Jacek Protasiewicz: Budżet państwa jest iluzoryczny
Wydaje się, że coraz bliżej do porozumienia z kontrolerami ruchu lotniczego. Nie ma jeszcze 100-procentowej pewności, ale wydaje się, że coś drgnęło. Pan ma różne doświadczenia z podróży samolotami, są jakieś plany na majówkę? Będzie gdzieś pan lecieć? Wyczekuje pan nerwowo końca tych negocjacji?
Nie. Akurat te związane z najbliższą majówką nie mają charakteru lotniczego, raczej to będzie transport kołowy. No ale faktem jest, że rząd zafundował wielu Polakom planującym wypoczynek pod koniec tego, czy na początku tygodnia, prawdziwy horror, bo te negocjacje przeciągają się, dopiero za pół godziny będą wznowione i zdaje się, że akurat nie w tym najbardziej drażliwym temacie, czyli kwestii zarobków. Rozumiem, że procedury bezpieczeństwa, aż prawdę mówiąc byłem zdziwiony, czytając wczoraj komunikat Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, że rząd zgodził się na wdrożenie postulowanych przez związkowców procedur bezpieczeństwa. Byłem do tej pory przekonany, że jeśli chodzi o bezpieczeństwo to każdy rząd, w tym również rząd Prawa i Sprawiedliwości, powinien dołożyć wszelkich starach, żeby wszelakie procedury bardziej doskonałe były wdrożone, bo tu chodzi o życie ludzie. No ale okazuje się, że i w tej sprawie PiS niestety w ostatnich latach nawalał.
Ale jak pan obserwuje to co się dzieje w ostatnich latach, to bliżej jest panu do stanowiska kontrolerów czy jednak do drugiej strony? Kwestia zarobków najczęściej pojawia się w dyskusji.
Kontrolerzy, taka jest specyfika tego akurat zawodu, ze względu na ogromny stres, natężenie pracy, wszędzie na świecie zarabiają więcej niż przeciętna. Ze względu na pandemię obniżono im zarobki, na co się zgodzili i chwała im za to, no ale pandemia została w tym roku, parę miesięcy temu, odwołana i to jest naturalne, że chcą wrócić do zarobków sprzed czasu pandemicznego, a przynajmniej do jakiegoś poziomu zbliżonego. Biorąc pod uwagę, że rząd obiecuje wielu różnym grupom zawodowym eldorado finansowe, to aż dziwi, że w sumie niewielkiej grupie pracowników skąpi. Więc albo mamy do czynienia z propagandą, czego niestety się obawiam, taką w stylu prezesa Glapińskiego, że pieniędzy nam na nic nie zabraknie, bo mamy nieprzebrane zasoby i cały świat się ustawia w kolejce, żeby od Polski pożyczyć, co jest po prostu nieprawdą, do tego jeszcze taką kompromitującą prezesa najważniejszej instytucji finansowej i bankowej w Polsce, jakim jest Narodowy Bank Polski, albo jest tak jak rzeczywistość skrzeczy, że kiedy trzeba się umówić na podwyżkę, która przecież nie kosztuje miliardów złotych, to tych pieniędzy rząd po prostu nie ma albo skąpi.
Czy pieniądze z KPO uda się odblokować? Jak czytam Solidarna Polska zgłosiła w Sejmie postulat zawieszenia płacenia przez Polskę składki członkowskiej do Unii Europejskiej. To jest kolejny wątek, który, jak rozumiem, ma tutaj pokazać, że niekoniecznie nam po drodze z Unią Europejską, przynajmniej w kontekście Solidarnej Polski. Solidarna Polska sprzeciwia się też niektórym zapisom prezydenckiego projektu zmian w przepisach o Sądzie Najwyższym, a jak wiadomo ten projekt i te przepisy pieniądze z KPO miały odblokować. Wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki powiedział, że klub patrzy na postawę Solidarnej Polski "z pewnym zniecierpliwieniem". Dodał jednak, że "koniec zniecierpliwienia może przyjść już lada chwila". Czy to są tylko strachy na lachy, jakaś dyscyplina, czy faktycznie może dojść do jakiegoś przesilenia?
