Karpacz miastem bezprawia

Radny Wiesław Czerniak wskazuje, że w mieście zostało wykrytych około 10 samowoli budowlanych, a to zapewne nie wszystko. Bo wiele obiektów nie spełnia norm zabudowy dotyczących np. terenu zielonego, który musi być zachowany, a Karpacz jest objęty ochroną konserwatora zabytków.

Inny radny, Mieczysław Pajdzik podkreśla, że Karpacz traci swój urokliwy charakter, bo jest zabudowywany gdzie się da i jak się da.

Posłuchaj:

Nadzór budowlany podjął już 10 interwencji w sprawie samowoli budowlanych tylko przy jednej, głównej ulicy w Karpaczu, przy Konstytucji 3 Maja, w bezpośredniej bliskości urzędu. Jak przyznaje inspektor budowlany, Jacek Radwan, większość z tych spraw zakończyła się już rozbiórkami, a wobec właścicieli trzech z nich trwa postępowanie administracyjne.

Postępowania te dotyczą przede wszystkim niewielkich stoisk, kiosków, pawilonów. Ich właściciele dostają kary sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale walczą dalej w sądach.

Tymczasem główna ulica Karpacza pełna jest straganów poprzyklejanych do budynków. Sprawia wrażenia odpustowego chaosu. -To efekt bujnego rozwoju miasta w ostatnich latach – mówi przedsiębiorca Marcin Łopatka. On sam musiał rozebrać swoją wiatę handlową i teraz, by nie łamać prawa, po 120 dniach rozbiera ją za każdym razem i stara się o ponowną zgodę, by ją postawić na następne 120 dni.

Mężczyzna przekonuje, że dziś już nie warto robić inaczej. - Każdy, kto tego nie zrobi musi się liczyć z konsekwencjami, bo miejscowe stowarzyszenia nie odpuszczają nikomu – mówi.

To chociażby Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu, które doprowadziło do zablokowania oddania do użytku hotelu Gołębiewski, bo jest za wysoki i ma 2 piętra za dużo.

Zastępca burmistrza Karpacza Ryszard Rzepczyński uważa, że miasto znalazło się na zakręcie swojej historii. - Ważą się decyzję, jak szybko Karpacz ma się rozwijać- mówi.

Burmistrz Karpacza, Bogdan Malinowski, nie zamierza jednak ustąpić pod naciskiem ministra kultury, który nie zgadza się na zmianę planu zagospodarowania, który pozwoliłby na legalizację wielkiego hotelu Gołębiewski.

Burmistrz Malinowski uważa, że to nie minister kultury powinien zdecydować o tym, czy Gołębiewski w mieście zostanie, nie konserwator zabytków, nie protestujące przeciw hotelowi stowarzyszenia architektów i dlatego zamierza zapytać o to mieszkańców. Po prostu, w referendum.

Sam Tadeusz Gołębiewski czeka na oficjalne pismo z ministerstwa kultury. Nadal jednak przyjmuje gości do hotelu i zatrudnia kolejnych pracowników

Co ciekawe, przeciw rozbieraniu hotelu Gołębiewski opowiadają się nawet i radni, którzy zwalczają inne samowole budowlane w mieście. Bo mimo wszystkich nieprawidłowości widzą w nim szansę na przyszłość.

Sprawa poruszyła słuchaczy Radia Wrocław: