Właściciel byłej strażnicy zamknął szlaki prowadzące na Śnieżkę. Bo to jego prywatny teren
Janusz Kowalski tłumaczy, że jest właścicielem nawet słupków granicznych na granicy z Czechami, nie mówiąc już o gruncie przez który biegną szlaki:
Mężczyzna kupił wraz z dawną strażnicą ponad 3 hektary, w dużej części lasu na górze Czoło i graniczy dziś z parkiem narodowym. Monika Rusztecka z Karkonoskiego Parku Narodowego mówi, że niezależnie od sprawy przebiegu szlaków właściciel nie może trwale zamykać szlabanu prowadzącego do lasu i parku narodowego:
Na dziś po polskiej stronie nie ma ich jak wyznaczyć w innym miejscu. Turyści muszą więc gimnastykować się pod szlabanem:
Krzysztof Lisowski z PTTK mówi, że w niewybrednych słowach dowiedział się, że wycieczka ma wyruszać z Czech, a nie z polskiej strony, bo właściciel terenu sobie tego nie życzy:
Janusz Kowalski, właściciel dawnej strażnicy mówi, że turyści nie tylko wchodzą na prywatny teren, bo tak ich prowadzi nawigacja, ale też np. donoszą tam śmieci:
Właściciel ośrodka na Okraju zamknął też na łańcuch i kłódkę szlaban do lasu. Jednak sprzeciwiają się temu instytucje, których działki są za szlabanem, czyli lasy państwowe i park narodowy. Jest to też problem dla służb ratowniczych. Jutro w Kowarach ma się odbyć spotkanie w sprawie przechodzenia i przejeżdżania przez prywatne tereny na Przełęczy Okraj. Nie ma możliwości innego wytyczenia dróg i szlaków, tak by omijały prywatne grunty, bo sięgają one do samej granicy państwa.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.