Lubin: Rodzina zmarłego 34-latka ma mieć wgląd do akt sprawy
- Rodzina zmarłego we wtorek powinna uzyskać dostęp do akt sprawy prowadzonej w kierunku przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez policjantów, a także nieumyślnego spowodowanie śmierci. Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która niedawno przejęła śledztwo w sprawie śmierci 34-latka zapewniła, że przekaże rodzinie wszystkie dokumenty i rozpozna złożone wnioski - przekazała dziś pełnomocnik rodziny, adwokat Renata Kolerska. Do tej pory - jak dodała - współpraca z organami prowadzącymi śledztwo miała być utrudniona.
Podczas sobotniej konferencji rodzinie 34-latka towarzyszył poseł Grzegorz Schetyna, który zapewnił, że aby wyjaśnić przyczyny śmierci mężczyzny zostanie zwołana Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych. Członkowie partii Razem z okręgu legnicko-jeleniogórskiego zorganizowali w sobotę pokojowy protest. Kilkunastoosobowa grupa demonstrowała swój sprzeciw wobec brutalności policji.
Policja była w gotowości. Informowała o tym przed rozpoczęciem protestu młd.asp. Aleksandra Pieprzycka z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu.
Po śmierci 34-latka w Lubinie doszło w ubiegłą niedzielę do zamieszek. Zatrzymano kilkadziesiąt osób.
PRZECZYTAJ:
- Śmierć młodego mężczyzny w Lubinie. Zamieszki przed komisariatem
- Tymczasowy areszt wobec zatrzymanych po zamieszkach w Lubinie
Film z interwencji policji na ul. Traugutta trafił do internetu. Na kilkuminutowym nagraniu widać, jak policjanci próbują obezwładnić mężczyznę, m.in. przyciskając go do ziemi. Mężczyzna próbuje się wyrywać, krzyczy i wzywa pomocy. W pewnym momencie 34-latek traci przytomność. Widać wówczas, jak funkcjonariusze starają się go ocucić, poklepując po twarzy.
Dolnośląska policja w wydanym kolejnego dnia oświadczeniu poinformowała, że lubińscy funkcjonariusze w piątek ok. godz. 6 rano udali się na interwencję dotyczącą agresywnego mężczyzny, który miał rzucać kamieniami w okna zabudowań. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, informując policję, że jej syn nadużywa narkotyków. Z wyjaśnień policji wynikało, że skierowani na miejsce funkcjonariusze próbowali wylegitymować i uspokoić mężczyznę. Ten jednak nie reagował na polecenia. W rezultacie policjanci obezwładnili 34-latka używając kajdanek i chwytów obezwładniających.
Na miejsce wezwani zostali także dodatkowi funkcjonariusze oraz karetka pogotowia. O śmierci mężczyzny - jak podaje policja - miał być poinformowany dyżurny KPP po około trzech godzinach od przywiezienia do szpitala. W mediach pojawiły się relacje świadków zdarzenia, zdaniem których śmierć 34-latka nastąpiła jeszcze podczas interwencji.
W poniedziałek wieczorem poseł KO Piotr Borys opublikował na Twitterze pismo Prokuratury Rejonowej w Lubinie, w którym można przeczytać, że "według ratownika zgon pokrzywdzonego stwierdzono już na ul. Traugutta". "Stwierdził także, że z tego powodu nie podejmowali żadnych czynności resuscytacyjnych" – czytamy w piśmie.
Policja z kolei utrzymuje, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę ratowników, zachowane były jego funkcje życiowe. Sekcja zwłok nie wykazała, jaka była przyczyna zgonu. Rodzina zmarłego domaga się powtórzenia sekcji.
WIĘCEJ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.