Sawicki o likwidacji Izby Dyscyplinarnej: Poprzemy PiS, pod warunkiem trzech poprawek
Panie pośle, niemalże zewsząd atakują nas informacje o tym, że ceny poszybują nawet do kilkudziesięciu procent i w konsekwencji chleb może kosztować nawet 10 złotych. Czy faktycznie niebawem tyle będziemy płacić za chleb?
Tego nie wiemy. Natomiast ja też widzę, że w czasie tego zagrożenia i wojny rosyjskiej na Ukrainie mamy do czynienia również z próbą podniesienia cen przez podmioty handlowe, podmioty produkcyjne, przetwórcze. Tutaj widać wyraźnie, że ta atmosfera jest nakręcana. Jeśli ja w jednym z mediów komercyjnych słyszę od ministra rolnictwa Ukrainy, że oni w ubiegłym roku wyeksportowali 110 milionów ton, a wszystkiego zboża produkują 64,5 miliona ton, pszenice eksportują około 16, to w roku rekordowym rzeczywiście mieli raz 21 milionów ton pszenicy, ale nie do końca także własnej. Więc trzeba by się nad tym wszystkim zastanowić, po co to jest robione. Z pewnością część Ukrainy nie będzie obsiana, z pewnością będzie brakowało paliwa na jej obsiane. W Polsce koszty też produkcji ogromnie wzrosły, przecież ceny nawozów poszły 300-400% w górę. Sam kupowałem w ubiegłym tygodniu saletrę po 4600 złotych za tonę. To są ceny, które jeszcze 2 lata temu były dla nas rolników kompletnie niewyobrażalne. Więc te koszty rosną i z pewnością to się przełoży również na koszty w przetworzeniu, bo ceny energii są wysokie. Handel musi to wszystko przewieźć, skonfekcjonować. Więc tak, ta 10-procentowa inflacja w mojej ocenie to nie jest jeszcze szczyt.
Czy Krajowa Grupa Spożywcza, którą rząd chce powołać do życia, a właściwie już trochę zapewni bezpieczeństwo żywnościowe w naszym kraju, bo taka przyświeca tej inicjatywie idea. To dobry ruch? Taka grupa zadba o rezerwy i ceny żywności?
Tak by się wydało przysłowiowo, że łyżka dziegciu w beczce miodu zepsuje całą beczkę. Dzisiaj wydaję się rządzącym, że stworzony przez nich holding spożywczy, na razie zapowiadany, bo to już 7 lat mamy tych zapowiedzi, nagle ustabilizuje rynek. Po pierwsze, za mało podmiotów tam wchodzi. Po drugie, nie wchodzą przedmioty ani przetwórcze, ani handlowe, bo poza Krajową Spółką Cukrową i Elewarrem cała reszta spółek, która została przekazana, to spółki nasienne, a więc one mają charakter zupełnie inny, nie stabilizujący rynek, a wytwarzający, że tak powiem, materiał siewny, materiał zarodowy, hodowlany, więc to są zupełnie inne komponenty nie mające bezpośredniego wpływu odziaływania na rynek. Poza tym skala udziału w rynku tego podmiotu będzie promilowa, a nie procentowa, więc nie będzie on miał żadnego znaczenia rynkowego, natomiast z pewnością ma znaczenie medialne. No i jest to okazja kolejnej roszady w tych spółkach, które zostały, roszad kadrowych, które zostały włączone do tej Krajowej Grupy Spożywczej.
Tarcza antyinflacyjna powinna dłużej działać? Np. do końca roku, czy w ogóle nie w tym jest problem i zagadnienie?