Zacznijmy od tego wątku zasadniczego. Pomysł, żeby w sytuacji, w której Polska zwraca się albo apeluje, albo nawołuje Komisję Europejską do tego, żeby np. przeznaczyć miliardowe kwoty na rekompensatę wydatków związanych z przyjęciem prawie 3 milionów uchodźców ukraińskich, to pomysł, żeby zawiesić składkę, czyli de facto wypisać się z Unii Europejskiej w takim pierwszym kroku nie politycznym, ale tym praktyczno-finansowym, to jest dolewanie oliwy do ognia. To tylko i wyłącznie ktoś nierozumny, albo zacietrzewiony może taki pomysł oficjalnie forsować.
Ale to jest tylko polityka, gra pod publiczkę, pod swoich wyborów, próba szantażowania Prawa i Sprawiedliwości przez koalicjantów, czy jakieś już odklejenie, oderwanie od rzeczywistości?
Ja uważam, że to trzecie, bo to widać po występach zarówno lidera tego środowiska, czyli pana ministra Ziobry, jak i też innych posłów, chociażby posła Kowalskiego. Tutaj jakiś rodzaj obsesji występuje, chociażby u tego ostatniego, na punkcie jednej osoby, czyli Donalda Tuska. On wszędzie widzi winę Tuska i nawet, choć to jest takie już żenujące, ale na tle jakiegoś sportowego, czerwonego samochodu się fotografował sugerując w internecie, że to samochód Tuska. Kompletny nonsens. Tam jest jakiś rodzaj obsesji, który w polityce jest zawsze niebezpieczny, bo wszyscy tacy radykałowie najczęściej prowadzili polityczne rozwiązania do jakiejś ściany i najczęściej ze szkodą dla wyborców, dla społeczeństwa, w którym funkcjonowali.
Wróćmy do wątku z KPO.
Teraz mamy projekt prezydencki, żeby dokonać zmian w dobrym kierunku w Sądzie Najwyższym. Ten projekt nie jest idealny i nie naprawia wszystkich szkód, które zostały poczynione w ostatnich latach przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Rozumiem, że wy go popieracie?
Klub Koalicji Polskiej, pod warunkiem zaakceptowania przynajmniej dwóch z czterech poprawek, które zgłosiliśmy. Czyli pierwsze, że sędziowie, którzy dzisiaj zasiadają w Izbie Dyscyplinarnej, zostali powołani przez ten neoKRS, muszą odejść z Sądu Najwyższego. Mogą albo pójść w stan spoczynku, albo wrócić do wcześniej wykonywanych zawodów, obowiązków, ale nie ma dla nich miejsca pośród sędziów tego najważniejszego organu sądowego w Polsce. To jest punkt pierwszy. Punkt drugi, druga poprawka mówi o tym, żeby w składzie tego nowego gremium dyscyplinarnego, które miałoby powstać w miejsce Izby Dyscyplinarnej, likwidowanej ustawą prezydenta, powoływać wyłącznie sędziów z wieloletnim doświadczeniem już w orzekaniu w Sądzie Najwyższym. W ten sposób, po pierwsze, będziemy mieli pewność, że to nie będą, że tak powiem, żółtodzioby albo świeżacy, jeśli tak mogę powiedzieć, którzy trafili niedawno do Sądu Najwyższego. Ale będziemy mieć pewność, że w sprawach dyscyplinarnych, one są istotne, bo tutaj również Unia Europejska, czy też Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma największe zastrzeżenie, na ile te orzeczenia, które są wydane na ile one były rzetelne, a na ile były motywowane politycznie. My uważamy, że w tym składzie, w takim gremium powinni zasiadać najbardziej zacni, najbardziej doświadczeni i najbardziej bezstronni sędziowie, a nie polityczni nominaci Zbigniewa Ziobro.
