CCC Polkowice powalczy o złoto. Decydujący mecz finału EBLK w Gdyni
Pierwszy mecz w Gdyni wygrały gospodynie (69:67), które dokonały tego jednak w ostatniej sekundzie po trafieniu Alice Kunek. W drugim meczu emocje również były, lecz z drugiego zwycięstwa cieszyć się mogła ponownie VBW Arka (71:65). Drużyna z Pomorza jednak straciła w tym spotkaniu Angelikę Slamovą, która musiała opuścić parkiet z powodu kontuzji.
Przyjazd na Dolny Śląsk w okrojonym składzie, mimo wszystko w dalszym ciągu faworyzował zespół z Gdyni. Było tak też w pierwszej kwarcie, którą to przyjezdne wygrały (26:15) i nic nie zapowiadało tego co wydarzyło się w kolejnych minutach. CCC „złapało wiatr w żagle” i punkt po punkcie odrabiało straty, by ostatecznie wysoko wygrać (74:59). Zwycięstwo gospodyń przerwała także trwającą od 56 spotkań serię meczów bez porażki Arki.
Co nie udało się w meczu numer 3, miało się udać w kolejnym. Wszystko szło po myśli trenera Vetry mniej więcej do 30 minuty spotkania (61:50). Wtedy Arka dosłownie „stanęła” w ataku, a CCC jak za starych dobrych lat i występów w Eurolidze punktowało rywalki. Wygrana nie przyszła jednak w regulaminowym czasie, lecz po dogrywce – gdzie… zabrakło jednej z liderek Keishy Hampton (przekroczony limit przewinień). To jednak nie przeszkodziło i nie zatrzymało zespołu z Polkowic.
A jak będzie w decydującym o mistrzostwie Polski, piątym meczu? Walka o każdy centymetr parkietu, o każdą piłkę oraz dramaturgia na najwyższym poziomie – powinna dać znakomitą promocję koszykówki kobiet, szczególnie w tych jakże trudnych dla całego sportu czasach.
- Jestem już ponad 10 lat w polskiej koszykówce, a to jest to dla mnie najciekawszy i najlepszy finał w tym czasie. Arka to bardzo silna drużyna, potrafi grać i wygrywać… jednak w ostatnich dwóch meczach coś zaczęło szwankować. Jeśli jednak w tym ostatnim meczu utrzymają ten swój równy poziom, to będą cieszyć się z mistrzostwa Polski. CCC pokazało jednak swoją siłę, jest na fali i zostawia 200 – 300% serca na parkiecie, walczą do końca, nie ma dla nich straconych piłek i nie odpuszczają. Myślę, że 60% do 40% dla VBW Arki, gdyż grają u siebie i wiedzą, że te dwie porażki to nie był wypadek przy pracy. Drużyna z Polkowic stawia bardzo duży opór i idą po swoje. Tak więc przewaga własnego parkietu, mimo gry w małej hali powinna mieć tutaj decydujący wpływ na końcowy wynik – mówi Vadim Czeczuro, były trener m.in. DGT AZS Politechniki Gdańskiej oraz obecny szkoleniowiec reprezentacji Polski 3x3 U23.
W niedzielę miejsca na błędy po obu stronach już nie będzie i nie będzie także czasu, aby się oszczędzać. Przy tak wyrównanej rywalizacji każdy punkt jest na wagę złota, a warto także zaznaczyć, iż większa presja będzie po stronie gospodyń.
Koszykarki VBW Arki z całą pewnością, szczególnie przy tak ograniczonej rotacji muszą od samego początku wypracować sobie bezpieczną przewagę. W innym wypadku może to dosłownie pogrzebać szanse na obronę tytułu. Pomagać w tym nie będzie „mała” hala, która nie jest w tym sezonie areną zmagań drużyny.
Jeśli chodzi o CCC, to drużyna trenera Kowalewskiego w czterech z pięciu rozegranych w tym sezonie meczach z Arką, pokazała „pazur”. Wygrać udało się w dwóch, jednak tych najważniejszych! Teraz grając bez dużej presji, mają 50% szans na zwycięstwo i zdobycie po raz czwarty w historii mistrzostwa Polski.
- Decydujący mecz będzie bardzo wyrównany! Dwa pierwsze zwycięstwa dały przewagę Arki, jednak dwa kolejne mecze i zwycięstwa CCC dały im możliwość uwierzenia w końcowy triumf. Po cichu liczę na dogrywkę i tam w dalszym ciągu zaciętą walkę, aby na sam koniec sezonu ta dramaturgia była jeszcze większa. Przewagę parkietu ma drużyna z Gdyni, lecz z racji gry na mniejszej hali szanse oceniam po równo – dodaje Krzysztof Szewczyk, trener Pszczółki Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin oraz reprezentacji Polski U20.
Początek finału finałów o 18.00.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.