Studenci Politechniki Wrocławskiej zrekonstruowali "Zamek-widmo" w Bardzie [ZOBACZ]
- Z bardzkiego zamku do dzisiaj przetrwały tylko fragmenty partii fundamentowych i niewielkie pozostałości murów obronnych, a także odkopana półkolista klatka schodowa prowadząca do podpiwniczenia – opowiada studentka Barbara Całko. – Wyłącznie na ich podstawie nie sposób byłoby odtworzyć wyglądu warowni. Stworzenie koncepcji jej bryły wymagało więc gruntownego i krytycznego przejrzenia materiałów źródłowych, których nie było zbyt wiele, a przede wszystkim szukania poszlak, wskazówek i podobieństw wśród innych obiektów o takim samym przeznaczeniu i chronologii. Zbieraliśmy te wszystkie strzępki informacji i konsultowaliśmy się z naukowcami z naszego wydziału, by w końcu zaproponować swoje założenia. Z jednej strony ta konieczność prowadzenia architektoniczno-historycznego „śledztwa” dawała nam duże pole do popisu, z drugiej stanowiła naprawdę spore wyzwanie.
Studenci pojechali też do Barda, by wykonać własną inwentaryzację i zdjęcia. Jak opowiada Barbara Całko, choć pozostałości zamku są niewielkie, działają jednak na wyobraźnię, jeśli dobrze im się przyjrzeć.
– Choćby wieży obronnej – tłumaczy studentka. – Ma około 10 m średnicy zewnętrznej i niecałe trzy wewnętrznej, czyli jej mury miały w sumie mniej więcej siedem metrów grubości. To daje pewne poczucie skali tego obiektu.
– Warownia zniknęła więc bez śladu. To był zamek-widmo, o którym pamięć zatarła się całkowicie w powszechnej świadomości – opowiada dr Roland Mruczek. – Aż do 1982 r. nie wiedziano na pewno, gdzie dokładnie się znajdował. Sprawy nie ułatwiał fakt, że dopiero w 1934 r. dr Clausnitzer odkrył wymieniane w 1096 i 1155 r. dwa grody kasztelańskie w Bardzie, dość szczegółowo rozpoznane archeologicznie w latach 80. XX w. Istnienie trzeciego obiektu obronnego uznano za mało prawdopodobne, zwłaszcza że zamek nie był wymieniany przez źródła historyczne Tymczasem już w końcu XIX w. badacz Oscar Vug znalazł na Górze Bardzkiej zagłębienie, które uznano za studnię. Jej mit do dzisiaj jest powielany. Niewykluczone, że było to po prostu wnętrze zamkowej wieży, której kolisty fundament o średnicy 10,1 m odkryto w całości dopiero w trakcie wykopalisk dzięki archeologom Czesławowi Francke i Jerzemu Lodowskiemu.
Jako że w źródłach historycznych nie ma zbyt wielu informacji na temat zamku w Bardzie, a stan jego zachowania nie odpowiada nawet znaczeniu słowa „ruiny”, studenci przyglądali się także podobnym budowlom stawianym w tym samym okresie. Analizowali m.in. architekturę zamków w Będzinie, Cisach, Frymburku, Wleniu i Bolesławcu nad Prosną.
W swojej rekonstrukcji przyjęli pięć najbardziej prawdopodobnych rozwiązań układu przestrzennego zamku. Rozważali dwie wersje bergfriedu – z hurdycją (drewnianym gankiem obronnym wieńczącym wieżę) lub z krenelażem (zwieńczeniem w postaci charakterystycznych „zębów i wrębów”).
Przyjęli także, że jedynym wejściem na zamek właściwy była furta od południowo-wschodniej strony, przez którą można było przedostać się jedynie pieszo. Założyli także, że mury obronne zamku miały około 10 m wysokości i także były zaopatrzone w przedpiersie z krenelażem.
– Uznaliśmy również, że mur obwodowy zamku musiał mieć przyporę, ponieważ postawiono go na skale i to w dodatku na stromym zboczu. W naszej koncepcji umieściliśmy ją tam, gdzie nachylenie terenu było największe – dodaje Barbara Całko.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.