Tymoteusz Myrda: W listopadzie oddamy dwa odcinki Wschodniej Obwodnicy Wrocławia
Po ponad 20 latach za kilka pociągi na trasie Wrocław Sobótka Świdnica wrócą do regularnego kursowania. Ten wielki entuzjazm, podniecenie dotyczy mediów i urzędników, czy ono też dotyczy ludzi?
Nie sądzę, żeby ludzie byli szczęśliwi i oczekiwali przejazdu urzędników z Wrocławia przez Kobierzyce i Sobótkę.
Chodzi mi o to, czy oni też są tacy podekscytowani startem tej linii?
Ja bardzo się cieszę, że coraz więcej mieszkańców Dolnego Śląska wybiera transport kolejowy, pasażerski transport kolejowy. To pokazuje, że decyzje podjęte wiele lat temu, aby rozbudowywać połączenia kolejowe na Dolnym Śląsku odnoszą sukces. Linia z Wrocławia przez Kobierzyce, Sobótkę do Świdnicy była długo wyczekiwaną inwestycją. Ponad 20 lat nie kursowały pociągi na tym odcinku. Jak widać oczekiwanie było olbrzymie. To można było zobaczyć podczas przejazdu promocyjnego, kiedy ludzie wzdłuż trasy stali i nawet nagrywali przejazd.
Machali chorągiewkami jak kiedyś?
Jest to z jednej strony pozytywny objaw, ale z drugiej strony można powiedzieć również, ze przykra sytuacja, bo jako władze i społeczeństwo ponieśliśmy pewną porażkę, gdyż cieszymy się z normalności, czyli rozwiązań cywilizacyjnych jeszcze z XIX wieku. Odtwarzamy coś co kiedyś funkcjonowało dosyć dobrze. Ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że takie decyzje są podejmowane i nikt nie kwestionuje konieczności ich realizowania.
Czy mieszkańcy na co dzień będą korzystać z kolei? Badaliście to?
Na pewno. Na pewno Wrocław-Kobierzyce to będzie odcinek bardzo oblegany.
Tutaj mówimy nie o turystycznym walorze, tylko o tym komunikacyjnym?
Codziennej komunikacji, tak. Pomiędzy gminami.
Lepiej będzie przejechać tym pociągiem niż stać np. w korku przy Karkonoskiej we Wrocławiu.
Wybór już należy do każdego z nas. Ale jeżeli mamy położyć na stole 20 minut czas przejazdu z Kobierzyc do Wrocławia na Wrocław Główny, to chyba tego nie da rady pobić innym środkiem transportu.
Pewnie się nie da przy takiej infrastrukturze drogowej we Wrocławiu. Jak wyglądają rozmowy z Sutrykiem ws. wspólnego biletu na kolej i MPK?
Nie wiem jak wyglądają. Nie jesteśmy uczestnikiem tych rozmów. Z tego co wiem nieoficjalnie, to przewoźnicy prowadzą jakieś rozmowy z przedstawicielami miasta. Mam nadzieję, że zmierzają w dobrym kierunku i trzymam za nich kciuki.
Ale coś więcej? Kiedy, na jakich zasadach? Tego nie możemy powiedzieć?
Coś więcej będę wiedział, jeżeli mi przekażą informacje.
A nie przekazują?
Na razie między sobą prowadzą rozmowy i są objęte jakąś tam tajemnicą handlową. Mam nadzieję, że dojdą do pozytywnego finału.
Tych pociągów na razie będzie 8, miało być 11. Dlaczego te 3 zniknęły teraz?
Ja bym trochę to inaczej powiedział. W ten sposób zawsze możemy powiedzieć, że jest za mało. Ja bym powiedział, że będzie od września 11, a zaczynamy ofertą od 8, więc powoli budujemy tę ofertę i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie jeszcze więcej tych połączeń. To zależy jak na to spojrzeć, czy szklanka jest do połowy pełna, czy pusta. Uważam, że to jest dobra oferta na początek, tak aby nauczyć i przyciągnąć klienta, a z czasem stopniowo rozbudowywać. Nie zapominajmy, że wysłanie 30 pociągów w ciągu pierwszego dnia kursowania nie przyniesie takich samych efektów, a tak naprawdę wyższe koszty. Koszt przejazdu pociągów będzie taki sam, niezależnie ilu pasażerów wsiądzie do tego pociągu.
Były prezes Kolei Dolnośląskich napisał w mediach społecznościowych: "Mam nadzieję, że pełen rozkład wróci od września, choć szkoda, bo pierwsze tygodnie są kluczowe dla ewentualnej zmiany zachowań komunikacyjnych". Zgadza się pan z tym?
