EuroCup: Śląsk grał dobrze tylko do przerwy
Pierwszy pojedynek obu ekip we Francji był bardzo wyrównany, walka o wygraną toczyła się do ostatnich sekund i Śląsk przegrał minimalnie (83:86). Długo wydawało się, że w Hali Stulecia może być tak samo.
Początek spotkania był bardzo obiecujący. Zespół trenera Andreja Urlepa agresywnie bronił, a przy tym był skuteczny w ataku i po dwóch skutecznych rzutach osobistych Ivana Ramljaka prowadził 11:4. Od stanu 13:5 przyjezdni zaczęli jednak systematycznie zmniejszać straty i po pierwszej kwarcie było 20:20.
Druga odsłona spotkania wyglądała podobnie – najpierw Śląsk zdołał wyjść na kilkupunktowe prowadzenie (27:22), a później rywale odrobili straty i zakończyli nawet tę część z minimalnym prowadzeniem (35:36).
W trzeciej kwarcie po trafieniu Cyrila Langevine wrocławianie wygrywali 39:38, ale było to ich ostatnie prowadzenie. Koszykarze Śląska zaczęli popełniać błędy, grać nerwowo, co być może wynikało z tego, że seryjnie marnowali pozycje rzutowe. Do końca kwarty pozostawało siedem minut i zdołali w tym czasie zdobyć zaledwie sześć oczek i zrobiło się 45:53.
Śląsk próbował jeszcze gonić rywali, ale nie miał we wtorek lidera, który pociągnąłby zespół. Tylko Travis Trice zakończył mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową. Kiedy David Michineau na cztery minuty przed końcem meczu trafiła za „trzy” i goście prowadzili już 71:54, było jasne, że tym razem nie będzie walki do ostatnich sekund o zwycięstwo. Przyjezdni w kolejnych fragmentach kontrolowali już całkowicie wydarzenia na boisku i pewnie zwyciężyli 74:59.
Śląsk Wrocław - Boulogne Metropolitans 92 59:74 (20:20, 15:16, 10:17, 14:21)
Punkty dla Śląska: Travis Trice 11, Kerem Kanter 9, Aleksander Dziewa 6, Łukasz Kolenda 6, Cyril Langevine 6, Ivan Ramljak 6, Kodi Justice 5, Jakub Karolak 5, Martins Meiers 5.
Najwięcej punktów dla Boulogne: Keith Hornsby 15, Tony Crocker 14, David Michineau 12.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.