Trwa spór o jezioro Tatarak, które umiera z powodu ingerencji człowieka
- Miały, ale nigdy do tego nie doszło i od ponad 20 lat rzeka omija jezioro, a ono nie otrzymując czystej wody, umiera - wyjaśnia Mirosław Jerzymski z Oddziału Związku Wędkarskiego w Legnicy:
- Kiedy przyjechałem do Legnicy w latach 80., można było się w tym jeziorze kąpać. W tej chwili mamy śnięcie małży, śnięcie ryb, rozwój tego ekosystemu całkowicie powoli zamiera, a nie ma komu po prostu się tym zająć.
Związek Wędkarski od lat bezskutecznie walczy o przywrócenie dawnego biegu Lubiatówki. Anna Tarka z RZGW we Wrocławiu tłumaczy, że nie jest możliwe przywrócenie jej biegu ze względów ekonomicznych. Przede wszystkim chcą zapobiec ponownej ingerencji w środowisko. Zaproponowano więc Związkowi Wędkarskiemu pobór wody z rzeki do jeziora, oczywiście za opłatą:
- Ta inwestycja na pewno byłaby bardzo czasochłonna i na pewno byłyby to bardzo duże koszty, dlatego zaproponowaliśmy to rozwiązanie, co wiązałoby się z opłatą stałą tzw. abonamentową i opłatą zmienną uzależnianą od poboru.
Wędkarze nie kryją oburzenia:
- Dlaczego mamy płacić za wodę, która naturalnie wpływała do tego jeziora - mówi Mariusz Ból z Zarządu Związku Wędkarskiego w Legnicy.
Ich zdaniem zarówno technicznie jak i ekonomicznie da się to rozwiązać. Jeśli tylko Wody Polskie wyraziłyby zgodę, związek przyznał, że byłby w stanie nawet pokryć część kosztów tego przedsięwzięcia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.