Mała szkoła, ogromna rewolucja. Uczniowie mogą m.in legalnie... "ściągać"
W szkole w Skokowej była nasza reporterka Justyna Kościelna. Posłuchajcie jej rozmów z uczniami i nauczycielami:
Do rewolucji w nauczaniu kadra ze Skokowej szykowała się bardzo długo. - Dyskutowaliśmy, szkoliliśmy się, czytaliśmy, podpatrywaliśmy kolegów, którzy jako pierwsi decydowali się na niedyrektywne podejście do ucznia - m.in. w Radowie Małym w województwie zachodniopomorskim. Wreszcie przyszedł czas i na nas - od tego roku postanowiliśmy dać jeszcze więcej wolności naszym dzieciakom - tłumaczy dyrektor placówki Andrzej Grzegorzewicz. Dodaje, że na pierwszym miejscu w szkole są nie wyniki, a przyjazna atmosfera i dobre relacje. - Dopiero gdy je uda się nawiązać, można zabierać się za naukę i wychowanie młodych ludzi - wyjaśnia Grzegorzewicz.
Jak to wygląda w praktyce? Szkoła zrezygnowała m.in. z dzwonków - przerw pilnują sami uczniowie. W młodszych klasach nie ma ocen. W starszych, na niektórych przedmiotach, dzieci mogą pisać sprawdzian z kolegą z ławki lub z otwartym podręcznikiem. Nie ma też przeszkód, by prosiły nauczyciela o pomoc i podpowiedź:
- Współpracując uczą się zdecydowanie więcej, lepiej też zapamiętują. Odpada też ogromny stres - a on, jak dowodzi nauka - bywa paraliżujący nawet dla super zdolnych dzieciaków - dodaje dyrektor.
Uczniowie ze Skokowej nie muszą też przyjmować oceny proponowanej przez nauczyciela - jeżeli czują, że potrafią więcej, mogą poprawić stopień kilka razy w ciągu kilkunastu dni - tak, by skutek wszystckich satysfakcjonował.
- Odeszliśmy też od typowych zadań domowych. Tzn. one są, ale w zupełnie innej formie i przede wszystkim nieobowiązkowe - podkreśla Andrzej Grzegorzewicz:
Uczniowie - tu zaskoczenia nie będzie - są zachwyceni nowatorskimi metodami nauczycieli:
W tamtym roku uczniowie ze Skokowej napisali egzamin ósmoklasisty powyżej średniej wojewódzkiej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.