Dziki podchodzą coraz bliżej i wszystko wskazuje, że problem będzie narastał
Do Fundacji Ochrony Przyrody i Rozwoju Turystyki w Raczkowej od kilku dni dzwonią mieszkańcy w sprawie buszującego po legnickim osiedlu Piekary dzika. - Zwierzę stanęło w drzwiach jednej z klatek schodowych, a mieszkańcy wychodzący rano do pracy zamarli w bezruchu - mówi Krzysztof Strynkowski:
- Ta ostatnia sytuacja była taka mrożąca krew w żyłach, dlatego że mam telefon, na ulicy Pomorskiej, osiedle Piekary w zasadzie centrum Legnicy dzisiaj, dzwoni do mnie pani i mówi: co ma zrobić, stoi w klatce schodowej, a przed klatką na trawniku stoi dzik. Te dziki coraz śmielej do ludzi podchodzą.
Strynkowski podkreśla, by nie dać się zwieść, nawet jeśli dzik jest oswajany, to drzemią w nim dzikie instynkty. Z kolei w kontekście panującego ASF Powiatowy Lekarz Weterynarii informuje, że obowiązuje całkowity zakaz dokarmiania dzików i ich udomawiania
Niestety, mimo apeli przyrodników na terenie Legnicy działa grupa, której członkowie przyznają, że świadomie przyczyniają się do ekspansji dzików. Ich zdaniem zwierzęta są przyjaźnie nastawione, jedzą dzieciom z ręki i reagują na imiona. Zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii Magdalena Żurawska apeluje o nietraktowanie dzików jak domowych pupili. Ich udomawianie i dokarmianie jest zabronione.
- O przyjaźni nie może być mowy, dzik to dzikie zwierzę i tak należy je traktować. Jest zakaz dokarmiania dzików z racji tego, że dzik może być zarażony ASF, ale może mieć też szereg innych chorób odzwierzęcych, które mogą się przenieść. Wtedy będzie wielka tragedia i wina dzika, a tak naprawdę ludzie są wszystkiemu winni.
Choć ASF nie zagraża bezpośrednio człowiekowi, to poprzez bliski kontakt z zarażonym zwierzęciem można się przyczynić do rozprzestrzeniania tej choroby.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.