Rozmowa Dnia: Anna Zalewska o słowach Putina: To prowokacja, to wynik frustracji
Nie milkną komentarze po wypowiedzi Władimira Putina. Prezydent Rosji zarzucił Polsce współodpowiedzialność za II Wojnę Światową i współpracę z nazistami.
- To głęboko zaplanowana wypowiedź - mówi europosłanka PiS-u, była minister edukacji, Anna Zalewska.
W odpowiedzi na słowa prezydenta Rosji premier Mateusz Morawiecki napisał m.in., że "prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie".
POSŁUCHAJ ROZMOWY DNIA:
Zamieniła pani Warszawę na Brukselę i czy to była dobra zmiana?
To była zmiana zaplanowana wiele lat temu. Tak ustaliłam z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim, że takie są etapy mojej kariery zawodowej, mojej kariery politycznej. Przypomnę, że zanim zostałem ministrem edukacji obejmowałam mandat eurodeputowanej po Dawidzie Jackiewiczu i odmówiłam tego mandatu. Zrobiłam to na prośbę m.in. Jarosława Kaczyńskiego i pani premier Beaty Szydło, by zostać ministrem edukacji i przeprowadzić bardzo trudne reformy.
Udały się te reformy, pani zdaniem?
Nie tylko moim zdaniem, ale myślę, że już wszystkich. Te emocje rozgrzane przez totalną opozycję, za co, w ich imieniu, chcę przeprosić rodziców, nauczycieli i przede wszystkim dzieci, które zdawały egzaminy w atmosferze apogeum emocji. Kiedy te emocje opadły, to okazało się, że wszystko to, co powiedziałam, że wszystko jest zaplanowane i policzone, po prostu się wydarzyło. Ostatnie emocje były związane m.in. z podwójnym rocznikiem. Kiedy mówiłam, że jest dramatyczny niż demograficzny i wszystkie dzieci się zmieszczą, to okazało się prawdą. Więcej młodzieży, niż w ubiegłych latach, dostało się do szkół pierwszego wyboru.
Coś można było zrobić lepiej?
Zawsze. Szczególnie kiedy mamy do czynienia z bardzo dużym systemem i bardzo wrażliwym. Kiedy dokonuję takiej analizy na koniec roku, to wszystko zostało zaplanowane, wszystko się udało, co potwierdzają między innymi badania PISA. Złośliwcy mówią, że to gimnazjaliści tak świetnie wypadli w badaniu i są w pierwszej trójce. Nie proszę państwa. To są badania 15-latków, nie gimnazjalistów. To potwierdza ogromny potencjał u naszych uczniów, świetne możliwości nauczycieli i również to, że jest materiał do dalszej pracy nad systemem edukacji.
Co udało się pani zrobić, dokonać w Brukseli w pół roku?
To bardzo intensywne pół roku, dlatego, bo jestem w komisji środowiska. To także komisja zdrowia, bezpieczeństwa żywności i również jestem w komisji zatrudnienia. Przygotowujemy się, także z Franzem Timmermansem i nowym komisarzem środowiska, do wieloletnich ram finansowych. Dbam o szczegóły tzw. Zielonego Ładu i 100 miliardów euro na transformację energetyczną. Chcę państwa poinformować, że Ład jest jeszcze w dużym zarysie, że póki co 25% środków europejskich na następne lata to środowisko. A owe 100 miliardów euro na transformację energetyczną są bardzo enigmatyczne. Franz Timmermans nie jest w stanie powiedzieć co to będą za pieniądze. Czy to będą dodatkowe, czy też zazielenią inne portfele, jeżeli chodzi o budżet europejski.
Kiedy zapanuje Zielony Ład w Polsce?
Jesteśmy rządem, który chce pokazać, że ochrona środowiska jest ani lewicowa, ani prawicowa. Żyjemy na tej samej Ziemi i musimy o nią dbać.
To kiedy będziemy mogli na co dzień oddychać świeżym powietrzem?
To też jest pytanie do samorządowców. Ja obiecuję, że przez najbliższy rok, kiedy będą toczyły się negocjacje, bo przecież też będzie robił to sejmik dolnośląski, dotyczące negocjacji nowej perspektywy finansowej, znajdę i czas, ale przede wszystkim chęć do rozmowy ze wszystkimi środowiskami. O smogu, przypomnijmy że smog jest lokalny, a ocieplenie globalne, jak również o działach edukacyjnych. Ogłosiłam konkurs "Akcja Ziemia", który też jest zachętą do edukacji na temat klimatu. Ja zresztą przypilnowałam, jako minister edukacji, żeby na każdym etapie edukacyjnym tematy związane z klimatem po prostu pojawiły się w podstawie programowej, bo przecież to jest cały skomplikowany mechanizm, nie tylko związany z pieniędzmi, z docieplaniem budynków, nie tylko z ustalaniem norm, ale również edukacją i codziennością.
