Radni odrzucili petycję ws. Lasu Mokrzańskiego. Aktywiści: Głosy mieszkańców wyrzucone do kosza
Oświadczenie Grupy "Ratujmy Las Mokrzański" wysłane do naszej redakcji:
ŁĄKI LEŚNICY NIE DLA BETONU!
Radni Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka na sesji Rady Miejskiej w nocy 24.03.2022r. odrzucili petycję Komitetu Społecznego Ratujmy Las Mokrzański, podpisaną przez ponad 3200 osób, a także dwie inicjatywy uchwałodawcze Komitetu, podpisane przez 1400 wrocławian każda. Tym samym radni zignorowali i wyrzucili do kosza 6 tysięcy głosów mieszkańców, którzy wystąpili w obronie łąk Lasu Mokrzańskiego. Nie zgadzamy się z decyzją radnych prezydenta Sutryka i zapowiadamy dalsze protesty.
Radni podczas głosowania byli podzieleni w tej sprawie. 16 członków PiS i Nowej Nadziei zagłosowało za postulatami mieszkańców, natomiast radni Prezydenta Sutryka zadziałali jak maszynki do głosowania, będąc ślepi, niemi i głusi na postulaty wrocławian.
W tej sprawie padło wiele nieprawdziwych informacji ze strony urzędników magistratu jak i samych radnych prezydenta Sutryka. Przewodniczący Rady Miejskiej, Pan Sergiusz Kmiecik na briefingu prasowym powiedział, że w sprawach planów miejscowych inicjatywę ma wyłącznie Prezydent Wrocławia, co według prawników prezydenta oznacza, że tylko prezydent może zgłosić projekt a mieszkańcy czy radni już nie. Jest to niezgodne z treścią art. 14 ust. 4 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, zgodnie z którym to przepisem rada gminy podejmuje z własnej inicjatywy lub na wniosek wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. „To swoiste kuriozum, żeby Przewodniczący rady Miasta odbierał radnym kompetencje wynikające z ustawy w oparciu o jakieś wewnętrzne dokumenty" - skomentował Robert Suligowski z Komitetu Ratujmy Las Mokrzański. Również twierdzenie Przewodniczącego, oparte o wewnętrzną interpretację urzędu, że inicjatywy obywatelskie dotyczące planów miejscowych nie mogą być przez nich składane, Komitet RLM uznaje za skandaliczne. Nie wynika to bowiem ani z ustawy o samorządzie gminnym, ani z uchwały Rady Miejskiej, dotyczącej prowadzenia inicjatyw obywatelskich. „Jeżeli Miasto chce takich inicjatyw zabronić, to powinno to wpisać do uchwały Rady Miejskiej, która podlega potem kontroli wojewody i sądu, a nie opierać się o wewnętrzne interpretacje, które nie są źródłem prawa" - dodał Suligowski.
W trakcie wystąpienia na Radzie Miejskiej, przewodniczący Komisji Zrównoważonego Rozwoju, Architektury i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej Wrocławia wykazał się w sprawie łąk wyjątkowym brakiem wiedzy, twierdząc, że łąki, o które walczą obywatele, nie leżą przy lesie. A jak powszechnie już wiadomo łąka przy TBS Wrocław sąsiaduje bezpośrednio z lasem i jest jego buforem. Natomiast pozostałe łąki położone są w mozaikach siedlisk łąkowych i leśnych - według leśników to oddział numer 197 Nadleśnictwa Miękinia, który jest częścią opracowania Planu Urządzenia Lasu dla Lasu Mokrzańskiego. „Przewodniczący Komisji nie powinien wprowadzać radnych w błąd w tak ważnych sprawach" - powiedziała Izabella Młynarczyk z Komitetu RLM.
Szczególną arogancją wobec mieszkańców i przyrody wykazał się Radny Czesław Cyrul - formalnie z Nowej Lewicy, a w praktyce Radny Prezydenta Sutryka. W swoim dziwnym wywodzie stwierdził, że ponad 6000 osób nie chodzi wcale o przyrodę. Dodał jeszcze, że zwierzęta sobie poradzą i nie potrzebują korytarzy migracyjnych, a dzików czy saren mamy już za dużo. „To jest tak absurdalne i kuriozalne, że trudno to nawet komentować" - powiedział Grzegorz Idziak z Komitetu RLM.
Natomiast przedstawiciel Biura Rozwoju Wrocławia twierdził na RM, że ekstensywna zabudowa mieszkaniowa, którą planuje miasto na łąkach, nie wpłynie na stan środowiska. Tymczasem efekt takiej zabudowy już teraz widać najlepiej na osiedlu Malowniczym, które zostało zaplanowane przez magistrat. To ściana płotów w ścianie lasu, głębokie rowy odwadniające, hektary betonu. Kolejne osiedle tylko dołoży się do betonozy tego terenu.
Głosy mieszkańców zignorowała również dyrektor Departamentu Zrównoważonego Rozwoju UM Katarzyna Szymczak - Pomianowska. Na RM twierdziła, że łąki nigdy nie miały charakteru wartościowych siedlisk i porasta je teraz nawłoć. Przypominamy, że to miasto jest odpowiedzialne za stan i utrzymanie łąk. Aby zachować ich charakter, wystarczy je raz w roku skosić, a tego miasto nie robiło. „Nie jest to jednak sytuacja nieodwracalna - wystarczy przywrócić koszenie łąk, a siedlisko wróci do właściwego stanu" - powiedziała biolożka Małgorzata Piszczek. Radni prezydenta Sutryka nie zważając na kryzys klimatyczny, smog we Wrocławiu, przepisy unijne nakazujące ochronę bioróżnorodności, odbierają wrocławianom prawo do życia w czystym, bezpiecznym i zielonym środowisku. Oświadczamy, że będziemy nadal bronić praw mieszkańców i zapowiadamy kolejne protesty m.in. podczas przetargu na łąki, które miasto chce sprzedaż już w połowie kwietnia. Ostrzegamy deweloperów, że zaskarżymy decyzje administracyjne i skoro Radni nie widzą potrzeby wprowadzenia formy ochrony tego terenu, zwrócimy się z tym problemem do Marszałka Województwa.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.