Przegrana gra na przewagi
Wrocławianki we własnej hali rozegrały do tej pory jedno spotkanie pokonując 3:2 Grota Budowlanych Łódź, ale z dwóch wyjazdów - do Legionowa i Kalisza - przywiozły tylko dwa razy po jednym wygranym secie. Z kolei bielszczanki jeszcze czekają na pierwsze zwycięstwo, choć trzeba przyznać, że terminarz je nie rozpieszczał, bo sezon zaczęły od wyjazdowych spotkań z Developresem Bella Dolina w Rzeszowie, gdzie przegrały 2:3 i Grupą Azoty Chemikiem Police (0:3). Przykrą niespodziankę sprawiły sobie za to w poprzedniej kolejce, przegrywając u siebie z Polskimi Przetworami Pałacem Bydgoszcz 0:3.
Od początku widać było olbrzymią determinację obu drużyn, by wywalczyć w tym spotkaniu punkty, a Natalia Murek swoją widowiskową obroną z pierwszej partii przypomniała kapitalną akcję jej ojca, zresztą trenera wrocławskiej drużyny Dawida Murka, w jednym z turniejów finałowych Pucharu Polski. Bielszczanki kilka razy uciekały na dwa, czy trzy punkty, ale gospodynie niwelowały tę różnicę. Gdy jednak było już 19:14 wydawało się, że zespół przyjezdny łatwo wygra pierwszego seta.
Nic bardziej błędnego. Bielszczanki dały się zdominować przez walczący zespół z Wrocławia, który błyskawicznie odrobił cztery punkty straty, a później doprowadził do remisu 21:21, po czym wyszedł na prowadzenie 22:21. Wrocławianki znalazły wtedy sposób na świetnie atakującą na początku meczu Gabrielę Orvosovą, czym znacząco ograniczyły najważniejszą broń bielskiej drużyny. Czeszka wróciła do bezbłędnej gry w decydującym momencie. Skończyła atak na 24:22, a chwilę później bielski zespół cieszył się z wygranego seta dzięki zagrywce w siatkę Aleksandry Rasińskiej.
O tym, że w żeńskiej siatkówce nie ma bezpiecznych przewag, a dramaturgia meczów często jest niezwykła, nie trzeba nikogo przekonywać. W poniedziałek byli tego świadkami kibice we Wrocławiu, bo druga partia rozpoczęła się od prowadzenia bielszczanek 6:0, które imponowały niesamowitą grą w bloku. Cóż z tego, skoro po czternastu następnych akcjach był już remis 10:10, gdy w ataku pomyliła się Weronika Szlagowska, a chwilę później na prowadzenie wyszły zawodniczki #VolleyWrocław. Od tego czasu to one miały przewagę, ale do czasu. Po bloku Martyny Świrad był remis po 22, a chwilę później po ataku Aleksandry Kazały na prowadzenie wyszły zawodniczki BKS BOSTIK. Ostatecznie w grze na przewagi lepsze okazały się bielszczanki, które wygrały 26:24 i objęły prowadzenie 2:0.
W trzeciej partii też było sporo dramaturgii, choć oczywiście nie aż tak dużo, jak w drugiej. Na początku seta miejscowe prowadziły 8:6, a chwilę później było 8:10. Bielski zespół powiększył swoją przewagę, wygrywał nawet 17:13, ale po bloku Aleksandry Rasińskiej był remis po 18. W końcówce więcej zimnej krwi zachowały bardziej doświadczone zawodniczki BKS BOSTIK, które wygrały 25:23 i cały mecz 3:0.
#VolleyWrocław – BKS Bostik Bielsko-Biała 0:3 (23:25, 24:26, 23:25)
MVP: Aleksandra Kazała (BKS)
#VolleyWrocław: Anna Kaczmar, Natalia Murek, Izabela Bałucka, Aleksandra Rasińska, Andrea Kossanyiova, Karolina Fedorek – Agnieszka Adamek (libero) – Marta Wellna, Adrianna Szady.
BKS Bostik Bielsko-Biała: Magdalena Janiuk, Ewelina Polak, Weronika Szlagowska, Martyna Świrad, Gabriela Orvosova, Aleksandra Kazała – Julia Mazur (libero) – Kinga Drabek (libero), Martyna Borowczak, Karina Chmielewska, Dominika Pierzchała, Alina Bartkowska.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.