Wrocławska Iglica: Koszykarki Ślęzy i Artego w wielkim finale
Pierwsze półfinałowe starcie turnieju z udziałem dwóch drużyn należących do ścisłej czołówki Energa Basket Ligi Kobiet, Artego Bydgoszcz i CCC Polkowice, zapowiadało się niezwykle ciekawie. Zespół trenera Marosa Kovacika przyjechał do Wrocławia wciąż oczekując na wzmocnienia z USA, ale nie przeszkodziło to polkowiczankom w mocnym starcie. W pierwszych fragmentach spotkania z łatwością radziła sobie Artemis Spanou, która dwukrotnie przymierzyła z dystansu. Reprezentantka Grecji miała w tym aspekcie wsparcie ze strony Marii Conde, która również sprawiała sporo problemów defensywie Artego. Po pierwszych pięciu minutach CCC prowadziło 14:5 i zdawało się kontrolować wydarzenia na parkiecie.
Podopieczne Tomasza Herkta wróciły do gry za sprawą Shante Evans oraz Kateryny Rymarenko. Pierwsza wraz ze swoją koleżanką z duetu podkoszowego, Laurą Miskiniene, wymuszała przewinienia rywalek, zaś Rymarenko zrobiła to, z czego jest doskonale znana kibicom koszykówki – trafiła dwie trójki. Przed powiększaniem swojego dorobku punktowego powstrzymywały ją faule, bowiem na przerwę schodziła z trzema przewinieniami. Znakomity wpływ na dyspozycję bydgoszczanek miały dwie rezerwowe. Karina Michałek, dla której był to pierwszy występ we Wrocławiu po tym, jak zamieniła Ślęzę na Artego być może nie zapisała się specjalnie w statystykach, ale do przerwy z nią na parkiecie koszykarki znad Brdy były lepsze od CCC aż o 17 punktów. Niewiele gorzej zaprezentowała się Karolina Poboży, która mogła pochwalić się +/- na poziomie +13. I dzięki tym dwóm zawodniczkom Artego wygrało drugą kwartę 25-12, do przerwy schodząc z prowadzeniem 38:33.
Po wznowieniu gry inicjatywa ponownie była po stronie zespołu z Polkowic. Do Conde i Spanou dołączyły Ana-Maria Filip oraz Weronika Gajda. Reprezentantka Francji dzięki swoim warunkom fizycznym była godnym przeciwnikiem dla Shante Evans, zaś kapitan polkowiczanek odnalazła skuteczność i doskonale wymuszała przewinienia. Sędziowie co chwila sięgali po gwizdki, a CCC prowadziło 48:43. Wtedy to do pracy zabrały się Laura Miskiniene oraz Brianna Kiesel, również co i rusz sprawiając, że rozjemcy tego spotkania musieli zareagować. Obie oddały po dziesięć rzutów osobistych, a dzięki serii 8:0 Artego znowu prowadziło. Przed decydującą kwartą było 51:48, a chwilę później już 61:52 dla bydgoszczanek. Dziewięć punktów prowadzenia to największa różnica punktowa w tym spotkaniu po stronie koszykarek z Bydgoszczy. CCC było w stanie zmniejszyć nieco deficyt, ale utrata Moniki Naczk oraz Any-Marii Filip z powodu przekroczenia limitu fauli sprawiła, że rotacja polkowiczanek skurczyła się do pięciu zawodniczek, co pozwoliło Artego na kontrolę w kluczowych momentach meczu i odniesienie zwycięstwa.
Pomiędzy spotkaniami turniej oficjalnie otworzyła legendarna koszykarka Ślęzy Wrocław oraz żona śp. Eugeniusza Spisackiego – pani Janina Spisacka. W kilku słowach życzyła wszystkim uczestniczkom powodzenia oraz dużo zdrowia i szczęścia na nadchodzący sezon Energa Basket Ligi Kobiet.
Chwilę później na parkiet wybiegły zawodniczki Ślęzy Wrocław i AZS-u Uniwersytet Gdański. Właściwie od pierwszych chwil tej konfrontacji Ślęza miała przewagę, ale ze względu na problemy z konstruowaniem ataków wrocławianki nie zbudowały tak wysokiego prowadzenia, jakby sobie tego życzył trener Arkadiusz Rusin. Szkoleniowiec Ślęzy mógł być jednak zadowolony z defensywy – jego podopieczne zdobyły aż 11 punktów po stratach rywalek. Gdańszczanki występujące w całkowicie krajowym składzie nie potrafiły z regularnością przebić się przez obronę 1KS-u, co skutkowało złymi decyzjami rzutowymi bądź przechwytami gospodyń. W efekcie po 10 minutach Ślęza prowadziła 21:7, ale wynik mógł być wyższy.
