"Lokal do wynajęcia", czyli kryzys dosięga restauracje w Rynku
Lokal do wynajęcia - z takimi ogłoszeniami coraz częściej można się spotkać na wrocławskim Rynku i okolicach. Kolejne restauracje podnoszą białą flagę i rezygnują z działalności. Pandemia spowodowała, że ruch w lokalach zmniejszył się w okresie jesienno-zimowym o 70% - twierdzi stowarzyszenie Nasz Rynek, które zrzesza restauratorów z centrum. Nie ma turystów, studentów i pracowników korporacji, którzy do tej pory stołowali się "na mieście". Do tego doszły wyższe rachunki za media. W efekcie ceny w kartach dań poszybowały w górę, co zauważyli także klienci:
Zbigniew Andrzej Dobek, który prowadzi restauracje przy samym Ratuszu mówi, że aby przetrwać musi w tygodniu dokładać do biznesu. Skrócił też godziny otwarcia i zrezygnował z działalności w poniedziałki. Niektórzy poszli krok dalej i przenieśli lokale na wrocławskie osiedla. -Tam są mniejsze straty i kwitnie gastronomia na dowóz, przyznaje Piotr Gładczak, który prowadzi bloga Wrocławskie Podróże Kulinarne:
Niedawno z mapy Wrocławia zniknęła m.in znana restauracja Motyla Noga przy Więziennej. -Kiedyś weekendy zaczynały się w czwartek, a kończyły we wtorek, teraz przez brak studentów ograniczają się do piątku i soboty. W weekendy mamy sporo gości, ale liczba miejsc przy stolikach też jest ograniczona, więc nie jesteśmy w stanie nadrobić tygodnia, dodaje Zbigniew Andrzej Dobek.
Nie pomaga fakt, że rosną ceny mediów. Wiele restauracji przenosi się dalej od rynku - tam gdzie jest tańszy wynajem.
Posłuchaj całego programu:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.