Jezioro Kunickie nie dla motorówek?
Wójt gminy Zdzisław Tersa zastrzega, że musi respektować interesy wszystkich użytkowników zbiornika, ale... nie wyklucza takiej możliwości.
- Trzeba ustalić, czy ma być to całkowita strefa ciszy, czy częściowe pozwolenie, na przykład dla małych łodzi motorowych. Ale tutaj musi usiąść i właściciel, czyli Skarb Państwa (Starostwo), użytkownik, czyli Polski Związek Wędkarski, no i trzeba też zaprosić mieszkańców.
Starosta Legnicki, Adam Babuśka podkreśla, że doskonale rozumie żądania mieszkańców Kunic. - Najgorzej jest w soboty i niedziele - skarżą się mieszkańcy wsi. Z ich relacji wynika, że właściciele skuterów wodnych dają popisy swoich możliwości nawet o trzeciej nad ranem.
- Lubin, Polkowice, Jawor przywożą tutaj skutery i to co się wyrabia na jeziorze jest karygodne.
- Niesamowity hałas. Poza tym dużo ptaków już się stąd wyprowadziło.
- Jak pływają tutaj blisko brzegu - jakieś 20 metrów koło trzciny - i coś mu się pokaże, to on palca wyciąga do góry. Ich tu nikt nie ruszy.
Jak na ironię, w tym roku policja nie może zorganizować posterunku wodnego na jeziorze, bo służbowy sprzęt odmówił posłuszeństwa, funkcjonariusze z uprawnieniami na łodzie motorowe odeszli ze służby, a nowi nie mają jeszcze certyfikatów.
Mieszkańcy poskarżyli się już wojewodzie. Paweł Hreniak polecił staroście legnickiemu, by przeanalizował problem wspólnie z wójtem Kunic. Jedna z koncepcji zakłada, że gmina przejmie jezioro od powiatu. Wówczas radni mogliby zadecydować o utworzeniu strefy ciszy. Jeśli do tego dojdzie, to miłośnicy skuterów wodnych prawdopodobnie otrzymają zgodę na korzystanie z oddalonego o kilka kilometrów żwirowiska.
POSŁUCHAJCIE CAŁEGO MATERIAŁU:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.