Obietnice samorządowców bez pokrycia. Cmentarza dla zwierząt jak nie było tak nie ma
- Pochówek w parku, na skwerze, czy nawet we własnym ogródku jest poważnym wykroczeniem - przyznaje Justyna Janus z legnickiej straży miejskiej.
- Bardzo duże koszty, jeżeli chodzi o grzywnę. Jest to zgłaszane do sądu i sąd decyduje o karze. Absolutnie nie wolno takiego psa zakopywać. Musi być pies spalony, ponieważ jest to odpad niebezpieczny, dlatego powinniśmy to zgłosić do instytucji, która się tym zajmuje.
Władze miasta - mimo licznych deklaracji - nie sprostały wyzwaniu. W efekcie często po śmierci swoich ukochanych psów czy kotów ich właściciele - z saperką i workiem, zwykle pod osłoną nocy - maszerują na miejskie łąki.
- To przecież prawna hipokryzja - podkreśla Katarzyna Odrowska, działaczka społeczna z Legnicy.
- Oficjalnie nie można czegoś takiego zrobić, ale też nie wiadomo co dalej zrobić ze zwierzęciem, które trzeba było uśpić. A to jednak jest członek rodziny. To nie jest tak, że wyrzuca się gdzieś za przeproszeniem do śmietnika. Świetnym rozwiązaniem jest cmentarz dla zwierzaków.
Przedstawiciele legnickiego ratusza bezradnie rozkładają ręce: cmentarza dla zwierząt nie ma, bo od lat nie udało się znaleźć inwestora zainteresowanego takim przedsięwzięciem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.