J. Protasiewicz: Gdyby Zdrojewski wystartował w wyborach... to i trzech Sutryków nie dałoby rady
Czy pana zaskoczyła wygrana Michała Jarosa w wyborach na szefa dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej? Czy to idzie nowe?
Prawdę mówiąc nie zaskoczył mnie, ponieważ znam dobrze pana posła Michała Jarosa. Wiem, że jest po pierwsze niezwykle pracowity, a po drugie potrafi sobie zjednywać ludzi, a tego o jego konkurentach, całym środowisku, bo nie tylko o samym panu prezydencie Szełemeju, powiedzieć nie można. To są politycy w stylu, no właśnie powiedziałbym, że starej daty, czyli przekonaniu o jakiejś swojej nadzwyczajnej wiedzy, nadzwyczajnych cechach osobowościowych, no i pozycji, która powinna być akceptowana bezkrytycznie, polecenia wykonywane bezkrytycznie i bezmyślnie, a to już dzisiaj nie te czasy. To się zmieniło. Dzisiaj polityka jest taka zdecentralizowana, powiedziałbym taka egalitarna, głównie dzięki mediom społecznościowym. Każdy może się wypowiedzieć, każdy może chcieć dyskutować z każdym z polityków ze świecznika. Akurat Jaros to rozumie, a tamci myślę, że nie rozumieją.
Myśli pan, że Michał Jaros będzie kontynuował współpracę z Jackiem Sutrykiem? Czy może Jaros sam wystartuje w wyborach prezydenckich albo namówi na ten start np. Bogdana Zdrojewskiego?
Prawdę mówiąc, kiedy pan pyta o to, czy postawi na kontynuację współpracy, to trzeba postawić pytanie, ja nie znam szczegółów, ale czytam artykuły, słucham wywiadów zainteresowanych stron i widzę, że tam o tę współpracę ciężko. Ciężko o współpracę kiedy prezydent nie wykonuje telefonu do, bądź co bądź posła, szefa partii na której opiera swoją pozycję w radzie miejskiej. Najpierw ta współpraca musi być, żeby mówić o jej kontynuacji. Jeśli jej nie będzie, to może to być zaskakujące rozwiązanie dla obecnego prezydenta Wrocławia, że znajdzie się w konieczności konkurowania z takimi właśnie tuzami wrocławskiej polityki jak Bogdan Zdrojewski chociażby. Myślę, że gdyby pan prezydent Zdrojewski chciał wrócić do kandydowanie, to i trzech panów Sutryków nie dałoby rady powstrzymać go przed zwycięstwem.
A Michał Jaros z poparciem Bogdana Zdrojewskiego?
To też byłby bardzo silny konkurent. Widać to po tych wyborach wewnątrz Platformy. No jednak zdecydowanym zwycięstwo Michała Jarosa, wbrew poparciu, które jemu konkurentowi, prezydentowi Wałbrzycha, udzielił zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Donald Tusk. Zwycięstwo w takich okolicznościach pokazuje, że można zwyciężyć w każdych.
Czy Jacek Sutryk może więc być pewny drugiej kadencji, czy powinien mieć teraz czas na refleksje? Może nie tylko on, ale też jego zaplecze polityczne.
Żaden polityk nie może być nigdy pewny drugiej kadencji, to po pierwsze. Znam takich kolegów z bliskiego otoczenia, działaczy kiedyś Platformy, o których mówiono, że porażka musiałaby być poprzedzona przejechaniem ciężarnej zakonnicy na pasach, a okazało się, że porażka się zdarzyła. Sympatia wyborców jest bardzo chwiejna i jeżeli pojawi się ktoś, kto da gwarancję lepszego sprostania oczekiwaniom wyborów, to cała dotychczasowa sympatia, z którą rozumiem, że się pan prezydent Sutryk spotyka, jest wielu ludzi, którzy chętnie sobie z nim robią selfie, dobre słowo usłyszy na ulicy. Tak jak pan Szełemej, mimo że był przekonany o swojej wyjątkowości, to jak członkowie Platformy zobaczyli konkurenta, który się bardziej stara, który daje większą szansę na jakiś dynamizm, bo się w 100 procentach poświęci swojej funkcji, a nie na 30 procent, bo ma inne zobowiązanie, lekarskie, medyczne, prezydenckie, no to postawili na takiego. Myślę, że to był szok dla samego pana Szełemeja.
