Lekarz i pielęgniarka oskarżeni ws. śmierci pacjenta, który wypadł z karetki
Oprócz pielęgniarki zarzut umyślnego narażenia na ciężki uszczerbek na zdrowiu postawiono także lekarzowi który zezwolił na transport pacjenta w pozycji siedzącej. Miał poważny uraz głowy i miał trafić na oddział neurologiczny. W karetce pielęgniarka usiadła obok kierowcy – pozostawiając go samego w części lekarskiej pojazdu. Na trasie z Świdnicy do Wałbrzycha w pewnym momencie 53-latek otworzył drzwi auta i wypadł wprost pod koła jadącego za karetką busa.
Mimo przeprowadzonej reanimacji nie udało się go uratować. Kobiecie grozi do 5 lat więzienia, a lekarzowi do 3 lat.
"Pielęgniarka usłyszała dwa zarzuty – umyślnego narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci tego pacjenta" - powiedział w środę Prokurator Rejonowy w Świdnicy Marek Rusin.
Z kolei lekarzowi, który wystawił skierowanie na transport pacjenta do Wałbrzycha, prokurator postawił zarzut umyślnego narażenia pacjenta na doznanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
"Nad pielęgniarką, jako kierownikiem transportu sanitarnego, ciążył prawny obowiązek opieki nad przewożonym pacjentem. Kobieta rażąco zaniedbała swoje obowiązki; wiedziała, że pacjent jest w ciężkim stanie, po urazie głowy, miał problemy z poruszaniem, był splątany, nie wiedział, kim jest; pielęgniarka zignorowała tę wiedzę i pozostawiła pacjenta samego w cześć ratunkowej karetki, bez opieki, w niewłaściwej pozycji – siedzącej, zamiast leżącej, bez monitorowania jego czynności życiowy, a sama usiadła obok kierowcy" - mówił prokurator.
Według prokuratury, pielęgniarka umyślnie w ten sposób naraziła pacjenta na niebezpieczeństwo i nieumyślnie spowodowała jego śmierć. "Naszym zdaniem istnieje związek przyczynowy pomiędzy tym zaniedbaniem z jej strony, a spowodowaniem śmierci" - dodał prokurator.
Lekarz zaś, według prokuratury, nieprawidłowo zakwalifikował pacjenta do transportu w pozycji siedzącej. "Pogłębił tym już istniejący stan zagrożenia, a jednocześnie nie przewidział skutków takiego transportu w pozycji siedzącej – jak utrata przytomności, czy niewydolność oddechowo-krążeniowa" - powiedział prokurator.
Lekarz przyznał się do zarzutów i złożył wyjaśnienia; pielęgniarka nie przyznała się i odmówiła składania wyjaśnień.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.