K. Bosak: Wiedziałem przed aferą, że premier Morawiecki steruje państwem z prywatnego maila
Prawo i Sprawiedliwość szlifuje Nowy Polski Ład. Konfederacja również zapowiedziała ofensywę programową i polityczną, która ma być odpowiedzią. Co to będzie i kiedy?
Planujemy 4 lipca naszą konwencję programową. Ona będzie pierwszym etapem projektu, który realizowaliśmy już w zeszłym roku, czyli Wakacje z Konfederacją. Przypomnę, że w zeszłym roku na przełomie lipca i sierpnia objechaliśmy całe wybrzeże, zorganizowaliśmy wiele spotkań. W tym roku rozszerzamy, będziemy nie tylko na wybrzeżu, także w miejscowościach uzdrowiskowych, w centrum kraju i na południu, odwiedzimy najbardziej popularne miejsca w górach. Wszystko to poprzedzi nasza konwencja programowa, która już 4 lipca. Zaprezentujemy program dla Polski po lockdownie, powrotu do normalności i rozwoju gospodarczego. Ten program nazywamy Polska od nowa. Wszystkie postulaty programowe przedstawimy 4 lipca na świeżym powietrzu. Każdy może przyjść, każdy może nas posłuchać. Na pewno będzie fajnie i ciekawie.
Nie ma z waszej strony akceptacji dla Polskiego Ładu?
Polski Ład to jest encyklopedia różnych pomysłów. On powstał podobnie jak Plan Morawieckiego, zbierane są pomysły z różnych ministerstw i tak się ogólnie pisze rządowe programy. Pyta się który resort co robi, jak już się wie to się wybiera ciekawsze rzeczy i przedstawia jako program. Tak powstał Polski Ład. Jeżeli ktoś przejrzy ten dokument, to tam jest naprawdę od Sasa do Lasa. W każdym takim encyklopedycznym programie jest coś za czym można zagłosować. To jest główne założenie. Nie ma co ukrywać, że nie podobają nam się, ale też nie wiadomo jaki one przybiorą kształt ustawowy.
To może będziecie mogli za tym zagłosować?
Nie ma. Na konwencie seniorów, na poprzednim posiedzeniu sejmu pani marszałek mówiła, że pierwsze ustawy związane z Polskim Ładem pojawią się być może już na posiedzeniu sejmowym w tym tygodniu. Na razie w programie posiedzenia Sejmu tych ustaw nie widzimy.
Czy ta ofensywa programowa jest też odpowiedzią na sondaże, które dają Konfederacji 6% poparcia, bo tyle macie według Kantaru z wczoraj.
Oj nie. Panie redaktorze, według wczorajszego sondażu IBRiS mamy ponad 10%.
To widzi pan, co pracownia to inny wynik.
Jeżeli się patrzy na średnią sondażową, ty wychodzi gdzieś w granicach 7-8%. Ale trend mamy, w odróżnieniu od innych partii, wzrostowy. Także tutaj nie mamy powodu do niezadowolenia. Raczej te sondaże nie są oszałamiające, wolelibyśmy, żeby to było 40%, ale są jednak korzystne. Jeżeli mamy błąd sondażowy 3% to czasem może się trafić procent 4% a czasem 11%. Jestem przeciwnikiem ekscytowania się sondażami, jestem zwolennikiem ciężkiej pracy. 4 lata to dość długo od wyborów do wyborów i jak ktoś patrzy na sondaże i czeka, że być może drgnie w lewo albo w prawo, to po prostu straci czas i nie będzie pracował na zaufanie wyborców. Ostatecznie przecież i tak demokracja jest nieprzewidywalna, nie jesteśmy w stanie dokładnie przewidzieć jak zareagują wyborcy. Pozostaje nam z pokorą reagować na to co się dzieje.
A Grzegorz Braun ciężko pracował?
Byłem 2 razy w trakcie kampanii w Rzeszowie, muszę powiedzieć, że tak. Kampania pełna zaangażowanie i dobrze przepracowana, rzetelnie, uczciwie.
Ten wynik was cieszy?
Pozostaje niedosyt, liczyliśmy na więcej. Natomiast ten wynik, który Grzegorz Braun osiągnął w Rzeszowie jest powyżej wyniku ogólnopolskiego jaki mieliśmy w poprzednich wyborach. Jest też zbliżony do wyniku, który ja uzyskałem w wyborach prezydenckich. Także nie jest to wynik, który dawałby powód do niepokoju, natomiast pozostaje niedosyt, bo oczywiście każda kampania wyborcza to jest pole walki, na którym chcielibyśmy coś wygrać.
Co nam pokazała i pokazuje tzw. afera mailowa? Co właściwie wiemy w tej sprawie?