Znów mamy do czynienia z psychologią i socjotechniką uprawiania polityki, dlatego że, proszę zwrócić uwagę, jak była wprowadzana tarcza antyinflacyjna, to olej napędowy kosztował około 6,30-6,50, zbliżał się do 7 złotych. W tej chwili mamy tarczę antykryzysową i olej napędowy jest powyżej 7. Jednocześnie jak pan przejrzy bilanse dużych spółek Skarbu Państwa, zarówno tych paliwowych, nawozowych, energetycznych, za ubiegły rok, to takich zysków jakie odnotowały w ubiegłym roku, one nie miały od początku swojego powstania. Trzeba by się zastanowić, czy rzeczywiście marże w tych spółkach muszą być aż tak wysokie. Czy to nie te marże powodują wzrosty cen, bo sztuczne udawanie, że zniesiemy tutaj VAT, tam zamrozimy akcyzę, to nagle ceny spadną. Okazuje się, że nie spadają. Mamy jeszcze tę dramatyczną sytuację podnoszenie stóp procentowych, która ma hamować inflację, ale jednocześnie dla tych którzy wzięli kredyty hipoteczne, chociażby na pierwsze mieszkanie, na pierwszy dom, nie ma żadnego wsparcia.
Za chwilę o to będę pytać. Dlaczego jako opozycja nie mówicie o tych marżach, nie wskazujecie, że powinno być taniej?
Ale przecież mówimy, że taka Grupa Azoty wypracowała w ubiegłym roku ogromną marżę i że część nawozów, które dzisiaj są w sprzedaży po 4600 jak powiedziałem przed chwilą, saletra, były produkowane wtedy kiedy koszty ich produkcji za tonę nie przekraczały 400 złotych. One na magazynach były i są sprzedawane dzisiaj rolnikom z tak dużą zwyżką. Poza tym przypominam, że gaz w kontrakcie długoterminowy na rynkach europejskich, w tym także ten ponoć bardzo szkodliwy gaz Waldemara Pawlaka, podrożał o 100%, a gaz w kontraktach krótkoterminowych, skupowany na giełdzie, a to dominuje w tej chwili w miksie zakupów polskich spółek energetycznych, podrożał 400-600%. Do tych spółek akurat azotowych sprowadzony jest ten gaz ze stałych kontraktów, więc dziwię się dlaczego, jeśli gaz dla spółek rośnie 100%, to ceny nawozów dla rolników rosną o 400%
To ile powinien kosztować teraz litr benzyny 95. albo diesla?
Ja się na tym nie znam. To trzeba pytać ekonomistów, którzy dokładnie badają rynek. Tylko jeszcze raz podkreślam, jeśli mamy 11 miliardów zysku na spółce Orlen za ubiegły rok, no to ja rozumiem, że to są wpływy budżetu Skarbu Państwa, bo to jest spółka skarbowa w głównej mierze, także udziałowców giełdowych idzie z tego dywidenda. My wszyscy na to się składamy, my wszyscy na to płacimy, więc z pewnością jakaś rezerwa powiedzmy w granicach kilkudziesięciu groszy, do złotego jest.
Wczorajsze wystąpienie Adama Glapińskiego pana uspokoiło, czy wręcz przeciwnie? Powiedział pan o Polakach, którzy marzą o własnym mieszkaniu, ale teraz to dostanie kredytu jest coraz trudniejsze, czasami nawet graniczy z cudem.
