Anna Zalewska: Problemy Turowa? To wynik m.in. kampanii wyborczej w Czechach
Była pani zaskoczona wyrokiem TSUE ws. Turowa?
Chyba wszyscy byli zaskoczeni, bo to przecież nie wyrok tylko decyzja i tzw. środek tymczasowy. To środek, który jest niemożliwy do zastosowania, dlatego że spowodowałby zagrożenie ekologiczne i jednocześnie zabrał miejsca pracy nie tylko pracującym w kopalni i elektrowni, ale w firmach współpracujących, czyli prawie 70 tysięcy osób. Oprócz tego zaskakujący, ponieważ w grudniu Komisja Europejska, przed którą też toczyły się dyskusje na temat Turowa i był protest m.in. czeskich ekologów, gdzie Polska wygrała. Więc było to rzeczywiście wielokrotne zaskoczenie. Najważniejszy jest komunikat z rządu, że cokolwiek by się działo Turów zostaje. Będziemy robili wszystko, żeby funkcjonował, tak by sprawiedliwie się transformować do 2050 roku.
Możemy nie zastosować się do wyroku TSUE? Musielibyśmy płacić wtedy kary?
W tej chwili ta decyzja nie ma sankcji karnych i finansowych. Tak jak powiedziałam, to nie jest wyrok. Więc tutaj takiego zagrożenia absolutnie nie ma. Poza tym chcę uspokoić naszych słuchaczy, nie bylibyśmy oryginalni. W Unii Europejskiej, wśród krajów członkowskich, jest kilkadziesiąt wyroków Trybunału niewykonanych. Każdy kraj ma taki wyrok, który albo jest niezgodny z ich przepisami, np. z konstytucją, albo jest niemożliwy do wykonania, bo jest albo zbyt kosztowny, albo groziłby konsekwencjami finansowymi po stronie kraju członkowskiego.
A czy dopóki Czesi nie wycofają skargi, to my powinniśmy w jakiś sposób zareagować?
Ale reagujemy, od piątku. Przecież marszałek Dolnego Śląska, który ma osobistą znajomość z panem hetmanem kraju libereckiego, panem Martinem Putą, oni przygotowywali razem z ministerstwem aktywów państwowych po naszej stronie, po stronie czeskiej gospodarczych ministerstw, przygotowują porozumienie, które zostanie, mam nadzieję, lada moment podpisane i ono będzie warunkiem tego, że premier Czech wycofa tę skargę. No tak umówili się premierzy.
Kto będzie autorem tej umowy? Strona czeska czy polska?
To będą dwie strony, dlatego, że jedna i druga muszą się zgodzić na warunki. Więcej w tej chwili w sposób oczywisty, bo takie są negocjacje, strona Czeska jest tą, która ma wszystkie karty. To oni będą pewnie pokazywać czego oczekują od strony polskiej, bo np. te kwestie, pojawiające się też w mediach, mówiące o ekranach, o zabezpieczeniu przed ewentualnym wypływem wody. Bo żeby było jasne - Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej badał tę sytuację wiele lat i absolutnie Turów nie zagraża, czy nie stwarza problemów z wodą po stronie czeskiej. Ekran jest wybudowany w 90 procentach. Tak umówili się w 2019 roku, kiedy podpisali porozumienie m.in. z NGO-sami.
W takim razie ktoś może zapytać, o co chodzi Czechom?
Myślę, że przede wszystkim chodzi o to, że oni są w kampanii wyborczej. Pan premier Czech i będę najostrożniejsza jak mogę być, bo przecież negocjujemy, ma duże kłopoty wyborcze. W każdym jego zachowaniu widać tę ostrożność, dbałość o to, żeby w żadnym miejscu jego kraju nie było nerwowo, nie było emocji. A właśnie w kraju libereckim od jakiegoś czasu, od wielu lat, te emocje są. Więc myślę, że przede wszystkim te kłopoty Turowa wynikają z faktu, że są wybory w Czechach.
Kopalnie węgla, które działają w Czechach czy Niemczech są mniej szkodliwe?
Słuszna uwaga. Nawet jak było posiedzenie komisji sejmowej w Polsce, kilka tygodni temu, właśnie w tej sprawie, byli Zieloni z Koalicji Obywatelskiej przecież i NGO-sy zielone. Pytałam czemu nie mają odwagi być po stronie niemieckiej i czeskiej, bo dokładnie tak jest. Turów jest 5 razy mniejszy od czeskiego kompleksu, 10 razy mniejszy od niemieckiego i jako jedyny spełnia najwyższe standardy, jeżeli chodzi o emisje, unikania emisji, czy przeciwdziałania jej. Spełnia najbardziej rygorystyczne normy w tej chwili obowiązujące w Unii Europejskiej. To też jest kolejny aspekt tej sprawy - po prostu konkurencja, po prostu pieniądze i po prostu produkowanie energii właśnie z węgla brunatnego. Zresztą przypomnijmy, że większość koncernu niemieckiego jest czeska.
Jaka będzie więc przyszłość Turowa?
Przyszłość może być jedna, Turów zostaje, będzie pracował i będzie przygotowywał się do sprawiedliwej transformacji energetycznej przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Transformacja będzie polegać na tym i musi na tym polegać, że najpierw pojawiają się miejsca pracy a później są jakieś ograniczenia w wydobyciu czy też w produkcji z węgla. Zresztą Turów działa zgodnie z prawem klimatycznym. Umówiliśmy się na zeroemisyjność do 2050 roku. Kopalnia działa i ma taką możliwość do 2044 roku.
Posłuchaj rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.