Ryszard Czarnecki: Musimy prowadzić twardą politykę migracyjną
Czy to początek końca kryzysu na granicy polsko-białoruskiej? To optymistyczny sygnał, że pierwsi migranci wrócili do Iraku samolotem?
"Wait and see" jak mówią Anglosasi. Poczekamy, zobaczymy. Na pewno to, że państwo polskie pokazało skuteczność, że potrafiliśmy tę granicę obronić przed zalewem migrantów i że idzie zima, to są czynniki zniechęcające do dalszej ekspansji. Natomiast myślę, że nie należy tego gdzieś rozumieć w kategoriach zero-jedynkowych, tzn. był wielki kryzys i jutro on zniknie. Myślę, że Polska i Europa, Unia Europejska to cele atrakcyjnej destynacji i jednak szereg migrantów spoza Europy, głównie muzułmańskich akurat, będzie starała się trafiać do Europy. Tu nie chodzi tylko o Polskę, bo przypomnijmy, że takie sytuacje, może nie tak spektakularne, były w kontekście Litwy i Łotwy i granicy Białorusi z tymi państwami, a także o czym się mało w Polsce mówi, że przecież od kilku miesięcy trwa exodus na Grecję i Bułgarię migrantów no też z Syrii i Iraku, którzy przechodzą przez Turcję do tych państw.
To co zrobić, żeby tę sytuację unormować? Ja wiem, że pewnie najlepiej byłoby wyrównać szanse między Północą a Południem, ale chyba się tak nie da.
Oczywiście, zostawmy te idealistyczne mrzonki. Musimy prowadzić twardą, mówię to wprost, politykę migracyjną. Korzystać z wzorów tych państw, często z innych kontynentów, które wprowadziła np. Australia. Zachęcanie imigrantów, także poprzez pomoc humanitarną dla nich, do jednak tego typu exodusu, jeżeli ta pomoc nie jest skierowana do krajów, w których oni są, bądź do krajów sąsiadujących z ich krajami urodzenia. Tutaj mówię o imigrantach, blisko 3 milionach imigrantów z Iraku z Syrii, którzy mieszkają w Turcji. Jeżeli nie będziemy kierować pomocy tam, tylko będziemy oferować ją tutaj, to sami sobie zafundujemy dziesiątki, setki tysięcy nowych imigrantów ze wszystkimi tego olbrzymimi kosztami ekonomicznymi, społecznymi, tarciami na tle religijnym, sporami cywilizacyjnymi, a także zwiększoną przestępczością, bo takie statystyki nie kłamią.
Nie wydaje się panu panie pośle, że skoro ci migranci są we wszystkich praktycznie krajach Europy, to prędzej czy później będą i u nas?
Zwrócę uwagę, że jest kwestia jeszcze skali. Dostrzegamy olbrzymie problemy krajów skandynawskich, także Francji, krajów Beneluksu, ja rozmawiam teraz z państwem z Brukseli, tutaj są dzielnice, w stolicy Królestwa Belgii, gdzie policja nie wchodzi po zmroku.
Dodajmy, że Królestwo Belgii to dementowało.
Ja tutaj mieszkam, więc wiem co mówię. Jeżeli sobie nie chcemy tego zafundować, to prowadźmy politykę twardą, odstraszania. My nie będziemy płacić za cudze błędy, za błędy państw Europy Zachodniej, skądinąd, uwaga, państw kolonialnych. Polska nigdy nie miała kolonii. Nie chcemy płacić za to, że jakieś państwo przez wielki miało kolonię. Dzięki temu było bogate i bogaciło się przez kilkaset lat, a teraz kiedy jest kwestia płacenia ceny za to, bo migranci są często ceną za to, teraz zwraca się do innych krajów Unii Europejskiej i mówi: pomóżcie. Te kraje dużo biedniejsze tych kolonii nigdy nie miały. To oczywiście nie jest fair. Uważam, że jest kwestia skali. Pana pytanie jest bardzo mocno zasadne. Oczywiście można powiedzieć, że to jest kwestia pewna globalna, przemieszczania się. Ale zwracam uwagę np. na studentów. W Polsce jest wiele studentów z krajów arabskich. Mało kto o tym wie, że chociażby z Kuwejtu co roku są setki studentów w Polsce, chociażby z marynarki wojennej, także na kierunkach medycznych.
Ale to są z reguły dość zamożni ludzie.
Wszyscy oni wracają później do kraju. Ja tu mówię oczywiście o imigrantach zarobkowych, zwłaszcza tych, którzy chcą nielegalnie przekroczyć naszą granicę. Tutaj musimy być zdecydowanie na nie.
(...)
Czy zwycięzcą tej sytuacji może być prezydent Rosji? Mówię o rosyjskiej strefie wpływów.
To ciekawe pytanie. Kiedyś prezydent Rzeczpospolitej śp. Lech Kaczyński mówił, że Rosjanie grają powyżej tego co mają w kartach. To jest dalej aktualne. Oni słabną ekonomicznie, słabną też demograficznie, ale są beneficjentami np. wyjścia w takim fatalnym stylu Amerykanów z Afganistanu. Oczywiście są beneficjentem tego i oczywiście ich wpływy w Azji Środkowej maleją. Na rzecz kogo? Uwaga, nie tylko Chin, także Turcji. To jest sytuacja bardzo dynamiczna. Rosja w niektórych regionach się wzmacnia, tutaj stara się być takim cichym playmakerem w cieniu Łukaszenki i Putin pociąga za sznurki. Ale w innych regionach świata, także tam gdzie była tradycyjnie mocna, teraz to wyraźnie widać jej regres.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.