Anna Zalewska o KPO: Od wizyty przewodniczącej KE dzieją się różne polityczne historie, które zwiastują blokowanie
Pani poseł, ja myślę, że Polacy są już zmęczeni dyskusją na temat pieniędzy z KPO dla naszego kraju, natomiast mimo wszystko i tak zapytam - kiedy Polska dostanie przelew?
Obiecuję, że dziś i jutro powtórzę swoim kolegom i koleżankom z Europarlamentu, bo to za ich przyczyną jest niekończąca się historia i powieść, czym KPO powinno być i czy Polska powinna otrzymać pieniądze. To właśnie eurodeputowani, niestety zasilani emocjami polskich europosłów, robią wszystko, szantażując Komisję Europejską przyjmując tego rodzaju rezolucję: nie dawajcie Polsce pieniędzy, trzeba tę Polskę zagłodzić - to już nie raz, nie dwa padało. Kiedy wydało się, że porozumienie jest, przyjechała pani komisarz von der Leyen, to dzisiaj debata o polskim KPO, w tym tygodniu zbieranie podpisów, m.in. przez kolegę pani poseł Róży Thun, po to, żeby zagrozić właśnie takim wotum nieufności całej Komisji, że doszła do porozumienia z Polską.
Powiedziała pani, łapiąc za słowa, że wydawało się, że wszystko jest już ustalone, że szefowa Komisji Europejskiej przyjechała do Warszawy po to, żeby ogłosić, że Polska dostanie pieniądze. To rozumiem, że coś się znowu zmieniło. Nie ma pani takiego przekonania, że na pewno te pieniądze Polska dostatnie? Znów coś stanie na przeszkodzie?
To nawet nie jest łapanie za słowa. Ja absolutnie z pełną konsekwencją te słowa wypowiadam, dlatego że widzę co się dzieje po tym kiedy wszyscy byli pewni, że co najmniej pod koniec roku pieniądze już do Polski trafią. Od wizyty pani przewodniczącej dzieją się różne polityczne historie, które zwiastują blokowanie, dlatego że to są realne groźby dla Komisji Europejskiej. Jeżeli inicjatorzy zbiorą 71 podpisów, to na następnej sesji, czyli w lipcu, byłoby głosowanie nad takim wotum nieufności. Chyba trudne do przegłosowania, bo to 2/3. To już kwestia tylko i wyłącznie determinacji Komisji. Skoro powiedziała A, to powinna powiedzieć B.
Na pewno też musimy przyjąć szereg ustaw, by te pieniądze odblokować. Czy pani zdaniem uda się to wszystko zrobić w relatywnie krótkim czasie? Czy to pomoże mimo wszystko uruchomić te unijne pieniądze dla Polski?
Proszę zauważyć, że tam jest mowa o 3 krokach milowych. Wszystkie pozostałe to są kroczki milowe.
Ale ważne.
W 2/3 dziejące się, bo ja przeczytałam KPO i znam różnego rodzaju rozwiązania w poszczególnych przepisach i bardzo często to są już albo puentowane ustawy, albo bardzo zaawansowane ustawy. 3 kroki milowe zrealizowane, dlatego że po pierwsze Izba Dyscyplinarna została zlikwidowana, zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości. Jest powołana izba, która jednak będzie pilnowała wysokich standardów sędziowskich. A trzeci pomysł pani komisarza, ale również Komisji, tutaj większości parlamentarnej, żeby natychmiast przywrócić tych ukaranych przez komisję dyscyplinarną, sąd dyscyplinarny sędziów do orzekania. To jest niemożliwe, bo to byłoby złamanie praworządności. Jeżeli jest wyrok, to trzeba się od tego wyroku odwołać i została wskazana taka ścieżka. Więc według mnie zostały zrealizowane. Oczywiście można ze strony Komisji, czy ze strony Europarlamentu, odwracać kota ogonem, ale się go, przynajmniej jeżeli chodzi o fakty, nie da. Politycznie, tak jak powiedziałam, to już się będzie działo w tym tygodniu.
To co z pieniędzmi? Gdyby dziś miała pani powiedzieć wyborcom, czy będą pieniądze i kiedy będą, to co pani powie?
Ja systematycznie w sobotę i w niedzielę odkąd tylko można to robić po pandemii. Ja w tej chwili powiedziałabym, że spodziewam się tych pieniędzy w ostatnim kwartale, czyli przy końcu tego roku.
A jak idzie europarlamentarzystom dyskusja związana z ETS-em, czyli też, jak na razie, trochę enigmatycznym skrótem, ale jak się może niebawem okazać bardzo kosztownym dla naszych portfeli? To wszystko oczywiście jest związane z polityką klimatyczną Unii. Czego się pani spodziewa po głosowaniach i czym to może skutkować?
