Debiut Vidina. Śląsk poszuka przełamania w meczu PLK ze Startem Lublin
Listopad zaczął się dla wrocławian znakomicie, bo od wyjazdowej wygranej z PGE Spójnią Stargard. Niestety, było to ostatnie ligowe zwycięstwo Śląska. Od tamtej pory w ramach Energa Basket Ligi wrocławianie grali trzykrotnie i za każdym razem górą okazywali się rywale – najpierw Trefl Sopot, później GTK Gliwice, a ostatnio Anwil Włocławek.
To spotkanie z minionego weekendu – choć przegrane – może napawać kibiców optymizmem. Trójkolorowi, skazywani na pożarcie we Włocławku, pokazali się z bardzo dobrej strony. Do tego stopnia, że miejscowi do ostatnich minut musieli drżeć o zwycięstwo – przed czwartą kwartą prowadzili bowiem zaledwie czterema punktami. Ostatecznie zdołali wykorzystać błędy naszej drużyny, zwiększyli przewagę do 11 punktów i wygrali 96:85. Mimo to kibice nie musieli się wstydzić za postawę swojej drużyny; wręcz przeciwnie. Zacięta walka z tak silnym rywalem powoduje, że z umiarkowanym optymizmem możemy patrzeć w przyszłość.
Jednak by ta rysowała się w nieco jaśniejszych barwach, należy w niedzielę pokonać u siebie Start Lublin. Starcie to z pewnością nie będzie spacerkiem. Ba, znów zapowiada się prawdziwa bitwa, bo nasz najbliższy rywal to obecnie trzecia drużyna tabeli (bilans 7-2), która wygrała cztery ostatnie spotkania. Postawa zawodników Davida Dedka, który już czwarty rok pracuje w Lublinie, jest największym pozytywnym zaskoczeniem początku sezonu EBL. Start pewnie zmierza po – co najmniej – miejsce w pierwszej ósemce ligi, a apetyt rośnie w miarę jedzenia…
Start dysponuje szerokim składem, w którym nietrudno jednak wyróżnić kilku liderów. Świetnie spisuje się Brynton Lemar (śr. 17,7 pkt, 3,6 zb, 3,1 ast), ściągnięty przed sezonem z Węgier. W Starogardzie Gdańskim rzucił aż 34 punkty, co jest rekordem tego sezonu EBL (współdzielonym z Robertem Johnsonem). Kroku dotrzymuje mu łotewski niski skrzydłowy, Martins Laksa (śr. 15,3 pkt, 4,9 zb). Bardzo dobry początek sezonu notuje też duet sprowadzony ze Stargardu – Tweety Carter i Jimmie Taylor. Ten pierwszy asystuje i zdobywa punkty (śr. 13,8 pkt, 5,3 ast), a drugi jest gwarancją dobrej gry pod koszem (śr. 10,2 pkt, 7,7 zb). Taylor już trzy mecze w tym sezonie zakończył z double-double i jest trzecim najlepszym zbierającym w EBL.
Niemniej Śląska nie należy skreślać w niedzielnym spotkaniu. Szczególnie, że dla naszych koszykarzy będzie to pierwszy mecz pod wodzą nowego szkoleniowca. We wtorek trenerem wrocławian został Serb Oliver Vidin, który w ostatnich latach związany był ze słowackim Interem Bratysława. Mecz ze Startem będzie dla niego początkiem przygody z Energa Basket Ligą. Zarówno trener, jak i jego podopieczni, na pewno zrobią wszystko, by tę przygodę zacząć od wygranej.
– Start jest w innej sytuacji, niż my. Trener pracuje tam od dawna, więc mają wypracowany pewien system gry. Nawet jeśli nie mają najlepszego składu w lidze, od początku sezonu znajdują się w czołówce. To znaczy, że bardzo mądrze egzekwują założenia taktyczne i w ataku, i w obronie. Spróbujemy przeszkodzić im w graniu swojej koszykówki i wybić ich z rytmu. Dotyczy to zarówno pojedynczych zawodników, jak i drużyny jako całości – mówi Vidin przed nadchodzącym meczem.
Tak zwany „efekt nowej miotły” często się sprawdza, dlatego liczymy, że niedzielny mecz będzie swoistym nowym otwarciem dla Śląska. I jednocześnie początkiem serii zwycięstw.
Spotkanie będziemy relacjonować w Radiu Wrocław.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.