Katar? Do szkoły nie wejdziesz. W pandemii wszyscy muszą być zdrowi
- W jednej z wrocławskich szkół dziecko wysmarkało nosa w chusteczkę i musiało iść do domu. W innej - trafiło do izolatki po serii kichnięć. Nastały czasy, że takie rzeczy trzeba robić w ukryciu, by nauczyciel czy opiekun przypadkiem nie usłyszał - mówią rodzice:
Część opiekunów jest oburzona, że lekki katar dyskwalifikuje dziecko z zajęć, ale inni są zadowoleni- bo wreszcie przeziębione dzieci nie mają wstępu do placówek.
Dyrektorzy szkół i przedszkoli podkreślają, że muszą trzymać się wytycznych - chodzi o bezpieczeństwo innych uczniów oraz kadry. - Apelujemy do rodziców, by nie traktowali tego jako przejaw złośliwości czy złej woli z naszej strony - podkreśla Rafał Just, dyrektor szkoły podstawowej nr 84 we Wrocławiu:
Stanowisko szkół w pełni popierają lekarze zakaźnicy, którzy kategorycznie sprzeciwiają się przyprowadzaniu do placówek dzieci z gorączką czy katarem. - Ten, kto tak robi, jest skrajnie nieodpowiedzialny. Miejsce chorego dziecka jest w domu, a nie szkole, czy przedszkolu, gdzie jest mnóstwo innych osób. Nie ma się co oburzać - podobne zasady panują w tej chwili na całym świecie - wyjaśnia prof. Krzysztof Simon, lekarz chorób zakaźnych.
W każdym roku zatrudniony rodzic ma prawo do wzięcia 60 dni zasiłku opiekuńczego na chore dziecko.
POSŁUCHAJ:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.