A co to znaczy pełen rozkład jazdy, skoro od ponad 20 lat pociągi tam nie kursował? Jeżeli rzeczywiście miałoby być tak, że w pierwszym dniu wsiądą wszyscy pasażerowie, którzy mają ochotę w przyszłości korzystać z pociągów, tzn. że 10 lat temu powinniśmy mieć w pociągach tyle samo pasażerów co dzisiaj, a tak nie było.
Czyli to się buduje latami?
To się niestety powoli buduje. Trzeba nauczyć od nowa społeczeństwo. Pamiętajmy, że przez te ponad 20 lat wychowały się co najmniej pokolenia, które nie korzystały z pociągów na co dzień w dojazdach.
Bo ich nie było. W wakacje też pewnie będzie mniejsza potrzeba dowożenia pasażerów?
W wakacje na pewno będą inne cele podróżowania, nie dojazdy do szkoły.
Czy ktoś zbadał, jak wielkie korki każdy przejazd pociągów będzie generować na południu Wrocławia? Jedni mówią, że to będzie armagedon, że już wszystko się zatrzyma na Karkonoskiej, inni mówią, że i tak się stoi tam w korkach, więc co z tego.
Na pewno były opracowania. Nie zapominajmy, że inwestorem na tej linii była PKP PLK, a województwo dolnośląskie tylko ją finansowało w ramach środków unijnych z RPO. Przeznaczyliśmy na to z województwa ponad 180 milionów. Super, że udało się zakończyć. Natomiast daleki byłbym od twierdzeń, że to będzie armagedon. Wielokrotnie słyszałem w swoim krótkim życiu, może w porównaniu do innych doświadczeń życiowych i mówiono często, że będzie armagedon, a na drugi dzień wszyscy żyli, byli uśmiechnięci, życie toczyło się dalej.
Ja się nie dziwię, że np. mieszkańcy Ołtaszyna mają obawy, bo tam są skupiska olbrzymiej liczby ludzi na bardzo małym terenie, który jest skomunikowany z centrum miasta bardzo wąskimi drogami. Przecież jak oni już np. do centrum jadą godzinę lub półtorej godziny, to po zamknięciu tych rogatek ten czas może się jeszcze wydłużyć.
Ja też się obawiam takich sytuacji. Tylko nagroda dla tego, który wskaże taką część Wrocławia, takie ulice Wrocławia, gdzie nie ma korków. Ja jako mieszkaniec spoza Wrocławia też mam obawy, gdyż jadę i dojazd do Wrocławia zajmuje mi 40 minut, ale przejazd 8 kilometrów we Wrocławiu zajmuje drugie tyle. To jest po prostu fenomen. To jest pytanie do władz miasta, jaką mają politykę. Czy będą inwestować w rozwiązania bezkolizyjne na głównych skrzyżowaniach w tym mieście, czy nie. Tak jak to jest np. w Warszawie.
A gdybym tam zrobić wiadukty, to by zabrakło pieniędzy?
Ja uważam, że dobrym rozwiązaniem byłyby rozwiązania bezkolizyjnych skrzyżowań. Warszawę można przejechać w miarę spokojnie pomimo tego, że to jest o wiele większe miasto i o wiele więcej samochodów tam krąży.
To czemu nie zdecydowano się na wiadukty?
Ja jestem członkiem zarządu województwa, nie prezydentem Wrocławia. To nie do mnie to pytanie.
No ale remont toru, to remont toru.
Tak. Ale tak jak powiedziałem, to prowadziło PKP PLK, a konsultowało to z miastem, a nie województwem.
To może niedobrze to konsultowało?
Nie wiem. Nie do mnie należy ocena. To już mieszkańcy wyciągną w najbliższym czasie wnioski i wystawią ocenę.
A zgadza się pan, że ruch samochodowy będzie wycinany na potrzeby komunikacji zbiorowej?
Czemu pan pyta o czas przyszły, skoro ja to już obserwuję od kilku lat.
Ale to są na razie takie próby z jakimś buspasem, czy rowerowym rozwiązaniem, które kierowcy krytykują. Czy taka jest przyszłość?
To jest decyzja władz danego miasta, w którym kierunku idzie. Ja uważam, że nie da rady wyeliminować ruchu kołowego z miasta, z życia ludzi na rzecz komunikacji zbiorowej, rowerów, na pieszo. Nie da rady tego po prostu wyeliminować. Będzie pewien procent ludzi, którzy albo chcą, bo lubią podróżować samochodem, albo nie mają innego wyjścia, bo codzienne życie i plan dnia tak wygląda, że nie da rady tego połączyć rowerem, hulajnogą, autobusem, pociągiem, czy tramwajem. Więc oni są zmuszeni do komunikowania się samochodem. Uważam, że należałoby tak prowadzić politykę, żeby zachować równowagę.
