Powodzianie bez pomocy
Mieszkańcy Milikowa w gminie Nowogrodziec już trzeci raz w tym roku mają wodę w domach. Zalewa ich nieokiełznany potok Iwisa. Tymczasem, inaczej niż np. do Bogatyni, do mieszkańców Milikowa nie dociera żadna pomoc i ani wieś, ani gmina nie są nawet wpisane na listę tych, które zostały dotknięte powodzią.
Ludzie z Milikowa trzeci raz w tym roku wylewają wodę z mieszkań. I tracą nadzieję, że będzie lepiej.
Problem w tym, że nie mogą dostać pieniędzy na wybudowanie domów z dala od niebezpiecznej rzeki, ani nawet na remonty zalanych budynków. Jak przyznaje burmistrz Nowogrodźca Robert Relich, nie dostaną tych pieniędzy, bo gmina nie znalazła się w rejestrze tych, które zostały dotknięte powodzią.
Burmistrz Relich przyznaje jednak, że wniosku w tej sprawie ani do wojewody, ani do premiera nie złożył. Wysyłał tylko raporty, że wieś Milików jest zalana, że 20 domów znalazło się pod wodą i co najmniej jeden trzeba będzie wyburzyć. Ale to nic nie dało.- Staram się, by nasza gmina znalazła się na liście dotkniętych przez powódź - mówi.
Ale pralki, lodówki czy inny sprzęt przeznaczony dla powodzian mieszkańcy Milikowa oglądają tylko w telewizji.
Mieszkańcy nie kryją żalu, że nie trafia do nich żadna pomoc. I że firma, która miała pogłębiać rzekę nawet nie weszła na plac budowy. I na razie nie wejdzie, bo woda jest zbyt głęboka, by wjechały do niej koparki.
Burmistrz Relich zastanawia się, czy pomoc dla powodzian, w ogóle do gminy dotrze. - Premier obiecywał ją w telewizji, sprawdzimy te obietnice - deklaruje.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.