Związkowcy zapowiadają protesty w sprawie Turowa. "Zablokujemy autostradę do Niemiec"
Unijny Trybunał nałożył wczoraj na Polskę karę w wysokości 500 tysięcy euro dziennie za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w Turowie, czego domagały się Czechy.
Wojciech Ilnicki o zablokowaniu autostrady do Niemiec:
- To nie jest tak, że my z radością idziemy na protesty. W ostateczności zdecydujemy się na blokowanie, w poniedziałek najlepiej, wtedy kiedy idzie najwięcej części, gazet do Niemiec, wszystkich rzeczy co Polacy produkują, po prostu zablokujemy autostradę dojazdową do Niemiec. Zrobimy to lepiej niż Agrounia i zablokujemy autostradę tak skutecznie, że Niemcy i wszyscy inni będą prosić, żebyśmy odblokowali. My jesteśmy zdeterminowani. My tu nic innego nie mamy, a ludzie chcą spokojnie żyć i spokojnie pracować. Dzisiaj tego spokoju u nas nie ma - tłumaczy Ilnicki.
Wojciech Ilnicki zapowiedział też protest związkowców w Luksemburgu:
Rząd poinformował, że kopalnia węgla brunatnego w Turowie nie zostanie zamknięta. "Od początku stoimy na stanowisku, że wstrzymanie prac kopalni w Turowie zagrozi stabilności polskiego systemu elektroenergetycznego" - napisano w oświadczeniu. "Miałoby to negatywne skutki dla bezpieczeństwa energetycznego dla milionów Polaków oraz w szerszym zakresie - dla całej Unii Europejskiej. Jej zamknięcie oznaczałoby też ogromne problemy dla życia codziennego" - napisał w komunikacie opublikowanym na stronie kancelarii premiera rzecznik rządu Piotr Mueller.
Zdaniem wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta Polska nie zdołała udowodnić, że zaprzestanie wydobycia węgla w Turowie mogłoby uniemożliwić dostawy energii cieplnej i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca, powodując zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców tego obszaru.
Wniosek o wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie do Komisji Europejskiej i do TSUE złożyły Czechy. Według strony czeskiej wydobycie w Turowie negatywnie wpływa na środowisko terenów leżących po czeskiej stronie granicy. W maju TSUE przychylił się do wniosku Czechów i nakazał wstrzymanie wydobycia do momentu wydania orzeczenia. Czesi żądali wtedy od Polski pięciu milionów euro dziennie kary na rzecz budżetu UE, jeżeli Polska nie zaprzestanie wydobycia. Polska złożyła wniosek zmierzający do uchylenia tego postanowienia. Od tamtej pory trwają polsko-czeskie negocjacje.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.