Jak idzie realizacja kolejnych odcinków Wschodniej Obwodnicy Wrocławia? Jak wyglądają perspektywy najbliższe?
Bardzo dobre. Zgodnie z terminami i umowami, jakie mamy podpisane, w listopadzie tego roku oddamy dwa odcinki Wschodniej Obwodnicy Wrocławia , jeden na północnym obszarze, pomiędzy drogą wojewódzką 455, a drogą krajową 98, czyli Łany-Długołęka, a drugi na południu między skrzyżowaniami Grota-Roweckiego i Buforową.
Czyli to jest zaklepane? Nie będzie niespodzianek?
To samo jakby Ukraińców zapytać 3 miesiące temu, czy nie będzie niespodzianek. Wszystko się zdarzyć może. Ostatnie 3 lat nauczyły nas, że wiele rzeczy niemożliwych może się zdarzyć, tak. Pandemia, wojna na Ukrainie, to są rzeczy nieprzewidywalne, które tak naprawdę wpływają później na procesy gospodarcze i między innymi procesy inwestycyjne. Nie mniej jednak dzisiaj inwestorzy, oprócz roszczeń zwiększonych finansowych, nie zgłaszają tego, że nie zdążą się zmieścić w tych terminach. Postęp prac i zaawansowanie jest duże, więc jesteśmy dobrej myśli. Listopad tego roku jest możliwy i będzie dochowany.
A ten odcinek przez Wysoką do Bielan?
Też powoli dokumentacja jest kończona. Z tego co się orientuję na ten moment, to będzie składany wniosek o ZRID do wojewody.
Czyli jak wygląda ta perspektywa od dziś do zakończenia i przecięcia wstęgi, czyli tego co politycy lubią najbardziej?
Ja nie jestem za przecinaniem wstęgi, dlatego że tak naprawdę też jestem na co dzień użytkownikiem drogi i interesuje mnie jak najszybsze wjechanie na wyremontowaną lub wybudowaną nową drogę, a patrzenie jak leży piękna droga, czarny asfalt, a nikt na niej nie jeździ, bo musi ktoś przyjechać i wstęgę przeciąć mnie też irytuje.
Tak bywa niestety.
Natomiast co do samej dokumentacji, to wszystko zależy od procedur administracyjnych, a Wody Polskie potrzebowały półtora roku na wydanie pozwolenia wodno-prawnego.
Swoją drogą czemu to tak długo trwa w Polsce? Czytałem ostatnio takie tekst, w którym hiszpańscy budowniczy dziwili się, że w takim tempie budujemy te drogi i mówili, że u nich w górach się szybciej buduje niż u nas po płaskim.
Ja bardzo dziękuję Unii Europejskiej za to, że dostrzegają pewien problem, ale to między innymi dzięki nim te część przepisów mamy związanych z...
Ale to nie Unia Europejska, to inżynierowie się dziwią?
Tak. Tylko chodzi o to, że wprowadziliśmy wiele przepisów, które na dzisiaj trzeba realizować. Decyzje środowiskową, pozwolenie wodno-prawne.
Bardzo dobrze, bo wtedy by sobie budowano autostrady przez parki narodowe.
Pewnie tak. Ale czy za każdym roku kiedy robimy remont drogi w śladzie musimy zrobić pełną decyzję z raportem oddziaływania na środowisko? Przecież każda nasza działalność jako człowieka, nawet wejście do lasu i podreptanie po ścieżce, ma wpływ na środowisko. Tego nie da rady ominąć. Ale jeżeli robimy drogę w śladzie, czy na pewno musimy za każdym razem pójść z pełnym raportem, który generuje półtora roku na dokumentacji.
To prawda, że to długo. To kiedy przez Wysoką pojedziemy obwodnicą?
Jak tylko dostaniemy ZRID i on się uprawomocni, to możemy ogłosić przetarg.
To kiedy dostaniemy ZRID?
Mam nadzieję, że jak najszybciej. Nie wiem kiedy dostaniemy ZRID, na to nie jestem w stanie odpowiedzieć. Nie zapominajmy, że w zeszłym roku zmieniły się przepisy i wszystkie decyzje muszą się uprawomocnić i za każdym razem również jest zapewniony udział społeczeństwa w podejmowaniu tych decyzji, więc każdą decyzję można zaskarżyć, a nie wiem w której instancji może się zakończyć postępowanie w tej sprawie. Życzyłbym sobie, żeby to było jak najszybciej, gdyś potrzeba jest, wielu mieszkańców jej wyczekuje. Więc mam nadzieję, ze pójdzie to w miarę szybko.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.