Czy Koalicja Polska zagłosowałaby za projektem, który umożliwiłby pracodawcy ustalenie tego, czy pracownik jest zaszczepiony?
Jestem przekonany, że tak. Takiej rozmowy nie odbyliśmy jeszcze wewnątrz, bo ten projekt pojawił się wczoraj późnym popołudniem i inne rzeczy nam zaprzątały głowę. Ale znając poglądy przewodniczącego PSL-u, który jest w końcu doktorem medycyny, również kiedy sam myślę o rozwiązaniach które są dzisiaj stosowane w Austrii, ale też w coraz większej liczbie państw...
Jak Czechy.
Np. w Czechach, Stanach Zjednoczonych. Że, oczywiście, masz wolność wyboru, bo nikt nie nakazuje szczepień, ale zawsze jakiś wybór ma jakieś swoje konsekwencje. Więc jeżeli twój wybór nie szczepienia się może zagrażać innym, to niestety musisz to zaakceptować. Możesz być wolnym człowiekiem, możesz się nie szczepić, ale nie oczekuj, że inni będą to akceptować, bo tu chodzi o zdrowie ludzi, nawet życie ludzi.
A jesteście za większymi restrykcjami? Np. za całkowitym lockdownem w domach dla osób, które nie chcą się zaszczepić?
Może całkowity to nie, w takim rozumieniu jak to miało miejsce wiosną zeszłego roku, ale na pewno w ograniczeniach we wstępie do miejsc publicznych: od sklepów, poprzez teatry, kluby muzyczne, kluby fitness, ale również po, może nie zakaz pracy, ale umożliwienie pracodawcom odsunięcie takiego pracownika np. do wykonywania obowiązków samotnie, oczywiście bez konsekwencji finansowych, bo to kodeks pracy wyraźnie chroni i muszą być wyraźne powody, żeby zmienić komuś warunki pracy i płacy.
Dlaczego politycy na konferencjach prasowych występują najczęściej bez maseczek, a wymagają noszenia tych maseczek np. od obywateli?
Myślę, że to podwójne zaszczepienie jest jakimś rodzajem, może nie gwarancji, bo wiemy, że gwarancji nie ma, ale takiego przekonania, takiej prawie że pewności, że się innych zaszczepionych nie zaraża. Ale widać po przykładzie pana marszałka Terleckiego, że nie ma sytuacji tutaj takich zero-jedynkowych. Wszystko się może zdarzyć i nawet zaszczepionemu politykowi jednak jakiś kontakt z kimś niezaszczepionym zaskutkował pozytywnym wynikiem testu covid. Chociaż z tego co wiem, bo wczoraj o tym w kuluarach rozmawialiśmy, że przechodzi to, to jest też zaleta zaszczepienia, może nie ma gwarancji 100-procentowej nie bycia ponownie zaatakowanym przez covid, ale przynajmniej jest prawie 100-procentowa gwarancja, że przebieg ewentualnej choroby będzie łagodny i raczej nie zagrażający życiu.
Co Koalicja Polska proponuje ws. migrantów?
