R. Czarnecki: Przelew na Krajowy Plan Odbudowy w pierwszych tygodniach przyszłego roku
Kiedy właściwie przelew z Komisji Europejskiej na Krajowy Plan Odbudowy dotrze do Polski? Ma pan jakieś informacje?
Jestem przekonany, że nie jest to pytanie czy dotrze, tylko, jak pan je słusznie zadał, kiedy dotrze. Gdyby nie podpis Polski to by tych pieniędzy nie było, bo pożyczkodawca wyraźny warunek postawił Komisji Europejskiej, że muszą się pod tym podpisać wszystkie kraje członkowskie Unii, a więc także Polska i polski rząd to uczynił. A więc te pieniądze, trzeba przyznać, że na bardzo korzystnym niskim procencie, to kwestia dobrych ratingów, które ma Unia, są także dzięki podpisowi polskiego premiera i polskiego rządu. Myślę, że nastąpi to jednak nie w tym roku, który się kończy, tylko w pierwszych tygodniach roku kolejnego. Te opóźnienia mają wyraźnie polityczny charakter. Sytuacja w której Bułgaria kilka miesięcy po nas składa wniosek i dostaje od razu zielone światło. Bułgaria, która jest uważana i w Parlamencie Europejskim, i Komisji Europejskiej za najbardziej skorumpowany kraj członkowski Unii, też mało stabilny politycznie, bo pobiła rekord Unii Europejskiej, 4 wybory w ciągu jednego roku, oczywiście wybory, które nie były wcześniej planowane, poza jednymi, mimo takiej oceny, czyli kraju, który jest pogrążony w korupcji, także władz, jednak pieniądze otrzyma.
Dobrze, panie pośle. Innym razem porozmawiamy o Bułgarii.
Ale trzeba porównywać.
Jasne, pełna zgoda. Skąd założenie, że to będą pierwsze tygodnie kolejnego roku i o co właściwie w tej chwili konkretnie chodzi Komisji Europejskiej? Co wstrzymuje przelew?
Każdy kraj otrzymał osobne dossier z Komisji Europejskiej, w naszym znalazły się sprawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Rzecz w tym, że oprotestowane przez Komisję Europejską rozwiązania, które w Polsce wprowadzono, są bądź bardzo podobne, bądź niekiedy identyczne, jak te, które są w Niemczech, Francji, Holandii i Hiszpanii. Widać, że to są podwójne standardy, że inaczej się traktuje jedne kraje, inaczej kraje naszego regionu, w tym Polskę czy Węgry. Jeżeli w takim razie tak jest, to pytanie, dlaczego tak jest. W moim przekonaniu i głoszę tę tezę już od kilkunastu miesięcy, nie chodzi wbrew pozorom Komisji Europejskiej o wymiar sprawiedliwości, Trybunał Konstytucyjny, kwestie wolności mediów, kwestie Puszczy Białowieskiej, czy czegoś jeszcze, tylko są to preteksty, aby ograniczyć konkurencyjność Polski jako kraju, który w ostatnich latach staje się najbardziej konkurencyjnym, gospodarczym, a także politycznym, geopolitycznym, wobec tych państw, które do tej pory rozdawała karty w Unii Europejskiej, jak Niemcy i Francja. To że w ostatnich latach Polska prześcignęła dwa kraje członkowskiej starej Unii, najpierw Grecję potem Portugalię, jeżeli chodzi o PKB na głowę mieszkańca, to o czymś świadczy. Oczywiście największe kraje członkowskie Unii, usiłując powstrzymać wzrost konkurencyjności Polski, właśnie wykorzystują instytucje unijne. Są też państwa, które mają swoje interesy, np. jeżeli premier Mateusz Morawiecki mówi o reformie Unii Europejskiej, żeby jednym z istotnych elementów, żeby zwiększyć budżet Unii Europejskiej, to jest likwidacja rabatów, czyli ulg do składek członkowskich poszczególnych krajów, no to jaki kraj obecnie o brexicie, po odejściu Wielkiej Brytanii ma największe ulgi, największy rabat w swojej składce do Brukseli? Niderlandy, Holandia. Ten kraj w sposób szczególny, od tego momentu, gdy przedstawiliśmy ten program reformy Unii, nas atakuje. W grę wchodzą po prostu interesy. Porzućmy to takie myślenie, że Komisja Europejska jest taka superobiektywna i ocenia wszystkich tak samo. Nie. Jest elementem pewnej gry sił i interesów w ramach UE27.
Czy my w jakikolwiek sposób możemy naciskać na Komisję? Mamy jakieś argumenty? I czy my będziemy naciskać? Co jeśli nie dostaniemy pieniędzy? Albo przyjdzie nam trochę poczekać? Czy Polskę stać na to, żeby tych pieniędzy nie było? Jest plan „b”?
Mamy instrumenty w postaci weta, w postaci blokowania decyzji. Łatwiej jest, mówię o kwestiach technicznych, łatwiej jest użyć weta i wtedy jest to skuteczne, zawsze na forum Rady Europejskiej, gdzie przyjeżdżają premierzy rządów, czasem głowy państw, trudniej jest użyć weta na posiedzeniach Rady Unii Europejskiej, gdzie spotykają się ministrowie z poszczególnych resortów, bo tam trzeba kwalifikowanej mniejszości. Natomiast myślę, ze Polska wetując właśnie pewne decyzje, w kwestiach klimatycznych, energetycznych lub innych, może spowodować, że jednak te pieniądze będą odblokowane. Taki przykład, który dotyczy Polski, miało to miejsce dawno temu, Królestwo Hiszpanii, zupełnie niespodziewanie zawetowało podpisanie układu stowarzyszeniowego Wspólnot Europejskich z Polską, Węgrami i wtedy istniała Czechosłowacja. Dlaczego? To nie chodziło, że mieli jakieś "ale" do Polaków, Słowaków, Czechów, Węgrów, tylko dlatego, że chcieli poszerzyć akweny połowowe dla hiszpańskich rybaków, które według nich zostały wynegocjowane dla nich niekorzystnie przy procesie akcesyjnym, który miał miejsce w 86. roku. To się Hiszpanom pod groźbą właśnie tego weta udało. To jest przykład, że trzeba po prostu w Unii Europejskiej twardo negocjować.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.