Anna Zalewska: musi dojść do porozumienia z Czechami, bo 4 lutego jest zapowiedziany wyrok
Pani minister, zaczynamy naszą rozmowę od pytania o Turów i porozumienie w tej sprawie z Czechami. Za nami spotkanie pań minister, polskiej i czeskiej. Sytuacja wygląda tak, że w środę czeski rząd ma zapoznać się z projektem umowy i zdecyduje, czy dalsze rozmowy będą prowadzone na poziomie ministrów, czy premierów. Sądzi pani, że porozumienie uda się osiągnąć do końca stycznia?
Tak rzeczywiście niespełna tydzień. Na Dolnym Śląsku powinno już dawno zabrzmieć, że jest porozumienie. Nikt nas tak nie rozumie jak mieszkańcy Bogatyni i okolic, i Dolnego Śląska. Rzeczywiście musi dojść do porozumienia, bo 4 lutego jest zapowiedziany wyrok przez Trybunał Sprawiedliwości.
To ten wyrok, ta data determinuje to, żeby się jak najszybciej porozumieć?
Ależ oczywiście, że tak. Dlatego, że w porozumieniu jest też zapisane i tyle mogę mówić, bo obie panie minister podjęły decyzje, że o szczegółach porozumienia nie informują, ale na pewno tam jest zapis mówiący o tym, że Czesi zobowiązują się do wycofania skargi z Trybunału Sprawiedliwości. W związku z tym ono nie będzie miało sensu, jeżeli wyrok zapadnie.
Korespondent Polskiego Radia Wojciech Stobba informował kilka dni temu, że jeśli czeski rząd będzie zgodny co do dwóch zasadniczych punktów umowy, projekt będzie gotowy do omówienia za stroną polską. Te dwa punkty są nieustalone od ubiegłego roku. Chodzi o wysokość odszkodowań na rzecz Republiki Czeskiej oraz stawiany przez nas warunek nadzoru TSUE i czas trwania tego nadzoru. Czechy trzymają się rekompensat w wysokości 50 mln euro, a strona polska zaproponowała 40 mln. W kwestii nadzoru TSUE Czechy oczekują 10 lat, Polska zgadza się na 2 lata. Czy to są takie obszary w przypadku, których uda się dojść do porozumienia szybko, czy czekają nas twarde negocjacje?
Twarde negocjacje, tak jak pan redaktor wspomniał, w środę. Jutro jest posiedzenie rządu poświęcone m.in. temu porozumieniu. Rzeczywiście te kwestie są sporne, ale proszę zauważyć, że jeżeli chodzi o stronę polską, to dlaczego my mówimy o dwóch latach i nie chcemy, żeby to porozumienie, czy ten nadzór trwał dłużej, dlatego że tak szybko chcemy się zobowiązać do zrealizowania różnego rodzaju inwestycji. To są ogromne pieniądze, 40-50 milionów, które są potrzebne w Kraju Libereckim i myślę, że w takich kategoriach też pan marszałek Puta, który przecież tworzy też koalicję rządową, myśli, żeby wesprzeć swoich mieszkańców.
Kto powinien teraz zadbać o relacje polsko-czeskie? Jeśli nie pan ambasador Jasiński? To kogo by pani widziała na jego miejscu?
To jest kompetencja pana ministra spraw zagranicznych. Myślę, że tym razem będzie to trwało krócej niż poprzednio.
A coś pani wie, może zdradzić?
To kompetencja ministra spraw zagranicznych.
A czy pan ambasador Jasiński w ogóle formalnie został już odwołany? Pan prezydent Andrzej Duda odwołał pana ambasadora?
Trwa procedura. Ja tutaj rzeczywiście w przypadku pana ambasadora byłam bezwzględna w swoich oczekiwaniach. Dlatego, że popełnił czyn, który naprawdę jest opisany w Kodeksie Karnym. Nie można w obcym medium mówić źle o swoim rządzie w momencie kiedy dwa inne rządy dyskutują, chcą się porozumieć. To było absolutnie skandaliczne i dyskwalifikujące.
(...)
Powiedziała pani ostatnio, że jest 5 dokumentów w pakiecie „Fit for 55”, które możemy zawetować. Kiedy do tego veta może dojść i czym ono dla całej Europy właściwie może skutkować?
Przede wszystkim będziemy w sposób odpowiedzialny myśleć o przyszłości każdego Europejczyka. Chcemy uchronić Europejczyków przed tym, co się w tej chwili dzieje. Szalejące ceny gazu czy energii to nie jest domena Polski. Mało tego w hurcie gaz jest najtańszy w Polsce. bo zdaje się, że jest to 200 złotych za megawatogodzinę, a w Holandii to jest 800. To są niewyobrażalne wręcz pieniądze. Chyba nie 200 złotych, tylko 200 euro. To po pierwsze, żeby uratować Europejczyków przed ubóstwem energetycznym. Przypomnijmy, że ubóstwo energetyczne nie dzieje się tylko, jak trzeba się ogrzać, jak również ochłodzić, to myślimy o krajach południa. Po drugie, nie będziemy wmawiać obywatelom Unii Europejskiej, że chronimy środowisko, bo pakiet „Fit for 55” nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska. Wreszcie zahamujemy, poprzez racjonalne patrzenie na gospodarkę, nieracjonalne myślenie o przyszłości Europy. Dlatego, że gospodarka nie wytrzyma pakietu „Fit for 55”, obywatele nie wytrzymają. To absolutnie już w tej chwili drenowanie kieszeni poszczególnych Europejczyków.
To jest optyka krajów zachodnich, czy nasza, Europy Środkowej i krajów wschodu?
Oczywiście przede wszystkim Środkową i Wschodnią. Natomiast proszę zauważyć co się wydarzyło w Niemczech. Tam, w związku z tym, że nie wieje, tak jak powinno wiać i Niemcy protestują przeciw elektrowniom wiatrowym, które chcą się zbliżać do ich domów. Miks dzienny, tygodniowy, energetyczny jest taki, że czasami jest to 60% węgla. To pokazuje jak realna jest rzeczywistość, jak realny jest świat. Unia Europejska musi być niezależna, a coraz bardziej chce się uzależniać od Rosji. Proszę zauważyć jak Niemcy zachowują się w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Mało powiedziane, że powściągliwie.
To kiedy może dojść do "eskalacji", kiedy ten temat może mocniej wybrzmieć i Polska może powiedzieć veto?
W najbliższych miesiącach w tym roku, choć w związku z tym, że poszczególne kraje członkowskie po prostu liczą pieniądze, to tak jak premier Sasin, który przedstawił wszystkim raport dot. pakietu "Fit for 55”, tak jak minister rozwoju pan Piotr Nowak, pokazują rzeczywistość. Poszczególne kraje członkowskie zmuszone też przez swoich również obywateli, przez swoich wyborców, rozpoczęli liczenie pieniędzy. To po pierwsze, więc będą obawiać się gniewu swoich obywateli. Po drugie, w komisji środowiska, ale nie tylko, powoli rozpoczynają się prace nad poszczególnymi dokumentami. To prace rozłożone na kilka miesięcy, więc co najmniej kilka miesięcy kiedy będzie to już na takim etapie, że będzie można powiedzieć "nie".
POSŁUCHAJ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.