Chcesz mieć własną instalację fotowoltaiczną? Nie zaczynaj od kupna paneli
To może wynikać między innymi z ograniczeń przesyłowych. Dawid Stachura, wójt gminy Miłkowice, w której powstaje jedna z największych dolnośląskich fotoelektrownii przyznaje, że znacznie łatwiej było mu znaleźć inwestora z 75 milionami euro, niż zagwarantować stosowne deklaracje techniczne.
- Pozwolenie na budowę, trasa przejścia z kablem, czy decyzje środowiskowe to wszystko jest do załatwienia, ale w momencie, gdy inwestorzy maja komplet dokumentów. Podkreślam za każdym razem: najważniejszym dokumentem są warunki przyłączeniowe do spółek energetycznych. Po co budować farmy fotowoltaiczne, jak się nie ma gwarancji odbioru energii?
Alternatywę dla ograniczeń potentatów energetycznych zaczynają stanowić firmy, które do niedawna nie specjalizowały się w produkcji energii. Przykładem może być KGHM "Polska Miedź". Prezes tej spółki mówi wprost: energia wytworzona we współpracy z samorządami może być znacznie tańsza.
Przy obecnym zainteresowaniu fotowoltaiką piętą Achillesa stają się sieci energetyczne. Zdarza się, że krajowi dostawcy prądu ze względu na przeciążenia muszą wyłączać spore odcinki. Czy to oznacza wyhamowanie produkcji zielonej energii? Niekoniecznie. Koncern KGHM "Polska Miedź"od kilku miesięcy produkuje prąd na własne potrzeby. Prezes spółki Marcin Chudziński deklaruje, że potrzeby energetyczne hut czy kopalń są jednak znacznie większe i dają możliwości lokalnym producentom.
-My nie chcemy tej energii sprzedawać. My ją chcemy konsumować na własny pożytek, więc tam gdzie samorządy chcą z nami pracować - mamy bardzo dobre relacje. Z niektórymi już rozmawiamy. Jesteśmy na to otwarci.
Prezes koncernu podkreśla, że przy bezpośredniej współpracy z producentami ekoenergii cena każdego kilowata jest o wiele niższa. Przede wszystkim ze względu na ominięcie opłaty przesyłowej, naliczanej
przez krajowego dostawcę.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.