Najlepsze filmy 2020 roku według Jana Pelczara
1. ASYSTENTKA, reż. Kitty Green
„Powrót do normalności” – takie pragnienie słyszałem w 2020 roku najczęściej. Żadna inna premiera minionych dwunastu miesięcy nie obnażała tej wymarzonej normalności tak dobrze, jak „Asystentka” – dostępny od lata na VOD fabularny debiut znanej wcześniej z dobrych dokumentów Kitty Green. Wyświetlono go na tegorocznym Berlinale, tuż przed wybuchem pandemii w naszej części globu i jeszcze wcześniej przed skazującym wyrokiem na Harveya Weinsteina. Z dokumentacji zgromadzonej w jego firmie oraz innych bezwzględnie zarządzanych korporacjach powstał obraz jednego dnia z życia tytułowej asystentki. Bezpretensjonalnie pokazany w kronikarskich kadrach, skupiony na bohaterce. Julia Garner jest genialna w głównej roli, dzięki niej skupiamy się na gestach i przeszywających, pozornie niewiele znaczących, drobnych momentach z życia asystentki, a nie na wielkich grzechach drapieżców i oprawców. Ich scenariusz Kitty Green celowo ignoruje. Najbardziej przejmujące są w „Asystentce” te błędy kardynalne, które popełniamy wszyscy. Odwracamy wzrok, wzruszamy ramionami, uznajemy za zwyczajne, nie zadajemy pytań. W końcu pamiętamy z Szekspira, że jeśli ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś, to są zwyczajne dzieje.
2. LOVERS ROCK, reż. Steve McQueen
Szczególne miejsce należy się na liście najlepszych premier 2020 roku filmowi, który swoją premierę miał na platformie streamingowej. „Lovers Rock” to najbardziej spełniona część 5-odcinkowej antologii „Mały topór”, zrealizowanej dla BBC przez reżysera „Wstydu” i „Głodu”. W Polsce filmy Steve’a McQueena o doświadczeniach karaibskiej społeczności Londynu z XX-wiecznej „normalności” dostępne są na HBO GO. Mogą otrzeźwić każdego, kto nie poparł i nie zrozumiał jednej z najważniejszych inicjatyw „niezwyczajnego” 2020 roku - Black Lives Matter. O tym jak osobiście dotykającym przeżyciem może być seans „Lovers Rock” pięknie napisała na Vogue.pl Adriana Prodeus, dedykując seans filmu naszemu radiowemu przyjacielowi, za którego sprawą reggae stanowiło przez lata jeden z filarów muzycznych propozycji Radia RAM.
3. MONOS, reż. Alejandro Landes
Kiedy karierę robiły w streamingu „Nieoszlifowane diamenty”, apelowałem: porzućcie bohatera Adama Sandlera i pędźcie do kina na prawdziwy surowy klejnot – kolumbijski film o dziecięcej partyzantce. Swojego seansu „Uncut Gems”, przerwanego z bardzo dobrych powodów, do dziś nie dokończyłem, ale na powtórkę z „Monos” dam się namówić w każdym momencie. Bez względu na to, co dzieje się dookoła, niezbadane są wyroki Amerykańskiej Akademii Filmowej – w tym samym rozdaniu ukoronować „Parasite”, a pominąć film, który ma podobną moc zwracania uwagi na uderzającą aktualność kulturowych toposów pod rozmaitymi szerokościami geograficznymi. „Władca much” wraca nam w kinie co roku, już nie w kostiumie historycznym lub dystopijnej fantazji, tym razem w kolumbijskich realiach. Jeszcze przed pandemią mogliśmy doświadczyć w kinie, że „globalna wioska” to w istocie wciąż nieprzystające światy równoległe. Recenzja: tutaj.
4. MAŁE KOBIETKI, reż. Greta Gerwig
Jeśli seans „Lovers Rock” może otrzeźwić w kwestii Black Lives Matter, to „Małe kobietki” niosą kaganek oświaty w kwestii zrozumienia motywacji „Strajku kobiet”. Greta Gerwig odwróciła perspektywę. Przeniosła na ekran postępową swego czasu powieść, w kostiumie, ale z wyraźnie nowoczesnym kierunkiem adaptacji, by udowodnić, że nie wyzbyliśmy się do dziś pewnych nawyków. Jednym z nich jest ogłaszanie sukcesu w sytuacji, kiedy kobieta zostaje dopuszczona do męskiego klubu. Innym traktowanie za naturalne wyrzekania się siebie i przyjemności, dla dobra „kształtowania charakteru”. W tym ujęciu z kolei „Małe kobietki” korespondują z „Asystentką”. Która rola była w 2020 bardziej udana? Saoirse Ronan u Gerwig, czy Julii Garner u Green? Oto jest pytanie. Recenzja: tutaj.
