Wrocławianin nie obroni tytułu w tenisowym turnieju ATP w Miami
Po wyeliminowaniu w ćwierćfinale wicelidera światowego rankingu Rosjanina Daniłła Miedwiediewa mogło się wydawać, że Hurkacz najtrudniejsze ma już na Florydzie za sobą. Niespełna 19-letni Alcaraz coraz śmielej jednak rozpycha się w światowej czołówce i w niedzielę w starciu z Norwegiem Casperem Ruudem będzie miał szansę zostać najmłodszym w historii triumfatorem turnieju w Miami.
W pierwszym secie półfinału obaj tenisiści przede wszystkim imponowali serwisem. Hurkacz posłał w nim aż siedem asów (Alcaraz dwa), ale problemem Polaka było zbyt wiele niewymuszonych błędów. Dopiero w ósmym gemie Hurkacz miał okazję do przełamania, ale Hiszpan wybronił break pointa. W 11. natomiast to Polak był w opałach, jednak Alcaraz nie wykorzystał dwóch szans.
W tie-breaku Hurkacz prowadził już 5-3 i serwował. Kolejny jednak raz w niezbyt trudnej sytuacji przestrzelił forhend, dzięki czemu rywal odrobił minibreaka. Alcaraz zdobył też trzy kolejne punkty i mógł się cieszyć z wygranego seta. Sfrustrowany wrocławianin cisnął rakietą o kort.
Drugi set miał bardzo podobny przebieg. Również nikomu nie udało się przełamać rywala. Alcaraz miał szansę w drugim gemie, natomiast Hurkacz dwie w jedenastym. Tym razem jednak znacznie mniej zacięty był tie-break. Hiszpan szybko objął w nim prowadzenie 4-1, a chwilę później wykorzystał pierwszą piłkę meczową.
Pierwsze w historii spotkanie tych tenisistów trwało 122 minuty. Łącznie Polak posłał 13 asów (Alcaraz trzy), ale popełnił aż 37 niewymuszonych błędów, wobec 21 rywala. Gorszy niż w ubiegłym roku wynik w Miami oznacza, że Hurkacz spadnie w światowym rankingu, prawdopodobnie na 14. miejsce.
25-letniemu wrocławianinowi na pocieszenie pozostaje finał debla, w którym występuje wspólnie z Amerykaninem Johnem Isnerem. W sobotę o 21.30 ich rywalami będą rozstawieni z numerem szóstym Holender Wesley Koolhof i Brytyjczyk Neal Skupski.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.