Co by pani podpowiedziała kolegom i koleżankom z rządu ws. pana Mariana Banasia?
Tutaj wszyscy myślimy podobnie. Szanując całą przeszłość pana prezesa NIK podkreślamy, że jest oczekiwanie dla jego dobra, jak również całego wizerunku Zjednoczonej Prawicy, by złożył dymisję.
Jest szansa, żeby pan Banaś ustąpił?
W tej chwili, jak wiem, nie toczą się żadne prace związane ze zmianą ustawy, bo przecież konstytucji Zjednoczona Prawica nie będzie zmieniać, tym bardziej, że opozycja mówi jednoznaczne "nie". Uznali, że jest to problem rządu. Myślę, że jedyną drogą jest zmiana ustawy, która mówi w jakich sytuacjach prezes NIK może zostać odwołany.
To może się niedługo stać?
Taka była zapowiedź, a my dotrzymujemy obietnic, więc pewnie niedługo to się wydarzy.
O co gra Władimir Putin? Mam na myśli wypowiedź sprzed kilku dni.
To wypowiedź wcale nie emocjonalna i wale nie przypadkowa, ale zaplanowana. Była to po prostu prowokacja. Jest ona wynikiem nie tylko sytuacja wewnętrznej Rosji, frustracji Władimira Putina, ale też tego, co wydarzyło się na arenie międzynarodowej. Po pierwsze rezolucja w Parlamencie Europejskim mówiąca o tym, że pakt Ribbentrop-Mołotow to nie był akt o nieagresji, ale o agresji. Oprócz tego frustracja wynikająca z decyzji prezydenta USA nakładającej sankcje na firmy budujące Nord Stream. Oprócz tego wykluczenie Rosji z wielu wydarzeń sportowych. To nałożyło się po to, by odwołać się do emocji Rosjan i uderzyć w międzynarodowe środowisko, przede wszystkim - w Polskę.
Możemy liczyć na wparcie UE w tej kwestii?
Widzimy, że tak się dzieje. Kolejni urzędnicy, ambasadorzy wypowiadają się na temat tych deklaracji. Jesteśmy za moment w Brukseli, będziemy przekonywać swoich kolegów, którzy w Polsce są w opozycji, żebyśmy jednym głosem mówili.
Pan Witold Waszczykowski uważa, że Putin chce w ten sposób wpłynąć na wyniki wyborów prezydenckich w Polsce. Zgadza się pani z tą opinią?
Na pewno nie jest to bez wpływu. Proszę zauważyć, że opozycja, z kandydatką PO na prezydenta, panią marszałek Kidawą-Błońską, zachęcają do bardzo nerwowych, jednoznacznych wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy na te prowokacje.
A Pani nie brakuje głosu Andrzeja Dudy?
Proszę zauważyć, że zgodnie z zasadami dyplomacji, gdy są tego rodzaju prowokacje każdy, kto miał się na ten temat wypowiedzieć, już się wypowiedział.
Jakie tematy powinny zdominować tegoroczną kampanię prezydencką?
Myślę, że to będzie dwutorowo. Po pierwsze sprawozdanie z kadencji łącznie z dotrzymaniem - wydawałoby się - nieoczywistej obietnicy i deklaracji odwiedzę wszystkich, których nie odwiedziłem w czasie kampanii. Pan prezydent Andrzej Duda wypełnij je co do joty - był w całej Polsce. Proszę zauważyć, jak łatwo wchodzi w sympatyczne, osobiste relacje z obywatelami. Zrealizował wszystkie inne obietnice. Oprócz tego opowieść o przyszłości, o kolejnych 5 latach. W noworocznym orędziu życzył nam zwycięstw - osobistych, sportowych, ale mówił też reelekcji.
Pani się włączy w kampanię pana prezydenta?
Oczywiście, tak jak kilka lat temu.
Będzie go pani uwrażliwiać na tematy związane np. z zielonym ładem, o którym rozmawialiśmy kilka minut temu?
Myślę, że pan prezydent jest uwrażliwiony, rozumie, pochodzi przecież z Krakowa, gdzie jest poważy problem ze smogiem, zna tamtejsze rozwiązania. Z badań wynika, że będą dwa główne tematy - służba zdrowia i własnie klimat, choć również sądownictwo.
Kto powinien kierować Platformą Obywatelską?
To trudne pytanie, które powinno się przede wszystkim koleżankom i kolegom z Platformą. Mamy wysyp różnego rodzaju kandydatów. Wydaje mi się, że żaden z nich nie jest w stanie poprowadzić i zorganizować życia w PO. Jeżeli miałabym stawiać albo wyrokować, to znając sprawność Grzegorza Schetyny, poczeka, aż każdy z kandydatów się ujawni, później sam zgłosi swoją kandydaturę i pewnie wygra.
Czyli albo Schetyna albo nic?
Tak jest skonstruowana Platforma, Grzegorz Schetyna jest dobrym wewnętrznym graczem i zdaje się, że już liczy głosy.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.