Krzysztof Mróz: Politycy naszej opozycji przenoszą spory do Brukseli
W Parlamencie Europejskim odbyła się debata "Kryzys praworządności w Polsce a prymat prawa unijnego". Jakie wnioski po tej dyskusji, panie senatorze?
Dużo emocji, dużo emocji ze strony europosłów. Ale tak zawsze jest parlamencie, czy to krajowym, czy europarlamencie, że parlamentarzyści trochę się chcą pokazać, trochę chcą podbić emocje. Pan premiera przedstawiał bardzo mocne merytoryczne argumenty odnośnie wyroków nie tylko polskiego Trybunału Konstytucyjnego, ale także podobnych orzeczeń, które zapadły w sądzie konstytucyjnym Niemiec, Danii, Francji, gdzie też zostały podważone taki pomysł eurokratów, tych urzędników, że to prawo europejskie jest najważniejsze. Nie. Najważniejsze są konstytucje poszczególnych państw i to potwierdzają sądy konstytucyjne poszczególnych krajów Unii Europejskiej. To także potwierdził nasz Trybunał Konstytucyjny. Zawsze najwyższym aktem prawnym jest konstytucja, a później są umowy międzynarodowe. Jeżeli Polska w jakimś obszarze przekazała swoje kompetencje Brukseli, to w tym obszarze tak, prawo europejskie jest ważniejsze od prawa krajowego, rozumianego jako ustawy, rozporządzenia.
Czy Europa zrozumiała przyjęła argumenty Polski?
Ja myślę, że jest taka próba poszerzenia kompetencji Unii Europejskiej poprzez wyroki TSUE, różnego rodzaju dyrektywy Komisji Europejskiej. Natomiast rozstrzygające będzie jutrzejsze i piątkowe posiedzenie Rady Europejskiej, czyli szefów rządów. Pan premier Mateusz Morawiecki się na te spotkania oczywiście wybiera i tam będą decyzje kluczowe zapadały dla Polski. Będą zapadały decyzje odnośnie granic, odnośnie Krajowego Planu Odbudowy, który jest dzisiaj przez Komisję Europejską całkowicie bezprawnie blokowany, dla Polski i dla Węgier. Nie ma żadnych podstaw merytorycznych, aby nam blokować Krajowy Plan Odbudowy. Spełniliśmy wszystkie wymagania. Fakt jest faktem, że złożyliśmy ten Krajowy Plan Odbudowy jako ostatnie państwo, ale to był wynik przetrzymania tego planu przez miesiąc w Senacie.
A sądzi pan, że ta debata poprawi notowania Polski na arenie międzynarodowej?
Myślę, że nie. Dlatego, że każdy tam w Parlamencie Europejskim był przekonany do swoich racji. Natomiast wyrok TSUE z jednej strony i wyrok Trybunału Konstytucyjnego, no poruszył różnego rodzaju środowiska, różnego rodzaju stolice. Proszę zwrócić uwagę na to, że wszyscy kandydacie na prezydenta Francji, tam teraz są wybory, popierają polskie stanowisko, mówią: Trybunał Konstytucyjny w Polsce miał rację. Jest bardzo duża dyskusja w Paryżu właśnie o granicach prawa unijnego, o granicach prawa francuskiego i zdecydowana większość, prawie wszyscy kandydaci mówią: tak, konstytucja francuska jest ważniejsza niż prawo europejskie. W wielu stolicach ta dyskusja jest, także w Niemczech się to robi. Ostatnia wypowiedź pani Angeli Merkel, która wzywała Komisję Europejską do kompromisu z Polską. Zobaczymy, to wszystko się będzie ważyło w czwartek, w piątek. Nie wiem czy ostatecznie, ale na pewno będą to istotne decyzje dla nas. Wszędzie w krajach Unii Europejskiej zaczyna dojrzewać takie przeświadczenie, że jednak te kompetencje pozatraktowe, co chciałbym bardzo mocno podkreślić, które próbuje uzurpować sobie Komisja Europejska, no, dzisiaj Polska i Węgry, a być może jutro kolejny kraj. Co innego jest w tym obszarze, w którym myśmy przekazali kompetencje. Tu nie ma żadnych wątpliwości, tak, prawo unijne jest ważniejsze. Ale np. organizacja wymiaru sprawiedliwości jest zastrzeżona dla poszczególnych krajów i my nie możemy dzisiaj godzić się na to, że TSUE, czy Komisja Europejska powie jak mają wyglądać sądy w Polsce, jak ma wyglądać struktura sądów w Polsce.
