Namiastka prywatności na dworcu - "ludzie wreszcie mogą sobie pozwolić na płacz"
Taki system jest nie więc tylko łatwy i szybki w montażu, ale później także w demontażu. Nie generuje też dużych kosztów i – jako papierowy – jest przyjazny dla środowiska.
- Przegrody zbudowaliśmy z tekturowych słupów pokrytych polietylenem i belek powleczonych papierem typu kraft, czyli papieru siarczanowego wytwarzanego z makulatury albo włókien pierwotnych. Połączyliśmy je papierowymi łącznikami i taśmą zbrojoną – opowiada dr inż. arch. Jerzy Łątka z Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. – To optymalne rozwiązanie wykorzystujące możliwe najcieńsze tuleje z papieru, ale gwarantujące bezpieczeństwo. Pomiędzy przegrodami rozwiesiliśmy tekstylne zasłony tworzące „ściany".
Dzięki pomysłowi uchodźcy dostaną namiastkę własnego pokoju. -Te przegrody dają choć odrobinę prywatności, godności i bezpieczeństwa, a to ogromnie ważne – podkreśla dr Łątka. – Od Katarzyny Roj z BWA usłyszałem, że najlepszym dowodem na to, że takie rozwiązanie było potrzebne, jest to, że ludzie, którzy rozkładają swoje rzeczy w przegrodzie... zaczynają płakać. Wreszcie czują się na tyle prywatnie, intymnie, że pozwalają sobie na płacz. A to ogromnie ważne, żeby nie tłumić w sobie tego wszystkiego, z czym musieli się mierzyć w ostatnich dniach.
Na wrocławskim dworcu stanęło 60 jednostek. Wszystkie zbudowali studenci Politechnik: Lubelskiej i Wrocławskiej oraz wolontariusze.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.