Po pierwsze w tej sprawie przynajmniej nie przeszkadzamy rządowi. Nawet w przypadku ustawy o stanie wyjątkowym, czy tej wczorajszej o no de facto o umożliwieniu kontynuacji stanu wyjątkowego jakby bez wprowadzaniu stanu wyjątkowego de iure, no nie przeszkadzamy, wstrzymujemy się. Dlatego, że mamy wątpliwości co do rozwiązań i ich konstytucyjności, po pierwsze. Po drugie uważamy, że nagły tryb pracy nad takimi skomplikowanymi, właśnie dotykającymi swobód i praw obywatelskich regulacjami, powinien być czas do konsultacji z ekspertami, a tu jest ekspresowy. Ja rozumiem, że za chwilę stan wyjątkowy się skończy, ale przecież wiadomo było, że on się skończy już miesiąc, więc miesiąc temu już można było rozpocząć prace nad tymi rozwiązaniami, które zostały w trybie pilnym do Sejmu wrzucone. Byłoby wtedy więcej czasu na konsultacje, na rozmowę i na spokojne prace. Albo wpieramy wręcz jak w przypadku budowy muru. Czy bardziej tego płotu, bo to nie będzie mur z kamienia, tylko raczej bardziej takie metalowe, kilkumetrowe, ażurowe zabezpieczenie, które ja widziałem na granicy Maroka i Hiszpanii, wokół tych enklaw afrykańskich państwa hiszpańskiego. To funkcjonuje...
I zdaje egzamin?
W dużym stopniu zdaje. Nigdy nie ma 100-procentowego zabezpieczenia. Nawet jak stał Bur Berliński, faktycznie, fizycznie to był mur i pas szeroki ziemi niczyjej, gdzie nie było żadnego problemu, żeby strzelać do uciekinierów, to i tak się ucieczki zdarzały. Większość była oczywiście nieudanych i skończyła się śmiertelnie, ale było też kilka takich, które się jednak powiodły. 100-procentowych zabezpieczeń nie ma, ale trzeba zrobić wszystko, żeby no przed czymś takim z czym mamy do czynienia, czyli masowym podwożeniem z powodów politycznych, cynicznych, żeby być uznanym za partnera, żeby wymusić rozmowy i otrzymać wsparcie finansowe, używając ludzi jako ruchomych tarcz, to z czymś takim musimy sobie radzić, bo inaczej kogoś takiego jak Łukaszenka słabość i nieporadność w tej sprawie tylko rozzuchwala. On dzisiaj przywiózł 10 tysięcy, a wiosną przywiózłby 30 tysięcy i zarabiałby na tym podwójnie. Po pierwsze firmy związane z jego reżimem, samolotowe, czy biura podróży zarabiałyby na noclegach, lotach, za które płacą ci przyjezdni Irakijczycy, gównie oni i Kurdowie, a on później zarabiałby w postaci grantów i finansowego wsparcia ze strony Unii Europejskiej. Na coś takiego pozwolić sobie nie można. Ale też z drugiej strony, w odróżnieniu od rządu PiS-u, czy od władz PiS-owskich, bo również prezydent o tym mówił, nie obrażamy się na partnerów zachodnich, którzy prowadzą rozmowy z Putinem albo Łukaszenką. Jeżeli Niemcy się zdecydują przyjąć wszystkich, albo tylko kobiety, rodziny z dziećmi i są w stanie zagwarantować transport, taki korytarz humanitarny, to uważamy też należałoby stworzyć. To oczywiście będzie rozzuchwalało Łukaszenkę, ale przy równoczesnym tworzeniu tej zapory tego w cudzysłowie muru, to proszę bardzo, jeżeli Niemcy chcą zaoferować schronienie u siebie, bo wiadomo, że tym Kurdom zależy na tym, żeby tam się dostać. Tam albo do Szwecji, ale głównie do Niemiec, bo oni tam mają swoje rodziny. Niejednokrotnie będąc w Niemczech widziałem całe środowiska, skupiska Kurków, którzy protestują przeciwko głównie polityce tureckiej. Albo korytarze lotnicze, czyli z lotniska w Mińsku, Grodnie, samoloty do Niemiec z tymi uchodźcami, tymi migrantami, to jak najbardziej tak. Na to się nie obrażamy i nie krytykujemy, tego nie nazywamy zdradą wartości europejskich.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.