Dwa zero dla Dalajlamy (Komentarz)
W czasie bardzo dobrze przygotowanego mityngu we wrocławskim Teatrze Lalek (ukłony dla Pań z Urzędu Miasta) pani prowadząca sugerowała, żeby nauczyć tybetańskiego przywódcę kilku słów po polsku.
W swoim wystąpieniu powtórzył on zasadnicze tezy swojego przekazu do młodzieży z poprzedniej wrocławskiej wizyty: mówił młodym, że oni stworzą świat XXI wieku. Opisywał dlaczego uważa świat za miejsce, gdzie istoty ludzkie i nie tylko ludzkie powinny się nawzajem szanować i kochać. Wyjaśnił też podstawy buddyzmu, który - jak wskazał - uważa za religię (nie wszyscy podzielają taką jego definicję). Odpowiadając na pytanie o istotę nirwany stwierdził, że nie jest ona szczęściem rozumianym jako stan przejściowy, ale podstawą i warunkiem szczęścia osiąganego dzięki trwałemu pozbyciu się źrodeł cierpienia z duchowości człowieka.
Wspominając swoją operację wycięcia woreczka żółciowego nazwał swoją siostrą jedną z uczestniczek spotkania, która ma za sobą podobny zabieg. Opowiadał też o swojej pełnej czułości i miłości relacji z matką. Poza tym śmiał się, ściskał dłonie. I rozmawiał z ludźmi - na tyle, na ile pozwalał na to stworzony wokoł niego "pancerny mur" z borowców, policjantów i straży miejskiej.
Można żałować tylko, że pytania na spotkaniu w Teatrze Lalek były przez młodych ludzi odczytywane z kartek, a wiele elementów drugiego dnia pobytu nie pozostawiało wątpliwości, że przyjazd duchowego przywódcy Tybetu jest przez prezydenta Rafała Dutkiewicza traktowany jako początek kampanii wyborczej. Podobnie jak pierwszego dnia wizyty gość był nastawiony na rozmowę o istocie życia i świata, gospodarze na slajdy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.