Co napędza inflację? Inflacja napędza konsumpcja, nie inwestycje. Jeśli mamy hamowane inwestycje, a rosnącą konsumpcję, no to za chwile będzie stagflacja, czyli wzrost gospodarczy na poziomie zera i inflacja na poziomie 20%. Jeśli o to chodzi prezesowi, to jest dobry kierunek. Ja pamiętam jeszcze pół roku temu Adam Glapiński twierdził i to dość zasadnie, że znaczące podnoszenie stóp procentowych nie będzie miało większego wpływu na inflację, bo tu większy wpływ miały nośniki energii, niż wartość pieniądza, czy oprocentowanie pieniądze. Natomiast w tej chwili ze względu na to, że los drugiej kadencji pana Glapińskiego zależy głównie od środowisk finansowych, bankowych i całego establishmentu, także medialnego, bardziej podporządkowane, czy zależnego od finansów, to pan Glapiński stał się nagle jastrzębiem i jasno stwierdzam, że ta ostatnia podwyżka owszem drenuje kieszenie kredytobiorców, głównie tych właśnie hipotecznych, a nie będzie miała wpływu na zahamowanie inflacji. Dlatego żeśmy zaproponowali trzy dni temu, żeby w sytuacji w której mamy tak wysokie oprocentowanie, to żeby przynajmniej zawiesić w bankach państwowych, a przecież po to nacjonalizowano banki, wzmacniano pozycję państwa, żeby przynajmniej w bakach państwowych zawiesić pobieranie marż od tych kredytów. A przypomnę, że one w wielu wypadkach wynoszą nawet 3%, więc to nie jest mało. Gdyby te marże były zawieszone, to z pewności by to kredytobiorcom ulżyło. A ta wczorajsza, czy tam przedwczorajsza podwyżka stóp procentowych na kredytach hipotecznych, daje bankom zyski, dodatkowe wpływy rzędu 10-12 miliardów złotych. Jest się czym podzielić.
Czy na kolejnym posiedzeniu Sejmu, po świętach, uda się odblokować środki unijne? Tzn. najpierw rozwiązać Izbę Dyscyplinarną, a później czekać na przelew?
Słowo się rzekło, kobyłka u płota. To premier Kaczyński z premierem Morawieckim powiedzieli w lipcu ubiegłego roku, że rozwiążą Izbę Dyscyplinarną i przebudują wymiar sprawiedliwości, którego reforma po prostu się nie powiodła. Nie wykonali publicznego zobowiązania i to po ich stronie leży ten obowiązek. Mimo, że nie mają wewnątrz większości dla likwidacji Izby Dyscyplinarnej, pod warunkami tych 3 poprawek, które zgłaszamy, proponujemy PiS-owi poprzeć to rozwiązanie. Niech nie korzysta już w tej chwili ze wsparcia szkodnika polskiej polityki i relacji unijnych, jakim jest Zbigniew Ziobro i Solidarna Polska, tylko niech zwyczajnie wykona to, do czego się zobowiązał. Mnie kiedyś profesor jeszcze Polskiej Akademii Nauk Błażejczyk, bardzo mocno podkreślał, że osoba publiczna, kiedy wypowiada jakieś słowa, to za ich wypowiedzenie może być pociągnięta do odpowiedzialności, dlatego że zobowiązanie publiczne jest normowane prawem.
Czyli PSL może uratować sprawę?
Nie. My chcemy zwyczajnie uratować pieniądze dla Polaków, bo one od października powinny pracować w polskich przedsiębiorcach, samorządzie, u rolników, a nie leżeć na kontach w Brukseli. Natomiast premier Morawiecki wybrał drogę strachu przed Zbigniewem Ziobro i hojności pana Glapińskiego w drukowaniu pieniędzy bez pokrycia. Liczy, że tym sposobem jakoś przetrwa kryzys. Nie przetrwa. Te 770 miliardów, które zostały tak szeroko zareklamowane, jeśli nie będzie zmiany ws. wymiaru sprawiedliwości, likwidacji Izby Dyscyplinarnej, zwyczajnie do Polski nie trafią, a składkę i tak zapłacimy.
Może nie strachu tylko klinczu?
Na litość boską. Tak duża partia, jak Prawo i Sprawiedliwość i tak sprawny ekonomista, jak Mateusz Morawiecki, finansista, on sobie nie potrafi poradzić z jednym małym Zbigniewem Ziobro i garstką 18 ludzi. To jest dla mnie rzecz niezrozumiała. To jest zwyczajne lenistwo, które ukrywa inny cel polityczny, nie powstania niczego na prawo od PiS-u, bo to w wyborach będzie największym zagrożeniem dla tej partii i z pewnością utratą władzy.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.