Polska wnosi do TSUE o odrzucenie wniosku Czech o zatrzymanie kopalni Turów
Jak poinformowało w piątek ministerstwo klimatu, odpowiedź na czeski wniosek o środki tymczasowe została przekazana do Trybunału 6 kwietnia. W odpowiedzi Polska podnosi, że środek tymczasowy, o który wnioskuje Republika Czeska, jest nieproporcjonalny i nie zapewnia właściwego wyważenia interesów.
"Jego zastosowanie naraziłoby Rzeczpospolitą Polską i jej obywateli na znaczne i nieodwracalne szkody. Wstrzymanie działalności wydobywczej w kopalni Turów, aż do wydania wyroku kończącego postępowanie główne, miałoby bowiem dotkliwe skutki gospodarcze, społeczne i środowiskowe dla Rzeczypospolitej Polskiej, w tym dotyczące ograniczenia bezpieczeństwa energetycznego kraju" - brzmi argumentacja strony polskiej.
Dodatkowo Polska stoi na stanowisku, że żaden z zarzutów podniesionych we właściwej czeskiej skardze – w przypadku potwierdzenia jej zasadności przez Trybunał Sprawiedliwości w wyroku – nie prowadziłby bezpośrednio do skutku w postaci konieczności zatrzymania pracy kopalni. Zatem środek tymczasowy prowadziłby do rezultatu znacznie dalej idącego niż rezultat wynikający z przyszłego wyroku w sprawie skargi - wskazała Polska w odpowiedzi.
Jak zaznaczyło ministerstwo klimatu, Polska uważa również, że wniosek Republiki Czeskiej do TSUE nie spełnia przesłanki dotyczącej pilnego charakteru.
Zdaniem Polski, twierdzenie Republiki Czeskiej, iż występuje brak wody pitnej spowodowany działalnością wydobywczą w kopalni Turów, jest nieuzasadnione. Analiza Republiki Czeskiej pomija bowiem inne istotne czynniki. Ponadto Republika Czeska nie przedstawiła żadnych danych, analiz i badań potwierdzających tezę dotyczącą wpływu działalności wydobywczej na proces osiadania terenu na obszarze Czech i związane z nim szkody w obiektach budowlanych - argumentuje Polska.
W lutym czeski rząd zdecydował o złożeniu do TSUE pozwu przeciwko Polsce w związku z rozbudową kopalni odkrywkowej w Turowie. Główną podnoszoną w pozwie przyczyną jest negatywny wpływ kopalni na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. W 2020 r. koncesja na wydobycie węgla brunatnego w Turowie została przedłużona do 2026 r.
PGE uważa żądania rządu Czech za groźny precedens niosący ze sobą poważne ryzyko "dzikiej" transformacji energetycznej. Według spółki międzynarodowa batalia prawna wytoczona przez czeskie władze stanowi zagrożenie dla przyszłości Europejskiego Zielonego Ładu, kwestionują fundamentalne założenia sprawiedliwej transformacji. Dodatkowo, zdaniem polskiej spółki, niosą poważne ryzyko zapaści polskiego systemu elektroenergetycznego, a także upadku całego regionu w Polsce przy granicy z Czechami i Niemcami.
Jak przypomniało PGE, kompleks w Turowie dostarcza 7 proc. energii elektrycznej zużywanej w Polsce. Zamknięcie kopalni oznacza w praktyce wyłączenie również elektrowni w Turowie, a w efekcie zagraża bytowi nawet 80 tys. Polaków, którzy stracą środki do życia - napisało PGE.
Zdaniem prezes PGE GiEK Wioletty Czemiel-Grzybowskiej, od decyzji TSUE w sprawie Turowa zależy wręcz przyszłość powodzenia sprawiedliwej transformacji w skali całej UE. "+Dzika+ transformacja energetyczna jest skrajnie niebezpieczna i stoi w sprzeczności z planowaną, stabilną i sprawiedliwą transformacją, przewidzianą przez UE w ramach Zielonego Ładu" - oświadczyła Czemiel-Grzybowska.
"Niekontrolowany i natychmiastowy upadek kompleksu energetycznego nieuchronnie doprowadzi do zniszczenia społeczności całego regionu. Tymczasem odległe o raptem kilkadziesiąt kilometrów, wielokrotnie większe kopalnie działające na terenie Czech i Niemiec, znacznie silniej oddziałują na środowisko i lokalne społeczności" - wskazała prezes PGE GiEK.
Dyrektor kopalni w Turowie, Sławomir Wochna oświadczył z kolei, że "zarzuty pod adresem Polski i kopalni w Turowie stanowią zbir nieprawdziwych lub zmanipulowanych tez". Jak podkreślił, od kilkudziesięciu lat nie było żadnego planu rozbudowy kopalni, a obszar górniczy stale się kurczy. Przypomniał też, że starania o przedłużenie koncesji trwały ponad 6 lat, a w tym czasie kopalnia udzieliła udzieliliśmy odpowiedzi na tysiące pytań zgłaszanych przez stronę czeską i niemiecką w ramach konsultacji transgranicznych.
"Choć nie ma dowodów wskazujących na wpływ kopalni na deficyt wody w Czechach, od wielu lat prowadzimy ścisły monitoring poziomu wód w ponad 500 odwiertach po wszystkich stronach granicy. Z własnej woli kończymy właśnie dodatkowo budowę podziemnego ekranu przeciwfiltracyjnego, powstrzymującego ewentualny przepływ wody z terytorium Czech na głębokości od 60 do 110 m" - zaznaczył dyrektor.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.