To czy uda się odblokować te środki? Uda się dojść do porozumienia?
Wystarczyłoby, żeby posłowie PiS w komisji sprawiedliwości poparli te poprawki. Wczoraj niestety jedna z nich została odrzucona, co jakby źle wróży temu projektami. No ale być może to jest jakaś gra wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, właśnie przeciąganie liny pomiędzy Kaczyński a Ziobro. Finalne i ostateczne będzie głosowanie na sali sejmowej, ale ono się w tym tygodniu nie odbędzie, czyli znowu perspektywa odblokowania środków unijnych przesuwa się o kolejne dwa tygodnie. Brawo panowie z PiS-u. Brzydko się bawicie i głupio się bawicie. Brawo było oczywiście w cudzysłowie.
Spodziewa pan się, że za dwa tygodnie ciągle będziemy mówić, że trwają rozmowy? To jest śmieszne i straszne, bo jak długo jeszcze możemy rozmawiać na ten temat?
Dobrze pan to ujął. Jest śmiesznie i strasznie. Wygląda tak jakby przedstawiany jako wszechmocny lider jakim jest Jarosław Kaczyński nie był w stanie wyegzekwować od swojego bardzo małego koalicjanta elementarnej lojalności. Mamy do czynienia w Zjednoczonej Prawicy, wedle tego polskiego przysłowia, że ogon merda psem. Jak to się skończy? Prawdę mówiąc nie wiem. Źle, że to od lata zeszłego roku, kiedy to po raz pierwszy Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów zapowiedział gotowość likwidacji Izby Dyscyplinarnej, bo wtedy uzasadniał, że nie spełniła ona pokładanych oczekiwań, a następnie na forum unijnym to zobowiązanie powtórzył premier Morawiecki, no to mamy już ponad 10 miesięcy, które minęły i nic się w tej sprawie nie stało, bo grupka kilkunastu posłów partii Zbigniewa Ziobro szachuje PiS i de facto szkodzi całej Rzeczpospolitej.
Zasiada pan w komisji finansów publicznych. Zatem zapytam wprost, w jakiej kondycji jest budżet państwa? Pytam, bo wiceminister Piotr Patkowski poinformował, że będzie nowelizacja budżetu. Od czego powinna zacząć swoje urzędowanie nowa minister finansów pani Magdalena Rzeczkowska? Czeka ją dużo pracy w najbliższych tygodniach?
Jestem przekonany, że tak będzie. Nawet odchodzący, poprzedni minister Kościński, wiem że jego nazwisko wielu nic nie mówi, bo był chyba najmniej aktywnym ministrem finansów w historii Rzeczpospolitej Polskiej, sam przyznał w takim wywiadzie kończącym swoją służbę, że budżet państwa jest iluzoryczny. Mamy do czynienia z brakiem kontroli nad wydatkami i dosyć, że tak powiem, szacunkowymi liczbami jeżeli chodzi o przychody do tego budżetu. Jednym z elementów, który rozsadzał tę konstrukcję, jaką jest budżet państwa, był również ten Nowy Polski Ład, z którego PiS się ostatecznie wycofał.
Co to znaczy, że budżet jest iluzoryczny?
Dlatego, że mamy do czynienia, po pierwsze, z wydatkami państwa, które wedle specjalistów, dosyć wiarygodnych, co najmniej w 2/3 nie są w ogóle jakby wpisane w budżet, czy znajdują się poza kontrolą takiego organu uchwałodawczego, jakim jest Sejm. Po drugie, sami ministrowie, byli ministrowie przyznają, że stracili już kontrolę na tym, na co w tym roku pójdą wydatki, w jakiej wysokości. Nie tylko dlatego, że sytuacja stała się nieobliczalna, chociażby w związku z wojną na Ukrainie, ale również ze względu na nieprzemyślane propozycje jakim był Nowy Polski Ład, czyli Nowy Polski Bałagan, z którego PiS się wycofuje, dosypując znowu pieniądze. Więc naprawdę ten budżet musi być znowelizowany.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.