Afera mobbingowa legnickich samorządowców pod lupą prokuratorów
Serie wulgarnych smsów, czy zlecanie zadań, których nie dało się wykonać - to tylko część patologicznych zachowań, na które kilka miesięcy temu zwrócił uwagę Sąd Pracy, nakładając zresztą na gminę obowiązek wypłacenia odszkodowania dla Pieniasa. - Tylko, że to nie urząd, nie biurka, nie ściany, a konkretne osoby mnie prześladowały - twierdzi poszkodowany i dodaje: teraz domagam się od prokuratury ścigania moich oprawców. Pikanterii dodaje fakt, że ówczesny wójt jest dziś przewodniczącym Rady Powiatu Legnickiego. Z kolei dawny sekretarz to obecnie wiceprezydent Legnicy. Obaj nie czują się winni. Jednak prokuratura musi uwzględnić prawomocne orzeczenie Sądu Pracy. A w tym przypadku najmniejsza choćby kara dla samorządowców oznacza koniec ich karier politycznych. - Ta sprawa nie powinna być zakończona na tym etapie, że gmina wypłaci zadośćuczynienie, bo to nie gmina była winna, tylko były winne osoby. Mamy do czynienia z mobbingiem. Jednak bycie wiceprezydentem miasta to jest dosyć odpowiedzialna funkcja, więc miałbym wątpliwości, aby powierzać panu Duszkiewiczowi oświatę, pomoc społeczną, czy zdrowie - podkreśla Sławomir Pienias.
Zarówno wiceprezydent Krzysztof Duszkiewicz jak i przewodniczący Rady Powiatu Aleksander Kostuń nie czują się winni. - Po skończeniu postępowania na pewno odniosę się do tych tez, bo to dla mnie jest też kwestia prestiżowa. Symptomatyczne w tej sprawie jest również to, że mój były pracownik czekał trzy lata z pozwem wobec byłego pracodawcy, więc mogę domniemywać, że ta sprawa również ma duży podtekst polityczny - mówi Krzysztof Duszkiewicz.
Podobnego zdania jest również były wójt, Aleksander Kostuń. Z kolei poszkodowany przekonuje, że przez lata musiał korzystać z pomocy lekarzy. Za uporczywe nękanie pracownika kodeks karny przewiduje karę nawet do dwóch lat więzienia.
ZOBACZ TAKŻE: To był mobbing? Samorządowcy się nie popisali...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.