Po pierwsze nonszalancja polityków, brak odpowiedzialności, nie przestrzeganie zasad przez polityków do samej góry włącznie. To nie jest tylko problem pana Dworczyka. To jest również problem premiera Morawieckiego i właściwie całego jego otoczenia. Oni stworzyli coś w rodzaju państwa równoległego. Konsultują decyzje nie ze współpracownikami z kancelarii premiera, czy z klubu Prawo i Sprawiedliwość, tylko z bliskimi sobie ludźmi ze spółek Skarbu Państwo, rządowych agencji, których znają po linii towarzyskiej czy społecznej. Robią to wszystko na prywatnych mailach po to, żeby na tych publicznych nie pozostawał ślad. Mi to przypomina aferę z Hilary Clinton, która prywatny serwer mailowy miała w Stanach Zjednoczonych. Druga sprawa to brak procedur w rządzie. Takie rzeczy jak robocza korespondencja powinny być uregulowane procedurami, być może nawet prawem, żeby polityk, który złamie te procedury mógł po prostu odpowiedzieć. Minister Dworczyk mówi, że prawa nie złamał i niestety ma rację. Żadne prawo nie reguluje tej kwestii, natomiast wiadomo, że jeżeli politycy nie są zobowiązani przepisem prawa to robią to po swojemu i zachowują się nonszalancko. Tam w tej korespondencji jasno widać, że np. część urzędników postępowała zgodnie z dobrymi zwyczajami, tzn. wysyłała dokumenty do pana Dworczyka na jego mail służbowy i on natychmiast to przesyłał na swój prywatny mail, po to żeby dalej to nieoficjalnie konsultować.
A ma pan pewność, że ta korespondencja jest prawdziwa?
Nie ma pewności i nikt nie ma pewności co do każdego pojedynczego maila.
To może nie należałoby o tym mówić?
Mówić trzeba i trzeba to przedyskutować i przemyśleć. Osoby krytyczne i krytycznie nastawione do naszego państwa też będą ten materiał analizować i wszyscy go analizujemy z takim założeniem, że jest on prawdopodobnie ponad 90% prawdziwy, bo tak się robi dobrą dezinformację, że się wpuszcza 90-kilka % prawdziwych rzeczy i do tego się domiesza kilka % nieprawdziwych. Nie jest istotne który mail został sfabrykowany po to żeby w Polsce wprowadzić większe zamieszanie, dlatego że te zwyczaje, o których ja mówię, to ja znam z mojego kontaktu z politykami obozu rządzącego. To że premier Morawiecki steruje państwem z prywatnego maila, to ja wiedziałem przed aferą.
Czy pan premier albo minister Dworczyk wysłał panu maila z prywatnej skrzynki?
Nie. Ja jestem w opozycji. Nie jestem w grupie osób korespondujących z politykami obozu rządzącego. Przynajmniej nie z tymi, których pan wymienił. Z innymi członkami obozu rządzącego zdarzało mi się wymienić maile.
I wysyłali z prywatnych skrzynek.
Mail, który mi podali do wysłania rzeczy, które ich interesowały, to nie był mail służbowy.
Czy powinna powstać komisja śledcza?
Ja rzuciłem taki pomysł ws. tej afery mailowej. Komisje śledcze powołuje się w momencie, kiedy instytucje państwowe są bezradne i sprawa jest ważna dla opinii publicznej, i kiedy dotyczy polityków, których nie bardzo kto ma rozliczyć, więc wówczas komisja śledcza to taki instrument, w którym politycy rozliczają się nawzajem sami. Ja uważam, że ta afera mailowa ona ma wszystkie cechy, które mogłyby się kwalifikować się do komisji śledczej. Prawdą jest, że pan minister, ani premier Morawiecki nie złamali prawa. Prawdą jest, że narazili polską rację stanu. Prawdą jest, że instytucje państwa są bezradne, bo nie oszukujmy się, śledztwo kierowane przez prokuraturę podległą ministrowi Ziobrze, nic tu nie przyniesie. Nie będzie takiego śledztwa. Skończy się bardzo szybko konkluzją, że prawo nie zostało złamane. Służby specjalne też są bezradne. Oficerowie służb doskonale wiedzieli, co robię politycy, natomiast są bezradni, bo oni podlegają politykom z rządu. Komisja śledcza mogłaby się zająć tym, dlaczego rząd nie korzysta z narzędzi, które ma stworzone i mogłaby sformułować pewne konkluzje, że np. ma powstać w tej sprawie regulamin albo ustawa.
Ale czy powstanie komisja?
Nie, w mojej ocenie nie powstanie. Dlatego, ze mamy większość rządzącą, wbrew temu co mówią różni komentatorzy, że większość rządząca się rozpada. Jak na razie to wszystko nie jest prawda. Do momentu kiedy większość rządząca jest stabilna, to nigdy nie przegłosuje stworzenia komisji śledczej sama przeciwko sobie.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.