Ja myślę, że Polacy ETS znają, dlatego że boleśnie odczuwają jego skutki, między innymi w cenach energii. Pamiętacie państwo awanturę o żarówkę, czyli billboardy, które pokazywały, że 60% produkowania energii to jest ten ETS, czyli opłata za emisję dwutlenku węgla. W rachunku na szczęście tych 60% nie widać, bo to byłoby straszne gdyby to było 60%. Franz Timmemans oczywiście również, jako ten odpowiedzialny za Zielony Ład, przyznał, że to rzeczywiście jest taki procent. Komisja Europejska, szczególnie teraz prezydencja francuska, bo Francuzi są w kampanii wyborczej i chcą się pochwalić, że oto przyjmują strategiczne dokumenty, w tym tygodniu nad nimi głosujemy. To jest 2/3 pakietu Fit fot 55, gdzie ETS, czyli opłaty za emitowanie dwutlenku węgla, mają że tak powiem rozprzestrzenić się na każdą sferę życia. Bo to nie tylko już energia, ale to będą samochody, podatki na paliwo i zakaz, absolutnie komunistyczny zakaz i ogromne lobby finansowe, zakaz produkowania i rejestrowania samochodów spalinowych od 2035 roku, to właściwie za chwilę. Plus tzw. ETS2, gdzie mowa jest o podatkach, nie tylko jeżeli chodzi o paliwo do samochodu, ale również paliwo, którym ogrzewamy lub chłodzimy nasze mieszkania. Włączamy, czy jest chęć włączenia rolnictwa do tego ETS-u. Mamy lotnictwo w opłatach za emisję, mamy żeglugę, łącznie z portami. Związku z tym, proszę mi wierzyć, bo ja się tym bardzo przejmuję i bardzo martwię, ceny energii, w kontekście jeszcze wojny i embarga, i sankcji, no będą rosły w sposób absolutnie niewyobrażalny. Ale Komisji Europejskiej absolutnie to nie interesuje.
No i co z tym zrobić? Jeżeli do słuchaczy docierają takie słowa, że ma być jeszcze drożej, to łapią się za głowy i na pewno nie napawa ich to optymizmem. Czy to wszystko o czym pani mówi, te głosowania i zmiana prawodawstwa, Fit for 55, to wszystko jest pewne, czy mogą jeszcze zajść zmiany?
Ale to absolutnie nie interesuje Komisji Europejskiej, na pewno Franza Timmermansa, który wręcz mówi o tym, że musi dojść do rewolucji. On mówił nawet podczas pandemii, że dobrze by było, żeby to co ma upaść, upadło i zbankrutowało, żeby budować nowy świat. To jest świat tylko obrazkowy i on nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska. Oczywiście w tym tygodniu głosujemy. Będziemy głosować jeszcze w lipcu na sesji plenarnej. Potem Rada Europejska, tam gdzie są kraje członkowskie, Komisja i Parlament Europejski negocjują. W związku z tym pod koniec roku te przepisy nabiorą jakiegoś już ostatecznego kształtu. Natomiast w tej chwili jest tak, że wszystkie oprócz jednego dokumentu, rozporządzenia i dyrektywy uciekają specjalnie, żeby ominąć traktat o tzw. jednomyślności, że kraje członkowskie wszystkie zgodnie muszą nad tym głosować, bo wszystkie te dokumentu dotyczą podatku, mixu energetycznego, czy planów zagospodarowania przestrzennego. To są wyłączne kompetencje krajów członkowskich. Ja obiecuję, że biję się tutaj o każdy przecinek, każdy wyraz, który będzie ulgą w tym zielonym szaleństwie. Jeszcze raz powtarzam, to są tylko i wyłącznie pieniądze. Tu Komisja walczy o to, żeby dysponować tymi pieniędzmi, ogromnymi pieniędzmi. Podam przykład, z ETS2, czyli podatki na paliwo do samochodów i do mieszkań, i do domów, Komisja chce ściągnąć 350 miliardów euro, żeby nimi dysponować i łaskawie mówi, że 1/4 przeznaczy dla tych, którzy żyją w ubóstwie energetycznym. Absolutnie to nie wystarczy.
Ale też trzeba uczciwie przyznać, że Polacy, wszystkie kraje Unii Europejskiej dostają pieniądze na handel emisjami ETS i może jest tak, że my je jakoś nieefektywnie wydajemy? Może powinniśmy mocniej, bardziej intensywnie przystosowywać swoje życie do tych zmian klimatycznych?
Niestety ETS nie ma nic wspólnego z sensownym konkurowaniem i z rynkiem, dlatego że to jest taka mieszanka spekulacji i socjalizmu. Po pierwsze nikt nie ma nad tym kontroli. Zlecono badania: 70% instytucji finansowych, które biorą udział w tym rynku, ma zarejestrowane swoje firmy w rajach podatkowych. To absolutnie definiuje już tenże ETS. Z drugiej strony Komisja Europejska w dyrektywie ma taką siłę, że ściąga z rynku nadmiar tych uprawnień po to, żeby było jeszcze drożej i robi to skutecznie, bo takie zmiany nastąpiły w 2014 roku. To nie ma nic wspólnego z racjonalnością. My po to ten ETS tak podbijamy, żeby mieć pieniądze na nieefektywne jeszcze i bardzo drogie urządzenia związane z energią odnawialną. Tak naprawdę przemysł, energetyka, płaci na rozwój OZE, dlatego że na normalnym rynku OZE by się nie utrzymało.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.