Śląsk zagra z Legią w Hali Stulecia [TRANSMISJA]
Legia gra ostatnio mocno w kratkę. Bardzo dobrze radziła sobie jeszcze na przełomie grudnia i stycznia, kiedy zaliczyła pięć zwycięstw z rzędu. Następnie było już znacznie gorzej. W poprzednich tygodniach warszawianie wygrali zaledwie trzy z ośmiu meczów. W Energa Basket Lidze szczególnie bolesne były dwie ostatnie porażki. Jeszcze przed przerwą reprezentacyjną stołeczna drużyna wysoko uległa u siebie Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski (84:114). Z kolei w ostatniej kolejce, także na własnym parkiecie, musiała ona uznać wyższość Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz (68:87), która – tak jak Legia – do końca będzie walczyć o play-offy. W tym momencie warszawski zespół z bilansem 13-10 zajmuje siódme miejsce w tabeli.
Drużyna ze stolicy, podobnie jak Śląsk, nadal łączy grę w naszej lidze z występami w Europie. Gra Legionistów w FIBA Europe Cup z pewnością może się podobać kibicom polskiej koszykówki. Drużyna bardzo dobrze rozpoczęła te rozgrywki, wszak pierwszą rundę przeszła bez ani jednej porażki. Rewelacyjnie spisała się też w drugiej fazie. W swojej grupie warszawianie zajęli drugą pozycie, dzięki czemu awansowali do play-offów. Wyżej w tabeli był tylko holenderski ZZ Leiden, jednak polska drużyna w pokonanym polu zostawiła chociażby silny rosyjski zespół BC Parma. W środę Legia rozegrała u siebie pierwszy mecz ćwierćfinałowy z UnaHotels Reggio Emilia. Jeszcze pięć minut przed końcem meczu to gospodarze prowadzili ośmioma punktami, jednak końcówka zdecydowanie należała do Włochów, którzy ostatecznie wygrali to spotkanie 71:68. Za tydzień Legia w rewanżu powalczy o awans do półfinału.
Zarówno we Wrocławiu, jak i we Włoszech, warszawski zespół będzie liczył głównie na swoich liderów ze Stanów Zjednoczonych. Robert Johnson (średnio 18,2 pkt., 5,2 zb.) i Raymond Cowels III (14,2 pkt.) w ostatnich tygodniach zdecydowanie „ciągnęli” drużynę w ofensywie. Martwić może jednak słabsza ostatnio forma Muhammada-Ali Abdur-Rahkmana, który na początku sezonu notował bardzo dobre liczby. Na dodatek w mediach coraz więcej mówi się o potencjalnym odejściu Strahinji Jovanovicia (poprzednio zawodniku Śląska Wrocław), którego w środę nie było w składzie meczowym.
Wrocławianie do sobotniego spotkania podejdą w zdecydowanie lepszych nastrojach niż rywale. Trójkolorowi dobrze przepracowali przerwę reprezentacyjną, dzięki czemu utrzymali, a może nawet poprawili swoją formę. Solidnie zaprezentowali się już w dwóch pierwszych meczach w Energa Basket Lidze. Najpierw pokonali Enea Abramczyk Astorię Bydgoszcz 88:77, by dwa dni później wygrać po dogrywce z Treflem Sopot 102:89. Dwa wyjazdowe zwycięstwa sprawiły, iż w tym momencie Trójkolorowi w lidze legitymują się bilansem 16-8 i tym samym zadomowili się w pierwszej czwórce.
Nastroje w klubie jeszcze bardziej poprawił ostatni mecz. W środę nasz zespół rozgrywał arcyważne spotkanie w 7DAYS EuroCup i w starciu drużyn dolnej części tabeli pokonał Dolomiti Energia Trento. Włosi przez długi czas dotrzymywali nam kroku, aczkolwiek w ostatniej kwarcie wrocławianie podkręcili tempo i ostatecznie wygrali 77:68. W środę wygraliśmy trzecie spotkanie w tych rozgrywkach, a na dodatek w bezpośrednim pojedynku pokonaliśmy rywala, który walczy z nami o pierwszą ósemkę. Tym samym zrobiliśmy ogromny krok w kierunku awansu do play-offów tych rozgrywek.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo wiemy, jak wiele znaczył ten mecz. Rozpoczęliśmy go bardzo dobrze, ale później nieco rozkojarzyliśmy się w drugiej kwarcie. Pozwoliliśmy rywalom wrócić do gry, jednak po przerwie znów znacznie wzmocniliśmy defensywę. Zbudowaliśmy przewagę i byliśmy w stanie utrzymać ją do samego końca. Nie tylko wygraliśmy, ale mamy też pozytywny bilans bezpośrednich meczów z Trento. Nie mamy jednak czasu na świętowanie, bo już w sobotę czeka nas kolejne spotkanie – po ostatnim meczu mówił trener Śląska Andrej Urlep.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.