Jak to możliwe, że przez Legnicę często jedzie się płynniej, gdy... nie działa sygnalizacja miejska?
Siedem lat temu miasto wydało prawie 20 milionów złotych na stworzenie Inteligentnego systemu zarządzania ruchem. Od wielu miesięcy sprawą zajmuje się Tomasz Żeleźniak. Jego zdaniem dokładna analiza obrazów z kamer monitoringu jest dowodem, że system na wielu miejscach ciągle wymaga dopracowania.
-Dzisiaj nie wiadomo ile na każdym skrzyżowaniu wjeżdża samochodów i wyjeżdża. Nie ma podziału struktury ruchu związanych z dniem tygodnia, jak i również z godzinami szczytu - tak , żeby zoptymalizować całość ruchu w mieście. Pierwotny harmonogram zakładał zakończenie 31 sierpnia 2015 roku.
Tomasz Pereta, miejski specjalista ds. inżynierii ruchu podkreśla, że dramatu na ulicach nie ma, bo z osiedla Piekary - peryferyjnego osiedla - do centrum da się dojechać w kilka minut.
-Teraz jestem w stanie sprawdzić, że taka podróż trwa w granicach 5 - 5,5 i pół minuty. Tu na tym komputerze widać... To jest odcinek od ronda na Piekarach do placu Wilsona, tej chwili mamy jakieś 5,5 minuty... mniej więcej 5 minut i 40 sekund. Trzeba zauważyć, że system to nie jest produkt, który się raz wprowadza i on cały czas działa.
-Owszem, ale jedynie poza godzinami szczytu - dodają kierowcy. Tomasz Pereta podkreśla, że główny problem w komunikacji Legnicy to Kaczawa, która dzieli miasto na dwie części. Statystycznie większość mieszkańców przejeżdża przez rzekę nawet po kilka razy dziennie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.