Święta wojna we Włocławku
Włocławianie po świetnym starcie sezonu (sześć zwycięstw z rzędu) trochę wyhamowali, aczkolwiek ostatnio znów „złapali” bardzo dobrą formę. W ostatnich dwóch miesiącach przegrali zaledwie jedno spotkanie – w grudniu niespodziewanie ulegli PGE Spójni Stargard 87:95. Od tej pory Anwil wygrał jednak cztery kolejne mecze. Pod koniec poprzedniego roku pokonał na własnym parkiecie zarówno HydroTruck Radom, jak i Polski Cukier Pszczółka Start Lublin. Prawdziwe wyzwanie miało jednak nadejść dopiero wraz z nowym rokiem, wszak zespół z Włocławka czekały spotkania z finalistami poprzednich rozgrywek. Jak się okazało podopieczni Przemysława Frasunkiewicza wzorowo wywiązali się z tego trudnego zadania. Najpierw Anwil wygrał na wyjeździe z Enea Zastalem BC Zielona Góra 83:79, by następnie u siebie zwyciężyć Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 107:88. Tym samym nasz najbliższy rywal może się już pochwalić bilansem 14-4, który aktualnie daje drugą pozycję w tabeli.
W tym sezonie włocławianie występy w Energa Basket Lidze łączą z występami w European North Basketball League. Co ciekawe, jest to pierwsza edycja tych europejskich rozgrywek, patronowanych przez FIBA. Anwil do tej pory rozegrał w nich trzy spotkania i – podobnie jak rosyjski BC Enisey – jest niepokonany. W tamtym tygodniu drużyna nieznacznie pokonała Basket Brno 86:82. W tym spotkaniu najlepiej zaprezentował się Jonah Mathews, największa gwiazda zespołu. W Energa Basket Lidze Amerykanin rzuca średnio 18,5 punktów na mecz. Bardzo dobrze prezentują się też pozostali zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych: Luke Petrasek, James Bell oraz Kyndall Dykes (w meczu z Brnem bliski triple-double), który już na dobre wrócił po kontuzji zerwania mięśnia uda. W ostatnim czasie w rewelacyjnej formie znajduje się też były reprezentant Polski oraz były zawodnik WKS-u Kamil Łączyński.
Po meczu na Litwie Śląsk tym razem czeka wyjazd do Włocławka. W sobotę zespół będzie chciał wyrównać bilans meczów w delegacji. Mimo iż w dwóch ostatnich spotkaniach wyjazdowych podopieczni Andreja Urlepa byli w stanie pokonać HydroTruck Radom oraz Legię Warszawa, to na ten moment legitymują się bilansem 3-4. WKS chciał go poprawić już dwa tygodnie temu, jednak z powodu pozytywnych wyników testów na COVID-19 we wrocławskiej drużynie spotkanie z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz (podobnie jak dwa inne mecze Śląska) musiało zostać przełożone.
Wrocławianie na szczęście już wrócili do gry. W tamtym tygodniu w Hali Orbita bardzo pewnie pokonali Asseco Arkę Gdynia 86:63 – była to już dziesiąta wygrana WKS-u w Energa Basket Lidze. Dzięki niej zespół znów zajmuje miejsce w pierwszej ósemce, w której powoli robi się dość tłoczno.
Trzeba jednak pamiętać, iż Śląsk do rozegrania ma jeszcze dwa zaległe mecze z mistrzem Polski Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski oraz ze wspomnianą Astorią Bydgoszcz.
Gorzej wyglądał niestety powrót Śląska do rozgrywek 7DAYS EuroCup. We wtorek Trójkolorowi ulegli litewskiemu Lietkabelis Poniewież 65:88. Widać było, iż nie był to dzień Trójkolorowych, którym ten mecz po prostu nie wyszedł. Na parkiecie nie zgadzało się wiele elementów, o czym dobitnie mówił trener Urlep na konferencji pomeczowej. Wierzymy jednak, że drużyna wyciągnie lekcję z tej bolesnej porażki i zdecydowanie lepiej zaprezentujeę się już w najbliższym spotkaniu, które śmiało można nazwać hitem Energa Basket Ligi. Ponadto będzie ono bardzo ważne dla obu ekip, wszak wygrana w tym starciu znaczy dużo więcej niż tylko dwa punkty w ligowej tabeli.
– Grając dla Śląska, czuje się ciężar tej koszulki – mówi Travis Trice. – Wystarczy spojrzeć na naszą halę treningową Kosynierkę, gdzie wiszą zdjęcia dawnych gwiazd zespołu i ich imponujące osiągnięcia z drużyną. To prawdziwe Hall of Fame klubu. Jesteśmy świadomi historii tej drużyny, co jeszcze bardziej napędza nas do codziennej pracy i poprawiania własnych umiejętności. O rywalizacji z Anwilem dowiedziałem się dopiero niedawno. Nasz terminarz jest naprawdę szalony, często się zmienia z powodu przekładanych meczów, więc nie wybiegamy zbyt daleko w przyszłość. Ponadto nie za wiele wiem o historii polskiej ligi, ale koledzy z drużyny wprowadzili mnie w temat. Opowiedzieli mi o historii tych starć i atmosferze, jakiej możemy się spodziewać. Jestem tym bardzo podekscytowany, ale równocześnie musimy podejść do tego spotkania z zimną głową, by wyrwać zwycięstwo na gorącym terenie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.