Polacy tyją przez pandemię. Stowarzyszenie Nasz Wrocław chce to zmienić

BT | Utworzono: 2020-11-26 06:00 | Zmodyfikowano: 2020-11-26 06:00
Polacy tyją przez pandemię. Stowarzyszenie Nasz Wrocław chce to zmienić - zdjęcie ilustracyjne pixabay.com
zdjęcie ilustracyjne pixabay.com

- Codziennie nie spalamy średnio 500-600 kalorii, które w normalnym trybie spalalibyśmy np. idąc do szkoły czy przemieszczając się w innym celu - mówi przewodniczący stowarzyszenia Nasz Wrocław, Mateusz Żak.

Stowarzyszenie chciałoby wprowadzić naklejki na produktach informujące o tym, że w składzie jest za dużo cukrów lub tłuszczów. To miałoby pomóc w walce z otyłością. 

Takie pomysły już są realizowane. W Chile, Urugwaju i Meksyku konsument jest informowany za pomocą czarnych emblematów o wysokiej zawartości: sodu, tłuszczu, cukru oraz substancji chemicznych.


Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~gadzina nie2020-11-27 00:29:04 z adresu IP: (37.249.xxx.xxx)
potrafi pisać ni mówić ale wzorowo wykonuje rozkazy.
~HGW2020-11-26 07:35:26 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Polacy umierają przez pandemię, pani Malwino. Jak Pani planuje zawał, to musi mieć Pani negatywny wynik testu, bo będą Panią wozić od szpitala do szpitala, aż Pani wyzionie ducha w karetce, a potem Panią pochowają jak trędowatą, żeby nie ryzykować. Tymczasem w izolatoriach i cyrku na Narodowym trzymają zdrowych ludzi, pardon, z lekkimi objawami.
~HGW2020-11-26 07:18:18 z adresu IP: (5.173.xxx.xxx)
Lockdown zabija Jak podkreśla Basiukiewicz lockdown i polityka obostrzeń doprowadziły do wielu negatywnych konsekwencji, także tych, które nie nasuwają się jako pierwsze na myśl. – Lockdown zabija. Widzi to każdy niezależnie myślący człowiek, dr Scott Atlas, prof. Martin Kulldorff, prof. Sunetra Gupta i dziesiątki tysięcy innych naukowców i lekarzy. – Absurdem był wiosenny lockdown. Oprócz tego, że był bardzo kosztowny, złamał podstawowe prawa obywatelskie i przyniósł olbrzymie żniwo śmierci na świecie – mówi dr Basiukiewicz. Jak podkreśla społeczeństwo zostało wprowadzone wręcz w stan choroby psychicznej, z którą każdy ma większe lub mniejsze problemy. COVID-19 a grypa Lekarz odniósł się także do porównań COVID-u z grypą i twierdzenia prowadzącego wywiad Pawlickiego, iż grypa daje dużo poważniejsze objawy. Przypomnijmy, iż wg Public Health England liczba globalnych przypadków grypy spadła w tym roku o 98 procent. – (…) nigdy nie testowaliśmy na taką skalę pacjentów na grypę, nigdy nie wykonywaliśmy testu na grypę każdemu pacjentowi szpitalnemu, a następnie w razie wyniku dodatniego nie wykonywaliśmy tomografii komputerowej w poszukiwaniu obrazu śródmiąższowego zapalenia płuc i nie izolowaliśmy w oddziałach zakaźnych lub szpitalach jednoimiennych. Nie mamy więc porównania – uważa Basiukiewicz. Lekarstwo gorsze od choroby Lekarz wyjaśnił również, co jego zdaniem trzeba zrobić natychmiast, a jest to przede wszystkim zniesienie obostrzeń w edukacji i gospodarce, ponadto usunięcie przymusowej kwarantanny z powodu wykrycia koronawirusa. Ponadto lekarz postuluje zaprzestania masowego testowania osób bezobjawowych. – Społeczeństwo musi być aktywne i nie być zastraszone, by mieć większe szanse na życie i zdrowie – podkreśla i przywołuje opracowany na wiosnę model matematyka, Krzysztofa Szczawińskiego. – Niestety lekarstwo okazało się gorsze od choroby – nie pierwszy raz w historii medycyny. Myślę, że wiele osób w gremiach decyzyjnych to widzi, brakuje tylko odwagi przyznania się do błędu.