Policyjny Black Hawk przetransportował serce dla pacjenta czekającego na przeszczep
Jak wskazano, to już szósty lot, podczas którego policyjni lotnicy transportowali serce do przeszczepu dla pacjentów wrocławskiego szpitala.
O zdarzeniu, które miało miejsce w środę wieczorem, w piątek na swojej stronie poinformowała Komenda Główna Policji, przedstawiając dokładny harmonogram działań.
Do funkcjonariuszy z pytaniem o pomoc zwrócił się koordynator ds. transplantacji serca Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Chodziło o 40-letniego pacjenta z ciężką niewydolnością serca oraz po zatorowości płucnej, który był bardzo poważnie zagrożony udarem. Jedyną jego szansą na dalsze życie był pilny przeszczep serca. Transportu tego organu, który był dostępny w jednym z pomorskich szpitali, podjęli się policyjni lotnicy z Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP.
W środę ok. godz. 17.30 policyjny śmigłowiec Black Hawk wystartował z warszawskiej bazy lotnictwa policyjnego na Bemowie, kierując się w stronę lotniska Gdynia-Kosakowo. Plan zakładał przelot, tankowanie i oczekiwanie na sygnał ze szpitala w województwie pomorskim o gotowości do transportu serca do przeszczepu. Jak informuje policja, zadanie wykonywało dwóch pilotów: insp. pil. Robert Sitek i kom. pil. Adrian Stefanowski, crew chief (szef pokładu) sierż. szt. Dariusz Mądral i mechanik obsługi post. Wiktor Kruk.
Przed godz. 20 - po zatankowaniu paliwa - policyjni lotnicy wystartowali z lądowiska przy szpitalu w województwie pomorskim, skąd zabrali trzyosobowy zespół: kardiochirurga, pielęgniarkę-instrumentariuszkę i pielęgniarza-instrumentariusza oraz serce dla pacjenta oczekującego we Wrocławiu na przeszczep. "Transportu drogą lądową nie braliśmy w ogóle pod uwagę. Ponad 500-kilometrowy odcinek zająłby ponad 5 godzin, a jak zawsze w przypadku przeszczepu serca liczy się dosłownie każda minuta. Na pobranie organu, transport i przeszczep są zaledwie 4 godziny" - tłumaczy cytowany w komunikacie policji koordynator ds. transplantacji serca wrocławskiego szpitala Mateusz Rakowski.
O godz. 21.55 policyjny śmigłowiec wylądował na lądowisku przy wrocławskim szpitalu. Pięć minut później serce do przeszczepu było już na bloku operacyjnym.
"Lot trwał niecałe 2 godziny. I tak jak poprzednio, w przypadku transportu serca, wykonywany był na hasło GARDA, co oznacza pierwszeństwo w powietrzu. Zadanie wykonywaliśmy korzystając ze śmigłowca S-70i Black Hawk, zaopatrzonego w dodatkowy zbiornik paliwa, co pozwoliło nam niezależnie od pogody na trasie na kilkusetkilometrowy przelot bez dodatkowego tankowania" – podkreślił kom. pil. Adrian Stefanowski.
Insp. pil. Robert Sitek zaznaczył z kolei, że warunki atmosferyczne podczas lotu do Wrocławia wymagały bardzo dużej koncentracji. "Mieliśmy do przelotu 400 km w linii prostej, a niesprzyjający wiatr czołowy dochodzący do 92 km/h nie ułatwiał nam zadania. Musieliśmy tak wszystko skalkulować, by bezpiecznie wykonać transport serca możliwie w jak najkrótszym czasie i zadanie to wykonaliśmy na czas" - wskazał.
Jak podaje policja, to już szósty lot, podczas którego policyjni lotnicy transportowali serce do przeszczepu dla pacjentów wrocławskiego szpitala. "Jak zapewniają lekarze, +nasi poprzedni pacjenci+ wracają do zdrowia. Mamy więc nadzieję, że i 40-latek, dla którego w środę transportowaliśmy serce do przeszczepu, będzie dalej cieszył się życiem" - napisała policja.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.