El. ME koszykarzy: wygrana Polski na koniec, grał Aleksander Dziewa
Polacy rozpoczęli odmłodzoną piątką - z doświadczonymi A.J. Slauhgterem i Adamem Waczyńskim i Michałem Michalakiem oraz Dominikiem Olejniczakiem i debiutantem Jeremym Sochanem, mającym 17 lat, dziewięć miesięcy i dzień. Tym samym został on najmłodszym graczem w historii reprezentacji, który wyszedł w pierwszym składzie w meczu o punkty. To właśnie on, obok Michalaka, był czołowym strzelcem zespołu, popisał się także ważnym blokiem w końcówce spotkania, gdy ważyły się jego losy.
Jako pierwszy punkty uzyskał Bogdan Popa - rzutem za linii 6,75 m, ale potem nastąpił popis Michalaka. 27-letni czołowy strzelec ligi niemieckiej grał jak w transie, zdobywając 10 punktów, w tym dwa razy trafiając za trzy z rogu boiska. W 4. minucie Polska prowadziła 15:9. Trener Mike Taylor dokonywał hokejowych zmian wprowadzając na parkiet kolejnych młodych graczy: 21-letniego rozgrywającego Łukasza Kolendę, czy innego debiutanta, 18-letniego Igora Milicica jr.
Młodzi grali szybko i efektownie, ale popełniali też błędy w defensywie. W 7. minucie Polska prowadziła tylko 27:26, ale udane akcje 23-letniego Marcela Ponitki, który nie tylko dobrze bronił - z czego jest znany - ale popisywał się pięknymi podaniami do "fruwającego" nad koszem Aleksandra Balcerowskiego (trzy z rzędu wsady piłki do kosza) sprawiły, że po 10. minutach biało-czerwoni prowadzili 34:26.
W drugiej kwarcie trwała ofensywa Polaków, którzy powiększali przewagę, prowadząc 38:28, 43:30, a nawet 50:36 po przechwycie Walczyńskiego i akcji zakończonej wsadem zawodnikiem Śląska Wrocław, Aleksandra Dziewy. Rumuni starali się niwelować prowadzenie gospodarzy rzutami z dystansu, mając niezłą skuteczność w tym elemencie gry. Trzy razy do przerwy punkty zdobył w ten sposób Popa. Fatalna końcówka drugiej kwarty - sześć straconych punktów w sześć sekund właśnie po rzutach rywali zza linii 6,75 m sprawiła, że po dwóch kwartach Polska prowadziła tylko 50:47.
Drugą połowę biało-czerwoni ponownie rozpoczęli skoncentrowani po reprymendzie w szatni od trenera Taylora. Wybronili dwie akcje, zbierali piłki pod tablicami i po dwóch minutach prowadzili 56:47. W połowie tej kwarty Polacy po akcjach przebojowego i grającego żywiołowo Sochana oraz rzutach z dystansu Michalaka oraz asystach Ponitki (najwięcej w całym zespole - pięć) uzyskali najwyższą przewagę w spotkaniu 68:50. Najstarszym zawodnikiem piątki na parkiecie był wówczas 27-letni Michalak.
Po 30. minutach biało-czerwoni prowadzili 75:63. Spotkanie było zacięte do końca, bo młoda ekipa nie potrafiła utrzymać stabilnego poziomu gry. Gorsze chwile przytrafiły się drużynie w ostatniej części, gdy w jej szeregi wkradło się ponownie za dużo improwizacji, przestały też wpadać rzuty z dystansu. Rywale wykorzystywali błędy Polaków i rzutami z dystansu - w całym meczu trafili 16 razy zza linii 6,75 m (z 37 prób) - zmniejszali dystans. Po akcjach Bogdana Nicolescu i Raresa Uty Rumunia przegrywała tylko 78:81 na 2.44 przed końcem.
Kosz rywali "odczarował" sfaulowany Michalak, a Balcerowski (po raz pierwszy uzyskał w reprezentacji powyżej 10 pkt, przy stuprocentowej skuteczności - 5/5 za dwa i 1/1 z wolnych także cztery zbiórki) po podaniu Ponitki zakończył kolejną akcję wsadem piłki do kosza i to z faulem rywala.
Przy prowadzeniu biało-czerwonych 86:78 efektownym blokiem popisał się Sochan, gdy zegar wskazywał 74 sekundy do końca czwartej kwarty. Rumuni jeszcze raz trafili za trzy punkty, ale potem zgubili piłkę i to Polacy cieszyli się z wygranej. Doświadczeni zawodnicy siedzący na ławce bili brawom swoim następcom.
Polska - Rumunia 88:81 (34:26, 16:21, 25:16, 13:18).
Polska: Michał Michalak 24, Jeremy Sochan 18, Aleksander Balcerowski 11, Dominik Olejniczak 9, Aleksander Dziewa 8, Łukasz Kolenda 6, Adam Waczyński 5, Jakub Garbacz 3, Marcel Ponitka 2, Igor Milicic jr 2, A.J. Slaughter 0;
Rumunia: Mihai Maciuca 16, Bogdan Nicolescu 15, Bogdan Popa 11, Rares Uta 10, Alexandru Olah 10, Dragos Diculescu 7, Tudor Gheorghe 6, Mirel Dragoste 6, Marcu Badiu 0, Ionut Berceanu 0, Tudor Fometescu 0
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.