5. MATTHIAS I MAXIME, reż. Xavier Dolan
Jeden z najbardziej oryginalnych reżyserów XXI wieku wraca do formy – tak można podsumować światowy, ale wciąż jedynie festiwalowy, odbiór najnowszej premiery od kanadyjskiego „cudownego dziecka”. Xavier Dolan młodą nadzieją już nie jest, nic dziwnego, że i filmy kręci coraz dojrzalsze. Zastanawiające jedynie, dlaczego wciąż nie przebił się do mainstreamu. Podobieństwa Matthiasa i Maxime’a do Rossa i Chandlera odkryli twórcy memów, którymi w 2020 porozumiewaliśmy się jeszcze częściej niż w poprzednich latach. We Wrocławiu Dolan ma oddaną, nowohoryzontową publiczność, która tęskni nie tylko do takich filmów o przyjaźni i miłości, ale przede wszystkim do oglądania ich przy wypełnionej po brzegi sali ulubionego kina na ulubionym festiwalu. Oby w 2021 to było do powtórzenia. Recenzja: tutaj.
6. BŁĄD SYSTEMU, reż Nora Fingscheidt
Film o krnąbrnej po granice wytrzymałości systemów społecznych Benni miał premierę w ten sam piątek, co oscarowe hity „1917” i „Jojo Rabbit”, ale wierzcie mi – bije je na głowę, choć w niepozorny sposób opowiada prostą historię. Rzadko jednak zdarza się w kinie perspektywa dziecka nie upstrzona morałem, lekcją do odrobienia, czy protekcjonalnym traktowaniem. Tym razem wszystkie te uprzedzające konstrukcje wymierzono w dorosłych, którzy zasiądą przed ekranem. Oto historia trudnego, niepokornego dzieciństwa bez prostych rozwiązań, scenariuszowych schematów i odkrywania eksperymentalnych odpowiedzi. Recenzja: tutaj.
7. ZDRAJCA, reż. Marco Bellocchio
W 2020 roku Francis Ford Coppolla poprawił trzecią część Ojca Chrzestnego, ale w historii kina gangsterskiego mocniej zapisze się "Zdrajca", odzierający mafiosów z romantyzmu. Od czasu wybitnej kreacji Jamesa Gandolfiniego w "Rodzinie Soprano" nie było tak przekonującej kreacji bossa patriarchalnego półświatka. Wszelkie role i efekty z zeszłorocznego "Irlandczyka" bledną przy tym co zaproponował Pierfrancesco Favino jako Tommaso Buscetta.
8. SAINT MAUD, reż. Rose Glass
To był mój ostatni "regularny" seans kinowy w 2020 roku. Stąd może sentyment i miejsce na wyrost w złotej dziesiątce, zważywszy szczególnie na słabiutki finał, nieprzystający do długo budowanego suspensu. "Saint Maud" to propozycja dla tych, którzy w horrorach od potencjału wystraszenia widzów wolą pieczołowicie budowaną stylizację i pole do społecznej krytyki. Morfydd Clark i Jennifer Ehle tworzą najwspanialszy duet roku.
9. MARONA - PSIA OPOWIEŚĆ, reż. Anca Damian
Anca Damian, doskonale znana we Wrocławiu jako reżyserka "Drogi na drugą stronę" nadal roztacza magię i wzruszenia w swoich animacjach. Z obrazem współgra tu muzyka, a dzięki wyobraźni autorki otrzymujemy nową jakość w opowiadaniu znanej historii - pies spotyka człowieka. Przyjmujemy punkt widzenia czworonoga i oczami tytułowej Marony patrzymy na jej kolejnych opiekunów.
10. BIAŁY, BIAŁY DZIEŃ, reż. Hlynur Palmasson
Spokojnie, ale nie bezboleśnie o żałobie i utracie. O ile w przypadku najlepszej aktorki w premierowych filmach 2020 roku mam chwile zawahania, to wśród aktorów na pierwszym miejscu stawiam Ingvara Eggerta Sigurdssona, który trzyma widza w napięciu przez momentami monotonny seans. Wywiad z reżyserem: tutaj.
NAJLEPSZE POLSKIE FILMY W 2020:
1. Sala Samobójców. Hejter
2. Jak najdalej stąd
3. Interior
4. Jeśli długo będziesz siedzieć w ciszy, przyjdą do ciebie inne zwierzęta
5. Eastern
NAJLEPSZE SERIALE:
1. Mały topór
2. Nowy papież
3. The Last Dance
4. Spisek przeciwko Ameryce
5. Hunters
6. Quiz
7. Wielka
8. Mrs America
9. Des
10. Sex Education 2
NAJLEPSZE SOUNDTRACKI
1. Mały topór
2. Nowy papież
3. Matthias i Maxime
4. Zdrajca
5. Hunters
NAJLEPSZA ORYGINALNA MUZYKA FILMOWA
1. Monos
2. Gniazdo
3. Niedosyt
4. Saint Maud
5. Jak najdalej stąd
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.