A może ta dyskusja to jest starcie dwóch różnych światopoglądów - lewicowych i prawicowych?
Ta ideologia oczywiście jest istotna i przechył w większości krajów europejskich jednak jest na stronę lewicowo-liberalną. Na pewno te takie rządy konserwatywne w Polsce, na Węgrzech, no są solą w oku. Ale myślę, że ten spór jest jednak troszeczkę o czymś innym. Ten spór ideologiczny jest jakby wtórny. Mianowicie jak ma docelowo wyglądać Unia Europejska. Czy jednak idziemy jako wspólnota niepodległych, suwerennych krajów, czy jednak idziemy w taką koncepcję Unii Europejskiej jako drugich Stanów Zjednoczonych, gdzie suwerenność krajów będzie mniejsza. I o to myślę, o ten kształt integracji w przyszłości, unijnej, się toczy gra. Urzędnicy, Komisja Europejska, ale także niektóre kraje, bardzo mocno chcą ten prymat niepodległości umniejszyć, a zwiększyć ten prymat wspólnotowy. To jest zasadniczy spór. Jeszcze jest jedna kwestia, oczywiście możemy o tym dyskutować, ale pamiętajmy, no kto zablokował traktat konstytucyjny, który wtedy dawał takie podstawy do mocniejszej integracji. No było referendum we Francji. Dzisiaj, gdy traktat konstytucyjny sprzed kilku lat został zablokowany przez Francję, nie ma dzisiaj podstaw prawnych w Unii Europejskiej do takiej integracji polegającej na tym, że Komisja Europejska, TSUE będą nam się wtrącały w każdą rzecz. Są traktaty, trzeba ich przestrzegać.
To nie jest trochę smutne, że politycy z naszego kraju okładali się wczoraj wzajemnie? Może powinny być takie tematy, gdzie ponadpolitycznie się zgadzamy? Może ostre spory powinniśmy toczyć przy Wiejskiej, a nie w Strasburgu?
Po tych 6 latach totalnej opozycji, którą zarysował Grzegorz Schetyna, bo to on wtedy rzucił to hasło, my się już tym nie dziwimy.
Ale to chyba nie jest wina tylko opozycji?
Politycy naszej opozycji przenoszą te spory do Brukseli, donoszą na Polskę. Myśmy się w cudzysłowie jakoś do tego przyzwyczaili, jakby to nie zabrzmiało strasznie. Natomiast wczoraj, ze względu na to, że debata w Parlamencie Europejskim była jawna, transmitowana przez media, każdy występował pod swoim imieniem i nazwiskiem, to mogliśmy zobaczyć ile padło niepochlebnych informacji o Polsce właśnie ze strony naszych eurodeputowanych, naszych europarlamentarzystów ze strony opozycyjnej. Ja się zgadzam, że powinniśmy różnic się w Polsce, natomiast na zewnątrz powinniśmy prezentować jednolite stanowisko. Ja nie przypominam sobie, żeby, nie wiem, francuscy europosłowie krytykowali w Brukseli swój rząd, nawet jeżeli się nie zgadzają z nim, mają inne poglądy, czy są z innej frakcji. Natomiast myśmy już do tego przywykli, bo od kilku lat się to dzieje i to też było wczoraj widać, niestety.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.