Lodówki, krzesła i setki opon. Nysa Kłodzka tonie w śmieciach
Organizatorzy spływów każdej wiosny sprzątają rzekę przed nadchodzącym sezonem. Jednak z taką ilością śmieci jak po tegorocznej zimie - ostatni raz spotkali się na początku swojej działalności. Z tą różnicą, że wtedy z rzeki wyławiano odpady pamiętające powódź z 1997 roku. Przedsiębiorcy z Barda są zdruzgotani tegorocznym stanem Nysy Kłodzkiej. - To świadome zaśmiecanie - mówią Jacek Herberger i Mariusz Dubiel z firmy Ski-Raft.
Przez ostatnie dni udało się oczyścić 1/3 blisko 15-kilometrowego odcinka. Na pontonach odholowano prawie tonę odpadów. Większość z nich mogła trafić do odpowiednich punktów zbiórki, ale znalazły się w rzece.
- dodają Jakub Balawender i Mariusz Dubiel.
Przy takich gabarytach sprzątanie 200-metrowego odcinka rzeki zajmuje nawet 20 godzin. Zazwyczaj wolontariusze płyną dwoma pontonami wzdłuż brzegów rzeki, ciągnąc za sobą pontony z odpadami. W tym roku, przez ilość śmieci, wolontariusze każdorazowo ciągną za sobą nie jeden, a dwa pontony na odpady.
Więcej o sprzątaniu Nysy Kłodzkiej TUTAJ
W akcjach pomagają też włodarze okolicznych gmin. Wyłowione z rzeki odpady są układane w miejscach, do których można dojechać samochodem. Stamtąd są odbierane na koszt gminy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.