Pogotowie strajkowe w PGE. Pracownicy chcą 500 zł podwyżki
Prezes PGE Wojciech Dąbrowski mówi, że koncern chce wydzielić swoją węglową część, co jego zdaniem będzie najlepszym sposobem na skoncentrowanie sił na tworzeniu zielonych źródeł energii:
Wydzielenie aktywów węglowych to sposób na poprawienie wskaźników grupy, co umożliwi jej sięgnięcie po unijne środki pomocowe - dodaje Wojciech Dąborowski:
W komunikacie spółki zarząd firmy przypomniał, że strajk w obecnej sytuacji byłby nielegalny. Koncern wyliczył też, że podwyżki kosztowałyby pół miliarda złotych. "PGE uznaje zgłoszone żądania Związków Zawodowych za nierealne i niebiorące pod uwagę obecnej sytuacji społeczno – gospodarczej Polski, związanej z pandemią oraz kondycji finansowej Grupy Kapitałowej PGE. Priorytetem dla zarządu PGE jest utrzymanie miejsc pracy i poziomu wynagrodzeń dla pracowników Grupy PGE. W sytuacji, kiedy z powodu pandemii wiele osób dotyka utrata pracy a niektóre branże walczą z problemami, żądania podwyżek i dodatkowego, nieuzasadnionego biznesową koniecznością zatrudniania ludzi jest nieodpowiedzialne i niesolidarne" - czytamy w oświadczeniu
Tymczasem związkowcy podkreślają, że wcale nie podwyżki są dla nich najważniejsze. - Chcemy rozmawiać o konkretach o przeniesieniu energetyki węglowej do nowego podmiotu. Chcemy wiedzieć jaki będzie miał aktywa, kto weźmie długi np. za nowy blok energetyczny? Chcemy wiedzieć jaka będzie przyszłość sektora i jego pracowników. Nie jesteśmy przeciwni przekształceniom, ale tylko jeśli będą na jasnych i uczciwych zasadach - wyjaśnia Wojciech Ilnicki z Solidarności Kopalni Turów.
Plan transformacji energetyki i górnictwa Ministerstwo Aktywów Państwowych ma ogłosić na początku przyszłego roku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.