Atak AZS-u przebudził się po rozpoczęciu drugiej kwarty. Zawodniczki Władysława Augustynowicza przebudziły się z dystansu – za trzy trafiły Paulina Kuras oraz Agata Stępień. Koszykarki beniaminka nadal jednak nie miały żadnego pomysłu ani sposobu na zatrzymanie Ślęzy w strefie podkoszowej. Piłka co chwila wędrowała w pomalowane, a tam wrocławianki miały pełen wachlarz opcji. Prym wiodła Cierra Burdick, ale miała solidne wsparcie w postaci Any Pocek, Abigail Glomazic czy Magdaleny Szajtauer. Trójki dołożyły Agata Dobrowolska oraz Daria Marciniak. Gdyby nie zaledwie 50 proc. skuteczności spod kosza w drugiej części spotkania, wrocławianki już przed przerwą mogły odjechać swoim rywalkom na ponad 30 punktów. Zwłaszcza, że AZS momentami wręcz podawał piłkę w ręce zawodniczek z Wrocławia. 15 strat w 20 minut to efekt solidnej obrony, niekiedy funkcjonującej na całej długości boiska. Seria 11:0 w ostatnich trzech minutach pierwszej połowy dała Ślęzie prowadzenie 47:22. Przeciwniczki ani razu nie trafiły choćby dwóch rzutów bez odpowiedzi rywalek.
Jednak po przerwie, zamiast utrzymać tempo i intensywność po obu stronach boiska, gra Ślęzy przestała stanowić dla AZS-u zagadkę. W defensywie brakowało rotacji, w ataku skuteczności. Dzięki temu koszykarki z Gdańska zmniejszyły nieco straty. Nie bez znaczenia były trójki oddawane przez zawodniczki beniaminka, które po zmianie stron z dużą regularnością znajdowały drogę do kosza. W tym elemencie brylowała zwłaszcza Agata Stępień, która otrzymała od trenera zielone światło na próby dystansowe, a niewiele gorzej zaprezentowała się Karolina Formella. Trener Rusin w trakcie trzeciej kwarty dwukrotnie prosił o czas ze względu na dyspozycję swoich podopiecznych, ale nie uchroniło to Ślęzy przed przegraną w trzeciej kwarcie – gdańszczanki wygrały tę część meczu 20:17.
Na zakończenie pierwszego dnia Wrocławskiej Iglicy 2019 wróciła Ślęza z pierwszej połowy. Duet Nevena Jovanović (sześć przechwytów!) – Abigail Glomazic w defensywie grał znakomicie, a ataki wrocławianek były napędzone przez znakomicie czującą się w szybkim ataku Britney Jones. Gdańszczankom nie mogła pomóc ich kapitan, Karina Szczurzewska, a dodatkowo za faule na ławce musiała usiąść Paulina Kuras. Gospodynie miały pełną kontrolę nad wszystkimi obszarami gry i zrobiły to, czego nie udało się im osiągnąć po przerwie – utrzymały wysokie obroty, czego najlepszym dowodem jest seria 18:0, która z wyniku 64:45 zrobiła 84:45. Po tej demonstracji siły ostatnie minuty były już spokojniejsze. Zawodniczki AZS-u popełniły aż 30 strat zamienionych przez żółto-czerwone na 44 oczka, Ślęza zaś 18. Koszykarki 1KS-u dominowały pod koszem, zdobywając aż 48 punktów z pomalowanego.
O godz. 10:30 CCC powalczy o trzecie miejsce z AZS-em, zaś o 13 Ślęza podejmie Artego w walce o zwycięstwo we Wrocławskiej Iglicy. Jeżeli triumfują wrocławianki, będzie to dla nich trzecie zwycięstwo w nowej historii turnieju i tym samym zrównają się one z rywalkami z Bydgoszczy. Wstęp na oba spotkania jest wolny.
Wrocławska Iglica 2019 – dzień I:
Artego Bydgoszcz – CCC Polkowice 70:65 (13:21, 25:12, 13:15, 19:17)
Artego: Miskiniene 17, Evans 14, Rymarenko 14, Kiesel 12, Poboży 6, Międzik 5, Michałek 2.
CCC: Conde 18, Filip 13, Spanou 13, Gajda 13, Naczk 6, Bojović 2, Jackowska 0.
Ślęza Wrocław – AZS Uniwersytet Gdański 88:53 (21:7, 26:15, 17:20, 24:11)
Ślęza: Burdick 17, Glomazic 13, Pocek 11, Dobrowolska 10, Marciniak 9, Jovanovic 9, Jones 6, Owczarzak 5, Piędel 2, Klatt 0.
AZS: Stępień 15, Formella 11, P. Kuras 9, A. Kuras 5, Szczęśniak 5, Kosalewicz 4, Szczurzewska 2, Bączek 2, Górska 0.
Plan gier II dnia Wrocławskiej Iglicy 2019
Mecz o III miejsce – AZS Uniwersytet Gdański – CCC Polkowice (godz. 10:30)
Finał – Ślęza Wrocław – Artego Bydgoszcz (godz. 13).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.