Zwierzęta i ich ludzie

Maciek Frankiewicz, jedna z największych postaci solidarnościowego podziemia i wieloletni wiceprezydent Poznania, stracił życie właśnie w wyniku jazdy konnej. Ten twórca i przewodniczący wielkopolskiego oddziału Solidarności Walczącej parokrotnie skutecznie uciekał z więzienia, wymykał się z esbeckich pogoni szybkim biegiem (miał 2 metry wzrostu i był maratończykiem - i w sprincie i na długich dystansach esbecy nie mieli z nim szans), w czasie przesłuchań potrafił nagle zjeść dowody rzeczowe (zapiski z adresami) i nie "oddać" ich pomimo bicia i kopania w brzuch. Całe mnóstwo takich wyczynów... W latach dziewięćdziesiątych sformował reprezentacyjny oddział kawalerii wielkopolskiej, w którym sam wiele razy defilował. W 2009 roku miał 50 lat, w stadninie postanowił ujeżdzić wyjątkowo narowistego konia. Maćka też konik ten chciał z siebie zrzucić a kiedy mu się to nie udawało - przewrócił się i mając Maćka na wierzchu - przekaturlał się przez grzbiet. Kilkanaście dni póżniej Maciej Frankiewicz umarł w szpitalu, osierocił żonę i dwie córki... Można i trzeba mieć jak najlepszy stosunek do zwierząt, ale - to jednynie zwierzęta. To nie są substytuty dzieci, jak chce wielu współcesnych.

jakże się cieszę,że mogłam panią redaktor Marie. wysłuchać.dziekuje z całego serca, córka. S.P. Lilki.. z Polskiego Radia we Wroclawiu