We wrocławskim Zoo urodził się kuskus. To jedyny taki przypadek na świecie
Masywne ciało osiągające do 10 kg, przy 60 cm długości, miękka i ciemna sierść przypominająca tę niedźwiedzia, duża głowa z krótkim pyskiem i przenikliwymi oczami oraz różowym noskiem, łapy zakończone ostrymi pazurami oraz długi chwytny ogon. Tak wygląda kuskus niedźwiedzi. Przypomina miniaturę niedźwiedzia, ale należy do torbaczy. Występuje w lasach deszczowych na Celebes.
Prowadzi nadrzewny tryb życia, ale porusza się powoli i ostrożnie. Nie przeskakuje z gałęzi na gałąź. Żywi się głównie liśćmi, ale dietę uzupełnia kwiatami, pąkami i niedojrzałymi owocami. Nie jest towarzyskim zwierzęciem, żyje w parach lub małych grupach. Zwierzęta te komunikują się między sobą za pomocą wokalizacji i węchu. Rozmnaża się tak, jak żyje – powoli. Choć niewiele wiadomo o tym procesie, to udało się ustalić, że samica rodzi zwykle jedno, mało rozwinięte młode na rok, które przez 6-7 miesięcy przebywa w torbie matki. Poza zagrożeniami, takimi jak zmiana klimatu, wycinka lasów, czy kłusownictwo, dużym problemem jest nieumiejętność kuskusa do adaptacji w zmieniających się warunkach. Preferuje do życia tylko nienaruszone przez człowieka tereny. To bardzo utrudnia jego badania, ochronę i hodowlę zachowawczą.
Mimo takich komplikacji, pracownicy wrocławskiego zoo ponownie rozmnożyli ten gatunek. To ogromny sukces w skali światowej, bo dokonali tego jako jedyni i to po raz czwarty. Potwierdzili tym, że kuskusy niedźwiedzie można uratować przed wymarciem dzięki hodowli w ogrodzie zoologicznym.
- To niesamowite uczucie mieć udział w rozmnożeniu takiego gatunku i przyczynienia się do jego ochrony. Od początku bardzo uważnie obserwujemy kuskusy i notujemy dosłownie wszystko – zachowania osobnicze, interakcje, sposób poruszania i żywienia, a nawet analizujemy ich odchody. Staramy się też dać im jak najwięcej spokoju i swobody, dlatego mieszkają na zapleczu, gdzie kontakt mają tylko z wybranymi pracownikami. Uważam, że to wszystko leży u podstaw naszego sukcesu – mówi Radosław Ratajszczak, prezes zoo.
20 lipca 2020 r. opiekunowie zwierząt potwierdzili obecność młodego kuskusa w torbie matki. Wszyscy wtedy wstrzymali oddech, bo to bardzo newralgiczny etap w hodowli. Młody osobnik jest wtedy nie w pełni wykształcony i nie przeżyłby samodzielnie, poza torbą matki. We wrześniu udało się zaobserwować, że maluch zaczyna wyglądać na zewnątrz, a pod koniec grudnia odważył się na pierwsze wyjście i poznawanie otoczenia.
- Obecnie pracownicy obserwują jak przemieszcza się po gałęziach na wybiegu i próbuje podkradać jedzenie matce, ale wciąż jej nie odstępuje i w chwilach niepewności błyskawicznie „wskakuje” do torby. Na razie na dietę małego kuskusa składa się głównie mleko matki, ale już próbuje podjadać „dorosłe” przekąski czyli liście. Podejrzewamy też, że nowo narodzony osobnik to samiec, ale potwierdzimy to dopiero, kiedy bardziej się usamodzielni i przyzwyczai do nas - opowiada kierownik działu małych ssaków Andrzej Miozga.
Kuskusy przyjechały do Wrocławia wiosną 2016 r. z indonezyjskiego centrum rehabilitacji zwierząt. Tam zaś trafiły jako zwierzęta odebrane przemytnikom, które nie mogły już wrócić do natury.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.