Śląsk dalej od brązu
Koszykarze Legii i Śląska po kilku dniach spędzonych w domach wrócili do Ostrowa, by zakończyć sezon 2020/21. Oba zespoły walkę o trzecie miejsce miały zacząć 28 kwietnia, podobnie jak finaliści - Enea BC Zastal Zielona Góra i Arged BM Slam Stal Ostrów, ale na ich życzenie, rywalizację o brąz przyspieszono.
Warszawianie prowadzili przez niemal całe spotkanie. W pierwszej kwarcie rozgrywający Legii Jamel Morris niczym maszyna trafiał do kosza z każdej pozycji i wyprowadził swój zespół na 10-punktowe prowadzenie. Wrocławianie rozkręcali się powoli, ale za m.in. sprawą Kyle'a Gibsona szybko odrobili straty i w 17 minucie po "trójce" Amerykanina był remis 30:30.
Trzecią kwartę otworzył celnym rzutem "za trzy" Ben Mccauley, po chwili Mateusz Szlachetka odważną akcją dołożył kolejne dwa punkty i Śląsk wygrywał 42:36. Jak się okazało, to był ostatni dobry moment wrocławian w tym spotkaniu. Legioniści postawili twarde warunki w defensywie, a Morris znów imponował skutecznością. 28-letni rozgrywający zanotował sześć "trójek" i zdobył 35 punktów - najwięcej w obecnym sezonie. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego przed końcem trzeciej kwarty wygrywali już 61:48.
W ostatnich 10 minutach legioniści kontrolowali przebieg meczu i pilnowali wyniku. Wprawdzie po celnym rzucie zza linii 6,75 m mało widocznego w tym spotkaniu Elijaha Stewarta było 71:66, ale drużyny z Dolnego Śląska na więcej nie było stać w tym meczu.
Dziewa nie krył uznania dla gry Morrisa - Rzucić 35 punktów w play off-ie to jest wyczyn. On był dzisiaj nie do zatrzymania, po prostu nas zabił. Gratulacje dla zespołu z Warszawy, ale my się nie poddajemy.
Tymczasem Morris za kilka dni zmieni klub. Tuż po zakończeniu rywalizacji o brąz wyjedzie do Francji, by tam kontynuować grę. Trener Kamiński przyznał, że jego zawodnik był myślami tylko i wyłącznie na meczu w Ostrowie.
- Zanotował świetny występ w ofensywie i defensywie. Przed meczem pojawiła się informacja, że Jamel już podpisał kontrakt we Francji, gdzie wyjedzie po zakończeniu naszego sezonu u nas. Widać, że nie miało to jednak dla niego znaczenia, grał niezwykle skoncentrowany i widać, że chce wygrać ten medal dla klubu. Nie rozmawiałem z nim na temat tego kontraktu, nie było sensu tego poruszać. Jamel jest profesjonalistą, a przecież wielu zawodników już wyjechało z Polski, by grać dalej - stwierdził szkoleniowiec Legii.
Jak dodał, o zwycięstwie jego zespołu zadecydowały przede wszystkim skuteczność za trzy punkty - w całym meczu oddali 12 celnych "trójek"
- Zaczęli trafiać rzuty trzypunktowe, czego nam brakowało w półfinałach. Wszyscy wiedzą, że jesteśmy drużyną ofensywną rzucającą za trzy. Jak zaczniemy trafiać, łatwiej będzie nam wygrać - podsumował opiekun stołecznego klubu.
W sobotę w Ostrowie rozegrane zostanie drugie spotkanie (początek, godz. 20.30). Jeśli wrocławianie wygrają, decydujący mecz zaplanowano na niedzielę (14.30).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.